czwartek, 31 stycznia 2019

500+ twarzy Prezesa

Twarze Prezesa dzielą się na:
a. twarze widzialne
b. twarze słyszalne

Twarze widzialne Prezes prezentuje osobiście i publicznie. Przeważnie robi to zgodnie z planem, ale zdarza się, że i bez żadnego trybu. Przykłady:

- Twarz sympatycznego starszego Pana. Twarz miła i kulturalna, choć zatroskana czasami...  Kochają ją madonny, polskie madonny i inni bezgrzeszni. Podobno nawet modlą się do niej.

- Twarz starego, nieprzystosowanego safanduły. Tą twarz uwielbiają wszyscy. Jedni w celu podziwiania, inni w celu wyśmiewania.

- Twarz chorego z nienawiści zawistnika. Ta twarz raduje totalnych. Specjalnie kopią w klatkę by wywoływać ją jak najczęściej. Mogą wtedy radośnie potępiać mowę nienawiści.

Twarze słyszalne Prezesa pojawiły się dopiero onegdaj. Prezentuje je niestrudzenie Gazeta Wyborcza. Cel tej prezentacji jest jeszcze nieuzgodniony. Jedni twierdzą, że na pohybel Prezesa, inni, że ku czci Prezesa. Przykłady:

- Twarz uczciwie nieuczciwego polityka. Niby sprzeczność, ale Prezes nie jest tuzinkową postacią.

- Twarz człowieka o złych nawykach. Prezes miał nawyk wyłączania "szumideł" podczas rozmów z rodziną.

- Twarz świadka sądowego. Świadka gotowego zeznać prawdę.

- Twarz twardego biznesmena - negocjatora. No szok po prostu!

- Twarz niewysokiego budowniczego wysokich wież. Ta twarz irytuje (bo będzie, kurdupel, z góry patrzył na wszystko) i cieszy (bo burzy przekonanie, że duży może więcej).

Jako się rzekło, tych twarzy jest 500+. Cały Prezes też jest twarzą. Twarzą PIS-u.

piątek, 25 stycznia 2019

Stop inwazji!

Dziewięć państw podpadło Komisji Europejskiej. Cypr, Czechy, Francja, Grecja, Hiszpania, Irlandia, Portugalia, Słowacja i, któżby inny?, oczywiście Polska.

Póki co, KE łagodnie apeluje o usunięcie uchybienia. Gdy to nie poskutkuje, Komisja może podjąć decyzję o wystosowaniu uzasadnionej opinii. A gdy na placu boju pozostanie już tylko Polska, europejski rząd ma prawo skierować sprawę do słynnego TSUE!

O co chodzi? Wiadomo, że nie wiadomo - czyli o wprowadzenie "sankcji odstraszających" i sporządzenie "wykazu inwazyjnych gatunków obcych".

Unia życzy sobie by ZROBIĆ te paskudnie brzmiące rzeczy, a wyżej wymienione kraje NIE ZROBIŁY tego! A może i zrobiły, tylko nie raczyły pochwalić się tym?

Trudno to przyznać, ale KE ma chyba rację. Najazd obcych gatunków zwierząt i roślin na Europę zagraża naturalnym ekosystemom! Oto parę przykładów:

- W polskich wodach pojawiła się drapieżna i agresywna ryba o imieniu, nomen omen, babka. Jest bardzo żarłoczna i nasze swojskie flądry mają, też nomen omen, przechlapane!

- Jeszcze gorsza jest tarantula ukraińska. Taka przerażająca franca może wpaść do wanny i zablokować łazienkę na amen!

- Śliczny szop pracz zanieczyszcza detergentami polskie rzeki!

- Zaskroniec rybołów porywa ryby spod haczyka wędkarzy!

- Żołna afrykańska, taki ładniutki ptaszek, fruwa bezczelnie po polskim niebie i wyjada pszczoły. Zagrożona jest produkcja nie tylko czwórniaka i trójniaka, ale nawet dwójniaka i półtoraka!

- Barszcz Sosnowskiego. To roślina też obca i inwazyjna chociaż nazywa się bardzo swojsko.

- Jest jeszcze rak o podwójnie złowieszczej nazwie OrcONETctes RUSticus. Wiadomo, że każdy rak robi wszystko byle jak. A ten to dopiero może dawać zły przykład!

Wygląda na to, że multikulti tylko wśród ludzi jest zjawiskiem pozytywnym. Inne żyjątka powinny siedzieć w swoich grajdołach i nie wychylać ni listka, ni ryjka, ni dzióbka, ni ssawki, ni żądełka...

Nasze Państwo, jak zwykle, postępuje nieracjonalnie. Nie chce islamskich uchodźców, którzy do Polski się nie pchają i nic robi w sprawie obcych gatunków inwazyjnych, które pchają się wręcz nachalnie. Tak przynajmniej twierdzi Unia, że nic nie robi...

Przy okazji wpadł nam do głowy pomysł, jak karać krnąbrnych członków UE. Unia powinna dogadać się z Putinem i jeżeli jakieś państwo za bardzo fika, za bardzo zależy mu na niepodległości... Wtedy TSUE, czy jakiś inny organ, będzie mógł je skazać na zesłanie do Wspólnoty Niepodległych Państw!

czwartek, 17 stycznia 2019

Polityczne wynurzenia

Do roku 2015 uważałem, że Platforma Obywatelska jest mniejszym złem. Nie ucieszyło mnie zwycięstwo PIS-u i Dudy. PO wydawała się jaśniejsza, bardziej kolorowa i bardziej przyjazna. A PIS? Szary, bury i ponury...

Tego obrazu nie zmieniły nawet "taśmy kelnerów". Mnie też zdarza się, zwłaszcza po pijaku, wygadywać różne głupoty i potem żałować...

No ale PIS wygrał. Trzeba było pogodzić się z tym, bo wola większości to wola większości, podstawa demokracji... Szczerze mówiąc, bez trudu mi to przyszło. W rejonie gdzie mieszkam, sporo się zmieniło... na lepsze. Naprawdę dobra zmiana. Nagle okazało się, że ludzie niekoniecznie muszą pracować na czarno za 300zł miesięcznie, a ich dzieci niekoniecznie muszą odziedziczyć nędzę... To dużo znaczy, bardzo dużo!

Jednak nie wszyscy pogodzili się... Nie mam na myśli opozycji, no bo opozycja to wiadomo po co jest...

Zaszokowała mnie fala nienawiści, która wylała się na elektorat PIS ze strony ludzi o innej orientacji politycznej. Ciemnogród, mohery, patologia, sprzedali się za "pińcet plus"... To tylko najłagodniejsze określenia z tej "mowy miłości". Nie pisali tego liderzy opozycji. Pisali zwykli ludzie, nawet na blogach... A co robili liderzy opozycji? W obronie sądów wyprowadzali ludzi na ulicę, słali skargi do Brukseli, organizowali kontrmiesięcznice, krzyczeli, że Kaczyński dzieli Naród… Wyborcom PIS niewiele mieli do zaoferowania, tylko słabo maskowaną pogardę...

Tak sobie pomyślałem: "Jeżeli PIS utraci władzę, to część ich wyborców znowu zostanie zepchnięta na margines, może nawet jeszcze bardziej marginalny niż wprzódy"?

Wybrałem się na wybory samorządowe i zagłosowałem.

Na wybory do europarlamentu i do naszego sejmu i senatu też pójdę. Trochę czasu jeszcze jest... Obiecuję, że dobrze się zastanowię, zanim postawię krzyżyk na karcie do głosowania...