niedziela, 30 czerwca 2019

Prawo i język

Zachciało nam się literatury ekstremalnej. Postanowiliśmy rozczytać "Ogólne warunki umowy o świadczenie usług dystrybucji energii elektrycznej dla odbiorców przyłączonych do sieci dystrybucyjnej OSD"... Tfu... Na psa urok!

Przeczytaliśmy tytuł oraz fragmencik pierwszego zdania, który brzmiał identycznie jak tytuł do wyrazu "elektrycznej", a potem stało "zwane dalej OWU"...

Na tym zakończyliśmy czytanie. Tyle wystarczyło nam, by zrozumieć, że autor "dzieła" jest chujem (albo pizdą) niepośledniego gatunku!

Może i nie jesteśmy mistrzami w czytaniu ze zrozumieniem, ale mamy pewność, że autorzy takich i podobnych tekstów są mistrzami w dymaniu słabszej strony w umowie.

I mamy także pewność, że nie tylko z umowami tak jest. Dotyczy to wszystkiego: ustaw, kodeksów i każdego jednego tekstu wymyślonego przez biurokrację państwową, prywatną i europejską.

Ale dość tego! Mamy pomysła!

TEST NA KAŻDY TEKST
Bierzemy, dajmy na to, ucznia szóstej klasy. Sadzamy go wygodnie i upewniamy się, czy nicpoń najedzony jest, napojony, wypróżniony i wypoczęty. Następnie dajemy mu do przeczytania tekst projektu umowy, ustawy czy czegoś tam, a gdy przeczyta, pytamy:

- Otsochodzi?

Jeżeli gamoń zdoła wydukać coś sensownego na temat, wtedy Alleluja i do przodu z projektem (nawet jeżeli będzie w nim jakaś furtka, przecież sprawiedliwie i z łatwością dostrzeże ją każdy głupi, a nie tylko jacyś wybitni krętacze i kombinatorzy).

Jeżeli nie wyrazi ani be ani me ani kukuryku, bez żalu wypierdalamy projekt do kosza na śmieci, a autora tekstu na bruk, ew. na zieloną trawkę.

Oczywiście, zamiast ucznia klasy szóstej, można użyć np. posła Suskiego.

To samo należy uczynić ze wszystkimi aktami prawnymi (czy jak tam się te wypociny nazywają), które do tej pory raczono nam wysmażyć. Poczynając od konkordatu, poprzez ustawę zasadniczą, a na umowie o wynajem mobilnego sracza kończąc.

Howgh!

czwartek, 27 czerwca 2019

Sen nocy letniej - raport

No i nadeszła długo wyczekiwana noc świętojańska. Połączyliśmy ją z Nocą Kupały, sobótką i palinocką, by upiec cztery pieczenie na jednym ogniu. Dodatkowo, Profesor Gender od urodzenia nosi (nieużywane na co dzień) imię John, po naszemu Jaśko.

(Raport jest nieco spóźniony, bo dopiero dzisiaj powrócili ostatni maruderzy)

CZĘŚĆ I. Mobilizacja.
- Za ogrodem Dobrej Kobiety przygotowaliśmy kamienny krąg na ognisko.
- Normalny naznosił chrustu z przydrożnego lasu.
- Dziad Śmietnikowy przywrócił blask kociołkowi przywiezionemu z NRD.
- Kolega Podśmiechujek, w sposób złodziejski, wydłubał cztery cegły z muru okalającego klasztor Brata Ladaco.
- Boja legalnie nabył tuzin zupek chińskich o smaku rosołu tradycyjnego.
- Ze zbieranej przez cały rok trawy z Żubrówki sporządziliśmy Kukłę Abstynenta, którą spalimy podczas tradycyjnych obrzędów.
- Koleżanka Wymówka uplotła wianki z koniczyny.
- Brat Ladaco obiecał poprowadzić obrzędy chrześcijańskie i przymknąć oko na obrzędy pogańskie.
- Mikołaj Mika przelał dyżurny banknot stuzłotowy.
- Normalny zapożyczył się na litrową flaszę Żubrówki
- Profesor Gender do pełna napełnił piersiówkę.
- Nakłonienie Dobrej Kobiety, Koleżanki Wymówki i Pani Normalnej, by zatańczyły nago w blasku księżyca i ogniska, zostawiliśmy sobie na później.

CZĘŚĆ II. Wymarsz.
Około wieczora wszyscy już byli lekko zaszczepieni. Uformowaliśmy kolumnę marszową i wyruszyliśmy jeszcze nie bardzo chwiejnie. Oczywiście z pieśnią na ustach. Zaintonowali panowie:

Sen nocy letniej na żywo śnimy.
Instynkcie zbudź się! Dziś nie myślimy!
Będziemy czynić zgodnie z naturą,
Damy se czadu, ale z kulturą!

A potem panie:

Sen nocy letniej na żywo śnimy.
Jak chłopów spławić - coś wymyślimy!
Wpierw się oddamy zwykłej zabawie,
A gdy pijaki zasną już w trawie,
Nasza zabawa wnet się rozkręci,
W leśnym obozie są już studenci!

I tak na przemian. Maszerowaliśmy, a psy okoliczne szczekały. Daleko nie było. Dotarliśmy bez strat w ludziach.

CZĘŚĆ III. Manewry.
Zajęliśmy się paleniem papierosów i rozpalaniem ogniska. W tym czasie panie smarowały się lubczykiem i mamrotały zaklęcie:

Lubczyku. lubczyku
Ogień pożądania
Wywołaj w chłopczyku
Niech za mną on gania
Jak bestia, jak zwierzę
Gdy dam się dogonić
Niech wianek zabierze!

Skończywszy ceremonię zbliżyły się do nas. Kolega Podśmiechujek natychmiast się zaślinił i wyjęczał:

- Ależ chce mi się rosołu! Stawiaj kociołek na ogniu, Dziadu! Gotuj wodę na zupę!

- Hola, głodomorze! - Zaoponował Brat Ladaco. - Najpierw musimy spalić Kukłę Abstynenta. Bez tego może nie być pomyślności w przyszłości!

Ustawił nas wszystkich w magicznym kręgu, podpalił kukłę rytualną benzynową zapalniczką i zawołał wielkim głosem:

- Płoń zakało świata, obróć się w popioły,
Niech radością huczy grajdół nasz wesoły!
I niech każda z każdym nareszcie zrozumie:
Pijać tęgo może tylko ten kto umie!

Kukła spłonęła grzecznie i doszczętnie. Wiwatowaliśmy długo, bo powiało optymizmem.

Kiedy woda grzała się w kociołku, Profesor Gender kruszył makaron do wielkiej plastikowej miski, dosypywał zawartość saszetek i mruczał przy tym tak, by wszyscy słyszeli:

Zupeńka chińska, królewskie danie,
Dobre na obiad i na śniadanie.
Zachwyt też wzbudza u sybaryty,
Ten boski pokarm w torebce skryty!

Woda się zagotowała. Dziad Śmietnikowy zalał komponenty wrzątkiem. Cztery minuty ciągnęły się niemiłosiernie... Wreszcie Pani Normalna rozdała łyżki. Usiedliśmy po turecku i każdy posilał się godnie, po kolei czerpiąc łyżką ze wspólnej miski, zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Tak jak nasi praojcowie czerpali w czasach niezepsutych... Smakowało nieziemsko, choć większość gęstego wybrał Podśmiechujek…

Danie główne i jedyne wzbudziło w nas dziwną chcicę. Wyartykułował ją Boja:

- Wiecie co? Tu zaraz za płotem, w ogrodzie Dobrej Kobiety, jest oczko wodne... Idziemy się kąpać?

Z rykiem entuzjazmu, na wyprzodki, forsowaliśmy płot, byle prędzej. Nawet właścicielka ogrodu uległa owczemu pędowi... Jednak nie dane nam było zanurzyć się w chłodnej toni. Powstrzymała nas Koleżanka Wymówka:

- Czekajcie! Żabka w oczku pływa! Na pewno jest zaczarowana... Ja ją pocałuję, a ona zamieni się w księcia. W magiczną noc wszystko jest możliwe... Idźcie sobie i nie przeszkadzajcie!

- Niech ci będzie. - Zgodził się Mikołaj Mika. - To oczko jest wielkości wanienki dla niemowląt. I jeszcze obłożone kamieniami. Nie ma mowy o kąpieli... Łby sobie porozbijamy i nogi połamiemy. Chodźmy lepiej poskakać przez ognisko!

Zostawiliśmy Wymówkę sam na sam z żabą. Ledwo wróciliśmy do ognia, doszedł nas z ogrodu męski głos:

- Co to ma znaczyć? Pieprzę taką magię! Miała mnie odczarować piękna dziewica, a nie jakaś lampucera, która wygląda jak...

Głos nie dokończył zdania. Przerwało mu chlaśnięcie w pysk. Podśmiechujek z uznaniem pokiwał głową.

- To był firmowy cios Wymówki. Ze dwa zęby biedaczek stracił. I nieprędko się podniesie...

Po chwili wróciła Wymówka. Była trochę smutna, trochę zła i bardzo zadowolona z siebie.

- Owszem, - powiedziała - żaba przemieniła się. Ale nie w księcia, tylko w chama. Dostał za swoje... To co? Skaczemy przez ognisko?

CZĘŚĆ IV. Wycieczki.
- Nie chce mi się! - Sprzeciwiła się Dobra Kobieta. - Niech te jełopy skaczą. My, dziewczyny, pójdźmy lepiej nad rzekę. Popuszczamy sobie wianki...

No i poszły wszystkie trzy...

- My też nie będziemy skakać... - Zdecydował Mikołaj Mika. - Już minęła północ. Pójdziemy szukać kwiatu paproci...

- Po co?

- Jeżeli go znajdziemy, zapewni nam on bogactwo i dostatek. Nie będziemy musieli trzy razy dumać nad każdą złotówką...

- To i ja wezmę jeden płatek, chociaż nie wierzę w takie zabobony... - Powiedział Brat Ladaco. - Ostatnio Przeor obciął mi kieszonkowe, bo zakonne dochody spadają na ryj...

- Ja mam jeszcze gorzej! - Pożalił się Podśmiechujek. - Koleżanka Wymówka przerzuciła się na kartę płatniczą. Nie da się już podebrać dwuzłotówki z jej torebki...

- Zatem nie mamy innego wyjścia. Ten kwiat jest dla nas niezbędny... Zrobimy tak: podzielimy się na trzy grupy. Normalny, Dziad Śmietnikowy i litrowa flasza Żubrówki pójdą na lewo. Profesor Gender, Brat Ladaco i piersiówka udadzą się na prawo. Ja, Boja i mój przelew ruszymy do przodu... Do tyłu nie będziemy się oglądać!

- A ja? - Zapytał Kolega Podśmiechujek.

- Ty zostaniesz tutaj. Przykujemy cię do drzewa i będziesz pilnował ogniska. Pocelebrujesz też Noc Kupały... Sam ze sobą...

Podśmiechujek chciał protestować, ale Mikołaj zgasił go brutalnie:

- Zamknij ryj, bo zatkamy ci go resztką trawy z Żubrówki! W drogę, Poszukiwacze!

CZĘŚĆ V. Wiktoria.
Uszliśmy raptem parę kroków, a już rozległ się triumfalny krzyk Normalnego:

- Jest!!! Znalazłem!!!

Pędem rzuciliśmy się w jego stronę.

- Ale śliczny! - Zachwycił się Boja.

- Śliczny! - Potwierdził Profesor Gender. - I długo nam posłuży. Zrobiony jest z plastiku, tysiące lat upłyną zanim zwiędnie...

- Hip, hip, hurrra!

CZĘŚĆ VI. Tragiczna, ale niekoniecznie dla nas.
Radość nie trwała długo. Nagły podmuch wiatru wyrwał kwiat z ręki Normalnego i cisnął go w sam środek ogniska. Spłonął błyskawicznie, niczym chiński namiot, który Normalny otrzymał niegdyś w prezencie na pokazie garnków... Nasza dobra zmiana w sytuacji materialnej poszła z dymem!

Chcieliśmy oddać się rozpaczy, ale powstrzymał nas powrót dziewczyn. Każda wiodła studenta, młodego i pryszczatego...

- Czym my się martwimy? - Zapytał retorycznie Boja. - Ci to dopiero mają przerąbane. Przecież one zeżrą ich żywcem. Chodźmy wreszcie nabzdryngolić się po ludzku... Ranek już tak blisko, skowronek to, a nie słowik się ozywa...



Ufff… Niby najkrótsza noc, a tekst wyszedł dłuuugi...

niedziela, 23 czerwca 2019

Z pamiętnika Dobrej Kobiety

Ojciec... Ilu ja właściwie mam żyjących Ojców?

Pierwszy (choć nie najpierwszy) to Ojciec Święty. Taki jakiś... Gdzież mu tam do naszego Jana Pawła II... Coś o reformach napomyka ciągle. Byle nie zechciał reformować w duchu LGBT! Módlmy się...

Ojciec Mateusz. Przystojna bestia, dociekliwa i dobrotliwa. Gdyby zwolnił tą swoją gospodynię Natalię, to może ja bym się załapała? Módlmy się...

Ojciec Tadeusz. Słoneczko moje i gwiazdeczka. Moje światełko w tunelu. Czas postawić mu pomnik i pilnować, żeby jakieś łobuzy go nie obaliły. Módlmy się... Albo nie, lepiej wysyłajmy przekazy!

Trzech zaledwie. Trochę przymało... Powinnam mieć więcej ojców... Wiem co trzeba zrobić! Trzeba adoptować prezesa Jarosława i ogłosić go Ojcem Narodu! Ze wszech miar na to zasługuje. I co z tego, że jedna z tych miar trochę krótka jest? Módlmy się za niego i głosujmy na niego...

Niech żyje niepokalane ojcostwo!

Chociaż... Piszę ten pamiętnik szczerze... Chętnie pokalałabym się trochę z Ojcem Mateuszem.. Pozostali jakoś nie są zbyt atrakcyjni pod względem kalania się z nimi...

PS. Mój biologiczny ojciec był trochę bezbożnym człowiekiem. Czasami przychodził do kogoś w odwiedziny... Wręczał gospodarzom pół litra i mówił: "Gość w dom, Bóg w dom"!

PS2. Idę wybierać się na odpust do sąsiedniej miejscowości. Może kupię sobie pistolet na kapiszony?

czwartek, 20 czerwca 2019

Polska (kompendium)

Motto: Żeby ciało nie śmierdziało trzeba wódkę pić! (Bj 0,0)

POLSKA - Niechciany bękart wymachujący szabelką w Środkowej Europie.

ETYMOLOGIA: Wyraz "Polska" nigdy nie był brzydkim wyrazem. To pewne!

DEMOGRAFIA: Podobno na kilometr kwadratowy Ojczyzny przypada zaledwie 123 obywateli. Jakim więc cudem wszędzie panuje taki cholerny tłok?

GRANICE: Zachowały się resztki drutu kolczastego.

SĄSIEDZI: Z lewej - Dżuma, z prawej - Cholera, od góry - Chłodne Morze, od dołu - Nic Śmiesznego.

POWIERZCHNA: Polska bardzo ładnie prezentuje się na świecie pod tym względem. Zajmuje pozycję 69.

KRAJOBRAZ: Chuj, Dupa i Kamieni Kupa. Aż się czasami napatrzyć nie można. Zwłaszcza kiedy wiosna kwitnie majem i kiedy nadejdzie złota jesień.

ZIEMIE: Ziemie Odzyskane, Ziemie Zacofane.

USTRÓJ: Jakiś taki... Chuj wie...

POLITYKA: Będzie przedstawiona w tajnym (na razie) filmie Patryka Vegi.

KONSTYTUCJA: Wielokrotnie złamana przez onych tych i onych tamtych.

SIŁY ZBROJNE: Ho, ho! (plus guzik z munduru do nieoddania)

JĘZYK: Wulgarny, nienawistny, czasami też piękny.

LUDZIE: Fajni w zdecydowanej większości.

NARÓD: Podzielony.

POZOSTALI MIESZKAŃCY: Białe niedźwiedzie (bezdomne, bo łażą po ulicach).

GOSPODARKA: Polnische wirtschaft.

ROLNICTWO: Haniebnie niskie (w porównaniu do krajów zachodnich UE) dopłaty bezpośrednie i przeraźliwie droga pietruszka.

WALUTA: Niby złotówka, ale chyba w dalszym ciągu jedyną prawdziwą walutą jest dolar amerykański (flaszka wódki utraciła ten status).

RELIGIA: Prawie sami katolicy, ale każdy se wierzy (albo nie wierzy) po swojemu.

KLIMAT: Albo upał, albo piździawa. I nikt już nawet nie przeprasza po angielsku za taki stan rzeczy. Za to ktoś ciągle wysyła SMS-y z ostrzeżeniami by nie wychodzić z domu, bo będzie się działo.

PODZIAŁ ADMINISTRACYJNY: Polska A vs. Polska B.

ROZMIESZCZENIE LUDNOŚCI: 39,7% obywateli mieszka na wsi. Pozostałe 60,1% chciałoby mieszkać na wsi.

HISTORIA: Zmienna jest.

WAŻNE WYDARZENIA: 14.04. 966r - Chrzest Mieszka I;  14.04.1966r - Chrzest Mikołaja Miki.

OPIEKA ZDROWOTNA: Głównie polega na dziurawieniu skóry pacjenta. O ile pacjent dostanie się w szpony zanim zejdzie pod progiem.

OPIEKA SPOŁECZNA: Chyba najbardziej kontrowersyjny obecnie temat.

KULTURA: Oglądanie filmów przed wyborami.

ARCHITEKTUTA I SZTUKI PIĘKNE: Nie jest łatwo wybić się w tych dziedzinach.

OŚWIATA: Kaganek już się prawie wypalił.

NAUKA: Obowiązkowa do 18 roku życia.

INFRASTRUKTURA I TRANSPORT: Jeżdżą bez przerwy w te i wewte, cholery można dostać!

TELEKOMUNIKACJA: Komórkę może mieć każdy, ale telegramu nie ma szans już wysłać, choćbyś się zesrał...

INTERNET: Opanowany przez bardzo interesowne trolle (ruskie, żydowskie, pisowskie, lewackie i inne) oraz przez całkowicie bezinteresownych hejterów.

ŚRODKI MASOWEGO PRZEKAZU: Łoj!

KUCHNIA: Może i niezdrowe, ale smaczne jedzonko.

TURYSTYKA BLIŻSZA: Grillowanie.

TURYSTYKA DALSZA: Parawaning.

ŚRODOWISKO NATURALNE: Smog, kleszcze i komary. No i ten babci sad w którym śliwy zakwitają.

SPORT: Lekkoatletykę i skoki narciarskie da się oglądać. Kubica denny. Niedawno reprezentacja piłkarska znowu zaogniła stosunki.

UWAGI: Boja: Jak żyć w takim kraju? Nie jest łatwo, ale ja wyjeżdżać stąd nie zamierzam!

niedziela, 9 czerwca 2019

Z życia małżeńskiego wzięte

Już z samego rana Koleżanka Wymówka zrobiła się na bóstwo. Nałożyła jaskrawy makijaż i kuse ciuszki w krzykliwych kolorach.

Oszołomiony Kolega Podśmiechujek  zapomniał podebrać jej 2zł z torebki. Gapił się na nią, sam już nie wiem, chyba jak cielę na malowane wrota? A może jak szpak w pizdę? W końcu zamknął oczy i otworzył usta:

- Co ty wyprawiasz, kobieto? Chcesz mnie sprowokować do seksu?

Koleżanka Wymówka wzdrygnęła się trochę i zaśpiewała:

- "Ćwierkają wróbelki od samego rana:
Ćwir, ćwir, dokąd idziesz Wymówko kochana?
Ćwir, ćwir, dokąd idziesz Wymówko kochana?
A Wymówka na to, śmiejąc się wesoło:
Nadeszła już chwila na babskiego grilla!
Nadeszła już chwila na babskiego grilla"!

- Chwila na grilla? O siódmej rano?

- Grill będzie wieczorem. U Dobrej Kobiety. Teraz chcę spróbować czegoś nowego...

- Jak to?

Koleżanka Wymówka zafalowała wszystkimi swoimi atrakcjami i wyszła śpiewając:

- "Ćwierkają wróbelki od samego rana:
Ćwir, ćwir, dokąd idziesz Wymówko kochana?
Ćwir, ćwir, dokąd idziesz Wymówko kochana?
A Wymówka na to, śmiejąc się wesoło:
Sezon już za pasem, stanę se pod lasem!
Sezon już za pasem, stanę se pod lasem"!

Kiedy Kolega Podśmiechujek zajarzył o co chodzi, przyszła mu do głowy myśl osobliwa: "Durna baba. Pod lasem? Przecież tamtędy tylko proboszcz z wikarym przejeżdża czasami... No i dostawca pizzy, ale też rzadko"...


wtorek, 4 czerwca 2019

Śmigamy po władzę!

Ulegając modzie oraz chęci zysku, postanowiliśmy założyć koalicję i wystartować. Śpieszno nam, bo tyle było i jest koalicji, że wkrótce nazw zabraknie. Obywatelska, Europejska, Polska, Antyhitlerowska, Republikańska, Konserwatywna, itp... My rezerwujemy nazwę Koalicja Tradycyjno - Postępowa. Chcemy opanować cały elektorat. Tak żeby mieć go aż po dziurki w nosie!

W zasadzie nie potrzebujemy programu. Sukcesu jesteśmy pewni. Indywidualnie każdy z nas z łatwością przekracza próg pięciopromilowy, więc wspólnie osiągniemy wynik, który zapewni nam większość konstytucyjną!

Jednakże swój własny program mamy (tylko nazwę częściowo zerżnęliśmy): Piątka Mikołaja! Będziecie na nas głosować, bo my:

1- Przywrócimy tradycyjną wartość - ćwiartuchnę. Będzie sprzedawana w cenie  tego pokracznie niewystarczającego 0,2!

2- Naprostujemy wszystkie drogi, dokąd by nie wiodły. Prawie żadnych skrętów! Ni w prawo, ni w lewo! Tylko joint i tylko do przodu!

3- Damy łupnia Onetowi - za to, co kiedyś zrobił z blogami. Drżyjcie dziady, idziemy po was!

4- Przetransferujemy do Polski Jean - Claude Junckera. Taki sympatyczny gościu przyda się na pewno. Kiedy poduczy się języka, będzie jeszcze bardziej zajebisty!

5- Ślimakami przekupimy Żabojadów. Niech i nam sprezentują Statuę Wolności. Większą i lepiej ubraną od tej amerykańskiej!

No i co? Zatkao kakao?

niedziela, 2 czerwca 2019

Świąt ci u nas dostatek

Jak każdego ranka siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc niecierpliwie jak kania dżdżu. Znienacka odezwał się Boja:

- Podśmiechujek! Dlaczego wczoraj nie było cię między nami?

- Wczoraj był Dzień Dziecka... Miałem trochę strach...

- Dlaczego?

- Bałem się, że przyjdzie ciocia Zuza i zabierze mnie do siebie... Tak jak to przed laty robiła... Zawsze w Dniu Dziecka...

- Co ty bredzisz, idioto? Przecież twoja ciocia nie żyje od dawna...

- Wiem, że nie żyje... Dlatego trochę się bałem...

- I co zrobiłeś?

- Nie było łatwo. Najpierw musiałem uporać się ze świętem nienawiści czyli Dniem bez Alkoholu...

- Wczoraj był Dzień bez Alkoholu?

- Wyobrażacie sobie? Ktoś wymyślił takie gówniane święto... Chwiejnie je obszedłem szerokim łukiem i postanowiłem udać się do Palau...

- Gdzie???

- Do Palau. To takie wyspiarskie państwo na Oceanie Spokojnym. Wczoraj mieli tam lepsze święto - Dzień Prezydenta. A tamtejszy prezydent jest prezydentem niemal od zawsze... Niemal, bo wcześniej prezydentem był jego tatuś... Pomyślałem sobie, że ma wprawę w organizacji bizantyjskich  przyjęć i że wkręcę się tam na krzywy ryj...

- Jak chciałeś tam dotrzeć?

- Zwróciłem się do Romka... Znacie go, on jeszcze niedawno pracował na lotnisku w Jasionce jako kontroler lotów. Romek wybił mi pomysł z głowy. Powiedział, że Palau to dalekie zadupie, połączenia są kiepskie i trzeba mieć paszport, wizę i mnóstwo kasy. Samo chcenie nie wystarczy...

- No i co było dalej?

- Ano nic. Szczęście uśmiechnęło się do mnie. Wczoraj było też Święto Służby Ruchu Lotniczego... Romek zabrał mnie na swoją działkę. Tam to dopiero jest Bizancjum!

- Jak to?

- On ma tam mnóstwo butli z różnokolorowym winem... Ze trzydzieści wypasionych tęczy można by z nich zrobić!

Brat Ladaco zerwał się z miejsca.

- Ty świnio parszywa! Dlaczego nas nie zawołałeś?

- Chciałem! Przysięgam, że chciałem! Ale film mi się urwał... - Kolega Podśmiechujek zasłonił się Normalnym.

- Wiecie co? Mam pomysł!- Powiedział Normalny - Dzisiaj jest Dzień bez Krawata. Mąż Dobrej Kobiety nawet w upały na mszę zakłada krawat. Weźmiemy brzytwę, pójdziemy pod kościół, zaczaimy się na niego i albo się wykupi, albo uchlaśniemy mu krawat...

- Zwariowałeś? - Boja popukał się w czoło - Mąż Dobrej Kobiety to mistrz sztuki walki wszelakiej. Spuści nam łomot, a brzytwę powsadza nam w du…

Mikołaj Mika podjął decyzję.

- Boja ma rację. Nie będziemy urządzali sobie traumy. Zrobimy inaczej czyli tak jak zwykle. Ja przeleję dyżurny banknot stuzłotowy, Normalny zapożyczy się na litrową flaszę żubrówki, a Profesor Gender do pełna napełni piersiówkę... Zaszczepimy się, a później zrobimy procesjo - pielgrzymkę do Romka na działkę. Brat Ladaco poprowadzi!

PS. Picie różnokolorowych win skutkuje pawiem, ale nie tęczowym...