środa, 7 sierpnia 2019

Wieści z Nadpiekła

Jeżeli jest możliwy kidnaping w stosunku do starego dziada, to przytrafił się on mnie onegdaj. Do snu złożyłem skroń na peryferiach centrum cywilizacji, a obudziłem się w samym centrum Zadupcia, czyli tam gdzie (nawet rano) Diabeł mówi dobranoc i gdzie wilki dupami wyją do Księżyca i gdzie dziki hałaśliwie żrą śliwki...

A wszystko to, bo Rocky van Domm se o mnie przypomiał. Owiniętego w kołdrę, przy pomocy japońskiego pojazdu prawie gąsienicowego, wywiózł z pieleszy i porzucił w terenie obfitującym w gówniastą glinę i kamienie przy których Stonehenge może się schować.

Zostawił mi do dyspozycji kilof, gitarę na długim trzonku i cięższy ode mnie młot zwany pyrlikiem. Także sporo jadła dietetycznego i koszmarnie niewystarczające ilości alkoholu... Arrivederci brzuszku!

Ale dzisiaj miałem szczęście. Dorwałem się do Internetu i do piwa kuflowego... Trochę piszę, trochę popijam, a głównie rozglądam się, czy nie wraca RvD… Zdaje się, że już słychać charakterystyczny warkot japońskiej "Czarnej Wołgi"...

Nie czekajcie! Na mszę dawajcie!!!