- Idziemy do kina!
Jak zwykle, pierwszy z osłupienia wyszedł Normalny.
- Teraz?
- Za chwilę.
- Ja nie idę! - Zaprotestował Kolega Podśmiechujek - Za chwilę zaczynają się skoki narciarskie!
- Musisz iść. TEN film każdy powinien obejrzeć. Albo idziesz, albo dostaniesz w ryja!
Do kina poszliśmy wszyscy.
W pierwszej kolejności chcieliśmy kupić popcorn, ale odstraszyła nas niebiedronkowa cena. Później odstaliśmy swoje w kolejce do WC. Na salę trafiliśmy po krótkim błądzeniu. Nieco więcej czasu zajęło nam poszukiwanie właściwych miejsc.
Ścierpieliśmy pół godziny reklam urozmaiconych przepuszczaniem spóźnionych kinomanów.
Już na początku projekcji z trzewi Mikołaja Miki wydarł się pełny zachwytu i pożądania okrzyk:
- Ale fajna proca! Ja też chcę taką mieć!
W połowie seansu Dziad Śmietnikowy zerwał się z miejsca i zawołał:
- Dłużej już nie wytrzymam, muszę iść do kibla!
Poszedł i po chwili wywalił się na schodkach, bo oślepiły go jaskrawe światełka umieszczone, dla bezpiecznego poruszania się, na stopniach...
Po filmie szybko opuściliśmy budynek, bo jarać nam się chciało. Kiedy wszyscy odpalili, zagaił Mikołaj Mika:
- No i jakie wrażenia? Podśmiechujku, podobał ci się film?
- Nie!
- Nie chrzań. Przecież śliniłeś się na widok babskich cycków!
- To nie przez cycki. Obok mnie jakiś małolat żarł kebaba. Zapach był intensywny, a ja bardzo głodny...
- A ty, Boja? Co powiesz?
- Bałem się przez cały film. Ciągle jakieś dziwne dźwięki. Jakby coś w rurach strzelało, albo coś naruszało konstrukcję budynku... Dochodziły zewsząd, ze ścian, z podłogi, z sufitu... Uciekłbym stamtąd, ale strach spętał mi nogi...
- Znaczy się, że te paniczne okrzyki, "Co to było? Co to było?", to twoja robota?
- Ano moja... Już nigdy nie pójdę trzeźwy do kina!
- A ty, Dziadu? Dobry film?
- E tam... Kiedyś były lepsze filmy i lepsi widzowie. Pamiętam jak, całym wydziałem, wybraliśmy się na "Czapajewa". Film genialny, a my potrafiliśmy wczuć się w przekazywane treści. Nasz naczelnik to nawet strzelał ze służbowej tetetki do kontrrewolucjonistów z ekranu... Padali jak muchy!
- A jaka jest twoja opinia, Normalny?
- Film trochę przefantazjowany. Za chiny nie uwierzę, że arcybiskup tak ochoczo wyskakiwał z kasiory. Ledwo Braciak coś napomknął, a on już biegł i, nieomal w zębach, przynosił mamonę... Rozczarował mnie też Janek Kos. W "Czterech pancernych" tak nie przeklinał... Najwyżej "połki-jołki" mu się wypsnęło...
- A ty, Profesorze?... Gdzie jest Profesor Gender?
- Był tu przed chwilą! Chodźmy go poszukać, on ma piersiówkę...
Pewnie przeklinał, ale z czołgu nie słychać.
OdpowiedzUsuńW czołgu wypowiadał tylko trzy słowa: Przeciwpancernym! Ładuj! Ognia!
UsuńTo i tak mieliście lepiej, niż ja na jakimś filmie, gdy przyszły trzy romskie dziewczyny i dwie tej w środku film tłumaczyły...
OdpowiedzUsuńEch... Jakiejś dziewczynie ja też chętnie bym film potłumaczył...
UsuńSatyryczny opis sytuacyjny pobytu w kinie doskonały! Po prawdzie do sali kinowej powinien iść człowiek głuchy, by szelesty papierków, chrupanie i mlaskania nie przeszkadzały, po wtóre z koszem piknikowym z kebabem i innymi makami, by zapach popcornu nie drażnił nozdrzy i wzmocnioną herbatką, by się znieczulić, gdy badziewie na ekranie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A myśmy poszli jak z motyką na słońce!
UsuńA film? Utwierdziłem się w przekonaniu, że filmy Koterskiego są lepsze...
trzeba było do kina zabrać i pluskwy. może chciałyby tam zostać. mniej chętnych do pańskiego stołu miałbyś w domu.
OdpowiedzUsuńAleż skąd! Bez pluskiew to już nie to samo by było!
UsuńJa tam na filmy nie lubię chodzić. Tylko do kina.
OdpowiedzUsuńW kinie filmy nawet przeszkadzają. Niektóre są tak hałaśliwe, że spać nie można.
UsuńO, to, to, to!
UsuńFilm jak film,ale piersiową dała nogę
OdpowiedzUsuńO kurzu stopa!
O nie, nawet w najgorszych miejscach najwyżej cal kurzu mamy...
UsuńAle film dobry - prawda?
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, troszkę mnie rozczarował... Może za dużo spodziewałem się?
UsuńGdyby było więcej.... to mogliby go wogóle nie puścić...
UsuńNie wiem w jakim kinie byłeś. Z jednym się zgadzam, reklamy wyprowadzają człowieka z równowagi. Ale na seansie była cisza jak makiem zasiał, a po projekcji to samo. Aż dziwiło, bo zwykle jest gwar, szeleszczenie, mlaskanie i opinie.
OdpowiedzUsuńTak naprawdę zsumowałem sobie dwie wizyty w kinie. Jednej nie wystarczyłoby na post...
UsuńOstatnio jakoś zanurzam się w schamieniu, bo z kultury tylko książki czytam. W kinie czy teatrze byłem wieki temu, a może tylko tak mi się wydaje. Hmmm...
OdpowiedzUsuń:) Ciekawe tylko co w takiej paczce miałoby być. Pewnie coś przydatnego w pracach biurowych.
Pozdrawiam!
W kinie to raczej za wiele kultury się nie uświadczy... Ostatnio w teatrze byłem w latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Wprawdzie pod koniec tych lat, ale i tak trochę dawno...
UsuńBo do kina się chodzi, kiedy film kończą wyświetlać, a nie zaczynają (i nie o seans mi chodzi :) ). Ja obejrzałam spokojnie Kler przy prawie pustej sali, spokojnie o bez smrodu.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku też tłoku nie było. Ale to chyba nie o ilość widzów chodzi tylko o ich jakość...
UsuńNo, to następnym razem zabierz zamiast kolegów koleżanki.
UsuńMam zdradzić? Tak jak Kałuża?
UsuńO żadnej zdradzie nie może być mowy - ty ich zaciągnąłeś do kina groźbami karalnymi! Koleżanki pewnie poszłyby z przyjemnością ;)
Usuń"Zdradzić jak Kałuża" - dobre, dobre...
Też zostałam zmuszona żeby iść do kina na ten film. Średnia wieku kinomanów była dużo ponad przeciętnych dinozaurów. Nawet się obawialiśmy że ludzie ci nie przyszli oglądać tylko pikietować....ale spoko - film oglądnęliśmy bez zakłóceń
OdpowiedzUsuńW sumie nie ma za bardzo czego pikietować. Gdyby nie ta dziwaczna i (chyba) mimowolna reklama, film przeszedłby bez echa raczej...
UsuńFilm widziałem parę dni przed premierą w klubie dyskusyjnym, głównie po, aby zobaczyć Gajosa. Szału nie było, fabuła - pewno dla bezpieczeństwa - oparta na autentycznych faktach ... a można było poprzeginać w obie strony i by było ciekawiej.
OdpowiedzUsuńMnie najbardziej przypadł do gustu tekst wypowiedziany przez Braciaka …"i msza się pójdzie pier….ć"!
UsuńWięcej było takich perełek, ale i niewerbalnych.
UsuńMoże dlatego, że różni ludzie do kin chodzą. Poza tym zależy też co się wybierze, są takie filmy, że po obejrzeniu zwykły człowiek (i normalny do tego) wydłubałby sobie oczy. Zwłaszcza chodzi mi o te wszystkie polskie komedie na Święta. @_@
OdpowiedzUsuń:D Czyli wizyta w pięć minut, albo szybciej w kontekście medycyny pracy. Ale chyba podziękuję za taki ekspress.
Pozdrawiam!
A ja lubię oglądać polskie komedie na Święta. Lepsze są niż Kevin...
UsuńWitaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńMy jeszcze nie byliśmy:(
W ogóle ostatnio mało bywamy. Szczególnie w domu.
Ale dobrą wolę i nadzieję, że to się wkrótce zmieni - mamy:)
Pozdrawiam:)
Idźcie koniecznie, Leno. Zwłaszcza jeżeli lubicie filmy psychologiczno - wulgarne!
UsuńFilmu jeszcze nie widziałam, tu polskie filmy tylko w większych miastach puszczają, a ja na wsi mieszkam - jołki połki;)
OdpowiedzUsuńMoże kino objazdowe przyjedzie?
UsuńDo kina idzie się nietrzeźwym z zapasem suchego prowiantu lub (w wersji na bogato) z saganem bigosu, pasztetem i salaterką sałatki jarzynowej. Nozdrza należy solidnie wypchać watą, zaś uszy zatkać korkami od tanich win. Tylko w ten sposób można przetrwać ten koszmar, skoro go już sobie człowiek zafundował:)
OdpowiedzUsuńMy też byliśmy większą grupą. I dobrze, w kupie raźniej, bo strach się było bać. Tak prawdziwie wszystko wyglądało.
OdpowiedzUsuń