środa, 28 września 2022

Profesor Ekspert

 Jak zwykle siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc trochę jak kania dżdżu. Znienacka Normalny wzniósł oczy ku górze, osłupiał na moment, a potem rzekł:

- Spójrzcie, mamy rysę na suficie!

Faktycznie. Na suficie rysa błyszczała sobie z lekka, a my gapiliśmy się na nią intensywnie.

- Super! - Ucieszył się Kolega Podśmiechujek. Szkoda górnicza, będzie odszkodowanie!

- Jaka tam górnicza, baranie... - Mikołaj Mika popukał się w czoło. - Tutaj ludzie tylko kartofle kopią... I buraki czasami. Szkód to nie powoduje, a i zysku też nie. Przyczyna musi być inna. Na pewno...

- Zaczekaj, Mikołaju! - Przerwał mu Profesor Gender. - Nie dochodźmy sami. Mam znajomego... Nazywa się Profesor Ekspert, jest prawie magistrem i posiada licencję na rozgryzanie twardych orzechów do zgryzienia. Zaraz go zawołam!

Profesor Ekspert przybył niezwłocznie. Spojrzał na rysę, pokiwał głową i wydał ekspertyzę:

- To wina Rządu! Taki kryzys energetyczny rozpętali, że aż sufity pękają! Sufity ze strachu pękają, boją się nadciągającej zimy i mrozów trzaskających...

Nagle do salonu wpadł Matuszko.

- Gdzie jest Marian? - Zawołał. - Widzieliście Mariana?

- Nie widzieliśmy! Kto to jest Marian?

- To mój ślimak afrykański. Uciekł mi na spacerze. Ślad prowadzi tutaj. Że też poniosło go w takie miejsce... O! Tu przechodził przez próg, tu wspinał się po futrynie, a tu po suficie śmigał... O! A tam buja się na żyrandolu. Proszę natychmiast mi go zdjąć delikatnie!

Boja, z pewnym takim nieśmiałym obrzydzeniem, wykonał polecenie i Matuszko odszedł zadowolony. Całą aferę podsumował Mikołaj Mika:

- A więc sufit nie jest pęknięty, nie poddał się medialnej panice. To tylko Marian trop zostawił... Co pan na to, Profesorze Ekspert?

- No cóż... - Ekspert wzruszył ramionami. - Czasami ekspertyza ma krótkie nogi... No ale zaraz odwrócimy ją ogonem...

Przerwał mu dźwięk nadchodzącego SMS-a. Profesor pojeździł palcem po telefonie, coś przeczytał i rzekł:

- O! Rządowa telewizja zaprasza mnie do studia... Chcą poznać moją opinię na temat awarii w Nord Streamach... Muszę lecieć... Nie mówcie nikomu, że najeżdżałem na Rząd... Cześć!

W progu zatrzymał się jeszcze, pomyślał chwilę i dodał z miłym uśmiechem:

- A ten ślimaczy śluz zdrapcie szmerglem. Szmergiel nie rysuje powierzchni... Znam się na tym!

niedziela, 18 września 2022

Przekop

 Jak zwykle siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc trochę jak kania dżdżu. Znienacka odezwał się Normalny:

- Może byśmy gdzieś poszli? Na festiwal do Gdyni... Albo na przekop do Mierzei...

- Chętnie obejrzałbym dobry film... - Rozmarzył się Boja.

- Zgłupiałeś, Boja? - Ostudził go Mikołaj Mika. - Na festiwalach nie pokazują dobrych filmów. Pokazują tylko filmy poprawne lub niepoprawne...

- I do dress code trzeba się dostosować! - Dodał Profesor Gender. - Musisz być pod muchą i smoking obowiązuje...

- Zapewne, mówiąc "pod muchą" i "smoking", nie masz na myśli picia i palenia?

- Niestety... Wprawdzie jakiś tam bufet zawsze jest, ale kiepski... Cieniutkie winko pod przystawki robione z robali, glutów i wodorostów...

- No to walimy na przekop! - Zadecydował Mikołaj. - Tam nie ma takich obostrzeń. Stare buty na nogi i w drogę!

- Ja nie idę! - Zbuntował się Kolega Podśmiechujek. - Ja tutaj mam obowiązki!

- Jakie ty masz obowiązki, gamoniu? Jedyny twój obowiązek to wytrzeć do czysta tyłek po kupci. A i tak się nie wywiązujesz...

- Bo mnie się palce przez papier przebijają... Odwal się! Muszę tu zostać, mam spotkanie z ruskim szpionem...

- Ruskich szpionów mnóstwo jest teraz na Mierzei. Kopią dołki pod przekopem i podkładają świnie... Z łatwością pozałatwiasz z nimi wszystkie swoje niecne sprawki.

- Skoro tak... To idę z wami!

- Poza tym, natychmiast po otwarciu przekopu, płyniemy do Anglii na Wielką Uroczystość. Dziad Śmietnikowy od tygodnia jest w Elblągu. Buduje ekologiczną tratwę podróżną z materiałów odzyskanych. Uszył już nawet żagle! Żagiel marszowy z pampersów midi i żagiel sztormowy z podpasek ze skrzydełkami. Podobno ładnie furgoczą... Do Anglii poniesie nas napęd odnawialny!

Na miejscu czeka Brat Ladaco. Jako duchowny katolicki, ma również certyfikat Kościoła anglikańskiego. Zarezerwował dla nas punkt obserwacyjny na prawie pierwszej linii. Wszystko zobaczymy na żywo i może kiedyś opowiemy... 

wtorek, 13 września 2022

Epitafium

 On wkurzał wielu

I cieszył wielu

Takich jak DeLu

Było jest i będzie 

Niewielu

Żegnaj

Kontrowersyjny Twardzielu...

niedziela, 4 września 2022

Droga do Campusu

 Ładnych i brzydkich parę lat żyjemy na tym świecie... Od zawsze zapraszano nas na przeróżne campusy. Nadeszło też i zaproszenie na Campus Polska Przyszłości.

- A Tusk też będzie? - Zapytaliśmy.

- Będzie!

- A Kłeczek z TVP będzie?

- Nie będzie!

- No to jedziemy!

Wzięliśmy dupy w juki, a troki naszykowaliśmy na łupy godne epoki... I ruszyliśmy!

Dotarliśmy do Olsztyna - Jakubowa, skręciliśmy w lewo i zaraz pojawił się Szczecin, Wyłowiliśmy trochę rtęci z Odry... Przyda się, na zimę zrobimy sobie termometr. Dziwne, ale złote algi nie spełniają życzeń. Potem, pod górkę na pazurki, stoczyliśmy się do Katowic i Bytomia. Stamtąd wypadało wstąpić do Rzeszowa. Pokłoniliśmy się Wielkiej Cipie, kupiliśmy frytki i po sól do nich udaliśmy się do Inowrocławia...

Jeden skok i znaleźliśmy w Łodzi. Kilka machnięć wiosłem i już zieleni się Irlandia. Z Irlandii najbliżej jest do Ełku, ale odpoczęliśmy dopiero pod Sochaczewem, bo Opoczno się nie trafiło...

Całe szczęście, że Tokio jest o rzut beretem. Łatwo tam dogadać się po japońsku, zwłaszcza właścicielom prawie samurajskich czupryn.

Za to nijak nie idzie dogadać się w Nowym Sączu. "W tym zagłębiu kościelno - zaściankowym rodzice i dziadkowie codziennie wygadują rzeczy niegodne człowieka o drugim człowieku". Majka Jeżowska uciekła stamtąd zaraz po maturze,  my przybyliśmy tam czterdzieści lat po maturze... Z czyim egzaminem dojrzałości jest coś nie tak?

W Czajęczycach podwiózł nas świeżo poślubiony wicerolnik ministerstwa. Fajnie jechało się traktorkiem John Deere ksywa "Ursus". 1,5 miliona piechotą nie chodzi...

Wręcz przeciwnie było pomiędzy Gostyninem a Kutnem... W Sierakówku tylko śmignęło nam coś przed nosem. Wyglądało jak wyszczerzony błysk bieluśkich zębów za kierownicą BMW. Wstrząsający obrazek... Uspokoił nas dopiero widok krów, które dojone były w niedalekiej mleczarni we Włoszczowie.

Na chwilę wstąpiliśmy do Niemiec. Ujrzeliśmy tam wielkie sterty bogactwa i zero gazu. Aż boimy się myśleć co z tego wyniknie...

Głodni i spragnieni dotarliśmy do Warszawy. Mieszkańcy stolicy sprawili się godnie. Poseł Poncyliusz narobił pysznych kanapek, a prezes Broniarz wytoczył beczkę whisky... Wieczorkiem, na Pradze, tanio kupiliśmy cegłę. Bóg wam zapłać samarytanie!

W Pacanowie wstąpiliśmy na pocztę. Pomogliśmy Pani Naczelnik trochę ponarzekać i nabyliśmy podręcznik do HiT. Warto się zaopatrzyć, zanim wszystkie poniszczą w niszczarkach... 

Wreszcie trafiliśmy do Kortowa. Niestety, campus doszczętnie się już skończył. Nawet zapach Czajki po Trzaskowskim nie został...