Stan Państwa jaki jest, każdy widzi. Pan Premier gorąco poprosił nas o pomoc w organizacji ślubu i wesela córki swojej, Oleńki. My nie odmówiliśmy. Ledwo słoneczko w sobotę wstało - przystąpiliśmy do akcji.
Normalny wyprasował prawie nowy garnitur Najważniejszego Gościa. Prasował takim starodawnym żelazkiem z duszą. Patrzyliśmy z podziwem jak nabiera wody w usta i parska nią równomiernie na tkaninę. Unosiły się kłęby pary i gorąco - wilgotny zapach przypalonej kociej sierści... W międzyczasie, Kolega Podśmiechujek, okleił prawie nowe buty Najważniejszego Gościa taśmą maskującą. Taką błyszczącą, w kolorze lakierkowym.
Brat Ladaco, jako lotny spowiednik, wyspowiadał wszystkich. Spowiedź Najważniejszego Gościa trwała 30 sekund, spowiedź Pana Premiera - niecałą minutę, a Pani Premierowej - dwie minuty z hakiem. Państwo Młodzi odbyli wspólną spowiedź dwugodzinną z udziałem Kolegi Podśmiechujka w roli Pegasusa.
Boja upiekł tort na zimno i dał spróbować Młodym. Zachwycona Pani Młoda ofiarowała Boi prawo do pierwszej nocy, a nawet prawo do natychmiastowego tu i teraz. Pan Młody oświadczył, że chętnie się przyłączy. Jednak Boja zrezygnował z zaszczytu. Jako ministrant, przewidziany do służby przy Mszy ślubnej, musiał trwać w czystości...
Dziad Śmietnikowy udekorował stoły w sali weselnej i zbudował czekoladową fontannę z materiałów odnawialnych.
Leming nosił powitalny bochen chleba do Donalda. Żeby Donald nakreślił na nim znak krzyża - taki sam, jaki niegdyś jego matka kreśliła...
Profesor Gender skombinował bukiet kwiatów dla Panny Młodej - tak cudny, skromny i dziewiczy jak on sam...
Mikołaj Mika przywiązał puszki po piwie VIP (z biedronki) do czerwonego samochodu marki Peugeot 206 (z salonu). Słychać było i widać, że nie byle jaka Młoda Para jedzie!
Wszystko udało się znakomicie. A po weselu Najważniejszy Gość zaprosił nas na swoje urodziny.