Mikołaj Mika wstał z fotela, delikatnie otrzepał się z pluskiew, otworzył usta, ale nie zdążył zagaić, bo uprzedził go Boja.
- O! - Zakrzyknął Boja. - Obudziłeś się wreszcie! Ale masz spanie! Ponad miesiąc nie otwierałeś oczu. Trochę nas to niepokoiło, więc zamówiliśmy telefoniczne budzenie, ale chyba smartfon ci się rozładował...
Wszyscy poderwali się na nogi i zasypali Mikołaja pytaniami:
- A co ci się śniło? Mnie śniła się Profesor Krystynka. Karmiliśmy się wzajemnie golonką z musztardą jerozolimską... (Kolega Podśmiechujek)
- W twoich śmieciach znalazłem wieszak na spódnice. Dlaczego wyrzucasz takie rzeczy? (Dziad Śmietnikowy)
- Znasz kogoś, kto potrafi lutować garnki? (Normalny)
- Nie wstyd ci? (Dobra Kobieta)
- Hau, hau? - (Psica Pani Normalnej)
Jedynie Profesor Gender zachował naukowy rozsądek. Bez słowa podał Mikołajowi świeżo napełnioną piersiówkę.
Mikołaj wziął pośpiesznie parę łyków, złapał oddech i wrzasnął:
- Przepuście mnie! Muszę się odpryskać!
PS. Długi sen Mikołaja Miki nie był objawem choroby w sensie fizycznym. Musiał trochę sobie w głowie poukładać... Wprawdzie nie doliczył się wszystkich klepek, ale kto na tym świecie ma wszystkie klepki?