wtorek, 30 stycznia 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Władysław Herman

Władca o wiele mniej znany niż jego imiennik, zwykły esesman, Herman Brunner. Ale co się dziwić? Brunnera wkręcał jeden jedyny Hans Kloss, Władysława wkręcali wszyscy!

W dzieciństwie jaja sobie z niego robił starszy brat, Bolesław Śmiały. Co noc zakradał się do łóżka Władka i nasikiwał mu między nogi. Trzeba wiedzieć, że w średniowieczu Polacy kąpali się jeszcze rzadziej niż dzisiaj, więc Władek nie pachniał sympatycznie.

Bolek robił mu też inne wredne kawały: podrzucał obrazki z gołymi babami do kajetu z religii, na plecach przyklejał kartki z napisem "Szukam żony jak szalony" albo "Kopnij mnie!" i jeszcze rozpuszczał plotki, że Władzio wypija na śniadanie sześć surowych jaj i potem masturbuje się w książęcej sławojce.

Jak widać, biedaczek nie miał lekko. Kiedy płakał i użalał się nad swoim losem, starszy brat niby to pocieszał go:
- Uśmiechnij się, jutro możesz nie mieć zębów!

Na szczęście, w roku 1058 umarł tata Kazimierz Odnowiciel. Bolesław Śmiały musiał wstąpić na tron i nie miał już czasu na dokuczanie Władkowi. Poza tym, Władek wyjechał do Płocka, by w imieniu brata rządzić Mazowszem. Przez parę lat było mu dobrze. Znalazł sobie nawet żonę o imieniu Przecława. Była to Polka, o dziwo, nie bardzo zołzowata. Spłodził z nią syna Zbigniewa, wybudował kościół w Inowłodzu, kupił szpadel by posadzić drzewo... Na nieszczęście, pojawił się kolejny dręczyciel. Taki jeden Sieciech - wojewoda, a później palatyn.

Mała dygresja. Palatyn Sieciech nie był zwykłym średniowiecznym kmiotem. Posiadał cechy współczesnych polityków: przerost ambicji, żądzę władzy i chęć wzbogacenia się. Chyba umieszczę go w tym poczcie, bo chociaż formalnie nie był władcą, to przecież kierował wszystkim z tylnego siedzenia. Chujowo kierował, ale kierował! Koniec dygresji.

Skończyły się lata tłuste. Wszystkie stery przechwycił Sieciech, żonę Przecławę także. Hermanowi pozostała rola figuranta oraz nieograniczony dostęp do surowych jajek i sławojki. Właściwie został, szczerze mówiąc, zakładnikiem Sieciecha, więc szybko nabawił się syndromu sztokholmskiego.

Bronił Sieciecha przed bratem, choć Sieciech spiskował bezczelnie. Bronił Sieciecha przed poddanymi, choć Sieciech krzywdził ich okrutnie. Ślepo wykonywał polecenia Sieciecha i brał na klatę negatywne skutki poleceń Sieciecha. Pozwalał Sieciechowi bić koślawe denary z wizerunkiem Sieciecha i potulnie żenił się z Judytami, które mu Sieciech sprowadzał. Kto wie? Może nawet skorzystał z pomocy Sieciecha w spłodzeniu drugiego syna, Bolesława Krzywoustego?

Kiedy w roku 1079 Bolesław Śmiały zmuszony został do ucieczki z Polski, Władysław Herman zasiadł na tronie i Sieciech mógł rządzić całym państwem. Rządził do roku 1100. W tym roku pańskim synowie Hermana okazali się wyrodnymi gnojkami. Zbrojnie zrzucili tatusia z tronu i zmarginalizowali go doszczętnie. Wprawdzie nie skrzywdzili go fizycznie, ale upokorzeń niematerialnych musiał, nieszczęsny, nałykać się do syta. Jeszcze gorzej postąpili z Sieciechem. Wyłupili mu oczy i podzielili się nimi sprawiedliwie...

Władysław Herman nie doczekał sześćdziesiątki. Zmarł 4 czerwca 1102r. Akurat tego dnia Uczony Mąż Bojan powrócił z wód. Znał dobrze zmarłego, więc napisał epitafium:

Gdybyś, Władysław, był taki
Jak 300 lat później Jagiełło,
To licho co bierze nijakich,
Nie Ciebie dzisiaj by wzięłło!


PS. Dokładnie 887 lat po śmierci WH odbyły się pierwsze w historii PRL częściowo wolne wybory parlamentarne...


sobota, 27 stycznia 2018

Wszystko jest powiązane?

Znany muzyk, Kazik Staszewski, wypowiedział się onegdaj apolitycznie: "Ja nie czuję, żeby moja wolność była zagrożona, żeby zagrożona była demokracja, podstawowe swobody, więc dlaczego miałbym się angażować"? Dodał jeszcze, że nie ogląda telewizji, nie czyta gazet i nie opiewa dobrej zmiany. Nie widzi też, by pozycja Polski, by sytuacja tutaj, była dużo gorsza niż za poprzedniej władzy.

Ubodło to znanego dziennikarza, Jacka Żakowskiego. Odpowiedział półtorainteligenckim komentarzem: "No do jasnej cholery, Kaziu kochany, skąd ty masz to wiedzieć, jak nie oglądasz telewizji i nie czytasz gazet? Przepraszam cię bardzo, w zieleniaku tę pozycję Polski zbadasz? W toalecie się przekonasz, czy w Polsce jest dużo lepiej, czy gorzej niż za poprzedniej władzy? To jest właśnie objaw takiego ćwierćinteligenckiego paplania, którego skutki, jak się umocnią w polityce, mogą być straszne"!

No cóż, długo nie trzeba było czekać na te skutki. Dotknęły one znanego aktora i gorącego zwolennika laicyzacji Polski, Krzysztofa Pieczyńskiego. Pan Krzysztof śpieszył spokojnie na tramwaj, kiedy (znienacka) "przypadkowy" przechodzień wysyczał do niego "Ty, pedale"! Odtwórca roli Bronka "Niutka" Talara nie ukrywa, że bardzo go to ubodło. Nie wsiadł do tramwaju, poszedł za prowokatorem i grzecznie zapytał: "Dlaczego Pan mnie znieważa"?

Wtedy dopiero się zaczęło. Prowokator nie zaspokoił ciekawości Pieczyńskiego. Znowu nazwał go pedałem, także ubekiem i jeszcze powiedział "zjadłbym cię i wysrał"! Potem skopał aktora po nogach, opluł i, na koniec, uderzył pięścią w twarz. Pomimo nawałnicy przykrości, Pan Krzysztof zachował trzeźwe spojrzenie. Jako ekspert w dziedzinie aktorstwa, natychmiast zauważył, że agresor nie działa spontanicznie. To co robił było wynikiem treningu. Wszystko starannie zaplanował, przemyślał i przećwiczył!

Po tych przejściach w głowie Krzysztofa Pieczyńskiego zakiełkowała złota myśl, którą wyjawił Onetowi: "Kiedy Kościół zostanie odsunięty od władzy i wpływów, my Polacy będziemy umieli się dogadać"!

Nie wiemy czy Jacek Żakowski przeanalizował przypadek Pieczyńskiego. Wydaje się, że jednak dodał dwa do dwóch i wyszło mu, że deprecjonowanie osób żyjących nie bardzo jest bezpieczne. Można potem natknąć się na takiego i, kto wie, nawet po ryju dostać! W tej sytuacji przestał bulwersować się wypowiedziami współczesnych, włosy stanęły mu dęba na głowie z innego powodu. Oto co powiedział publicznie:

"Jestem w trakcie lektury "W pustyni i w puszczy" z moim dzieckiem. Włosy dęba stają, jak to jest rasistowska książka. I ona inna nie będzie. Strasznie źle napisana. To powinno być w przypisach w wydaniu dla dzieci napisane, że Sienkiewicz był rasistą, ale w tych czasach ludzie jeszcze nie wiedzieli, że to jest złe."

W Rzeczpospolitej nie brakuje ludzi nietuzinkowych. Dlatego nie dziwi nas, że w Toruniu pojawił się bezdomny i ofiarował Ojcu - Dyrektorowi dwa luksusowe samochody...




wtorek, 16 stycznia 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Bolesław Śmiały

Pierwszy władca o imieniu Bolesław nie będący synem Mieszka. Wydarzenie bezprecedensowe, więc nawet sama Opatrzność nie wiedziała co z tego wyniknie...

W XI wieku Europa Środkowo - Wschodnia zmienną była niczym kobieta. Roku pańskiego 1034 Państwo Polskie leżało upadnięte i nawet kwiczeć nie miało siły... Dwadzieścia lat później było już lokalnym mocarstwem! Odwrotnie Ruś Kijowska. Ona przeszła drogę od bohatera do zera. Kotłowało się również u Czechów i na Węgrzech. Nawet szwabskie cesarstwo miało swoje problemy.

Mała dygresja. Szwabski cesarz Henryk IV wdał się w spór z papieżem Grzegorzem VII o jakąś inwestyturę. Początkowo nie szło mu najlepiej. Górę wziął papież, a on długo przebywał pod wozem, czyli w czarnej dupie. Przełom nastąpił w Canossie. Henryk, ubrany jedynie w worek po burakach ćwikłowych, trzy dni błagał o wybaczenie i takowe uzyskał, bo Grzegorz przypomniał sobie, że jest katolikiem i wybaczać musi. Takie pochopne wybaczanie nie wyszło papieżowi na zdrowie, niestety... Koniec dygresji.

Kiedy w roku 1058 Bolesław Śmiały wstąpił na tron, mógł sobie na wiele pozwolić. W pierwszej kolejności wyprawił się na Węgry. Bardzo rozsądnie się wyprawił, bo nie upił się tam jak bela, tylko osadził na tronie swojego kolegę Belę I.

Później Bolesław podjął się reżyserowania czeskiego filmu w Czechach. Wyszło mu całkiem nieźle. Udzielił schronienia Jaromirowi, a poparł jego przeciwnika Wratysława. Obiecał cesarzowi, że nie będzie wojował z Czechami, a parę miesięcy później najechał Pepików. Zirytowało to cesarza, zamierzał pokarać Bolesława, ale cesarzowi wbrew zrobili Sasi i polski władca nadal mógł być niepokorny.

Wybrał się tedy namieszać trochę do Kijowa. Tam też nieźle mu szło, ale do czasu... Wkrótce przekonał się jak niebezpieczne potrafią być istoty na co dzień noszące sukienki. Pantoflową pocztą doszły pod Kijów wieści, że żony rycerzy biorących udział w wyprawie kijowskiej zapomniały co to wierność i, jak jedna żona, popuszczały się z zarządcami majątków! Wkurzeni rycerze opuścili króla i pojechali ratować swoje małżeństwa (czyli spuścić łomot połowicom).

Bolesław również zdyscyplinował małżonkę, ale to mu nie wystarczyło. Wdał się w konflikt z biskupem krakowskim Stanisławem, który też na co dzień nosił sukienkę. O co dokładnie poszło opisuje w swoim wierszu Uczony Mąż Bojan:

Któryż to władca mieczem wojuje?
Czyjaż pod mieczem jest głowa?
Bolesław Śmiały księdza ćwiartuje,
Księdzem jest biskup Krakowa.

Jakaż przyczyna całej tej jatki?
Czemuż mu członki oddziela?
Kto rozwiązanie da tej zagadki,
Gdzież szukać poliszynela?

Ja wiem dlaczego Bolek to sprawił,
Czemu tragedia się stała.
Ale nie powiem, choć wszyscy ciekawi,
Nie powiem! Takiego wała!

Lecz nie mniej żalu, drogi kolego,
Żem tajemnicy dochował,
Ja ten wiersz piszę tylko dlatego,
By się wieszcz Adam wzorował!

No i wszystko jasne... Po ćwiartowaniu szczęście całkiem opuściło Śmiałego. Okazało się, że opozycja w Polsce nie zawsze była nieudaczna i Bolesław musiał uciekać na Węgry. Tam też narobił sobie kłopotów. Dupa przykleiła mu się do siodła i nie zsiadł z konia na powitanie z węgierskim władcą...

Zmarł w jakimś klasztorze czy też zamtuzie...