niedziela, 7 października 2018

Urodziny

Jak co dzień rano siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki. Łaknęliśmy jak kania dżdżu... Gdy nagle... Nagle usłyszeliśmy polską piosenkę śpiewaną z ruskim akcentem i zmienionym jednym słowem:

"Dziś są moje urodziny"...

Po chwili przez otwór drzwiowy wkroczył osobnik (jego twarz nie jest już tak spiczasta jak niegdyś) i wrzasnął:

- Zdrastwuj riebiata! Chadi sa mnoj i pomóżcie rozładować maszinu!

My paszli za nim, a on otworzył bagażnik Czarnej Wołgi. Na szcęście nie było w nim porwanych z ulicy dzieci... Z radością zauważyliśmy, że zawierał:
- 10 skrzynek Stolicznej (z limitowanej serii dla wybitnych współpracowników KGB)
- 2 antałki kwasu chlebowego
- 1 beczułkę czarnego kawioru
- 1 gar wypełniony blinami
- 1 michę śledzi pod pierzynką

Trochę nas to oszołomiło. Nawet roszczeniowy Kolega Podśmiechujek nie zadał tradycyjnego pytania: "A gdzie ośmiorniczki"?

Przybysz, ucieszony wywołanym wrażeniem, uśmiechnął się dobrotliwie i rzekł:

-Nu szto? Ogórków kiszonych nie przywiozłem, bo wasze lepsze... Bierzcie towar i dawajcie musztardówki! Dziś są moje urodziny...

Pierwszy opamiętał się, jak zwykle, Normalny:

- Wołodia! Ty nasz drug! My tobie "Sto lat" wyśpiewamy! My tobie wsjo wyśpiewamy...

Gość pokiwał głową i rzekł:

- No przecież wiem. Do was przyjechałem, no bo z kim mam świętować urodziny? Ze źle wychowanym Trumpem? Z bezjajecznym Macronem? Z Angelą, co w negliżu gorzej wygląda niż ubrana?...  Tylko wy! Pójdźcie w me ramiona!

Pierwszy w objęcia gościa wpadł Dziad Śmietnikowy (dobrze się znali z okresu wspólnej działalności w NRD). Później każdy z nas zaliczył "żółwika", "niedźwiedzia" i "pocałunek Honecker-Breżniew"...

A jeszcze później musztardówki rozgrzały się do czerwoności... Naprawdę było fajnie. Wołodia pokazywał chwyty judo, a Boi podniósł koszulkę i pocałował go w brzuszek. I jeszcze, przy pomocy markera, pozmieniał napisy na musztardówkach: zamiast "Musztarda Kremska" pojawiło się "Musztarda Kreymska"

Naprawdę zasłużył na pieśń! Dlatego zaśpiewaliśmy mu:

Hej, Wołodia oo, spójrz na zachód aa
Tam zobaczysz, że czeka na cię ktoś!
Ciągle czeka oo, niecierpliwie aa
Więc przybywaj i zostań na zawsze!

I jeszcze:

Aaaa kiedy przyjdzie czas
Pełne po brzegi
Będą gułagi...

PS. Wołodia urodził się 7 października 1952r. w Leningradzie.

39 komentarzy:

  1. Witaj, Bojo.

    Powiedziałabym nawet, że:
    "Na prawdę zasłużył, na pieśń!":)

    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Waga...chyba ciężka? Ciekawe jak dla porównania wypadł by Dawidek z 9 października 1966 - ur. w Londynie? Może byście cosik skrobnęli w przyszłości ...na ten temat ?
      kasta

      Usuń
    2. Ale kto mu tą prawdę powie, Leno?

      Usuń
    3. Nie wiemy czy Dawidek nas odwiedzi. Poza tym, gin nie bardzo nam odpowiada...

      Usuń
    4. Jakby nie patrzeć, na tym szczeblu zawsze to będzie stolicznaja...czy to będzie gin/bez lampy/,szkocka czy inne ustrojstwo hi,hi :)
      kasta

      Usuń
    5. Ale angolska stoliczna do naszych gardeł ni pasuje. Nawet Profesor Gender już jej nie toleruje, chociaż Angolem jest z krwi i kości...

      Usuń
    6. Ha, jak widać ciało ma swoje wymagania...ponadnarodowe.:)
      kasta

      Usuń
  2. Raczej "zdrawstwujtie riebiata". Jakiś podrabiany ten Wołodia, stwierdzam z bolesnym niesmakiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale Stoliczna niepodrabiana! Stwierdziliśmy to ze smakiem...

      Usuń
  3. Zdrowia życzyć musztardówką? Dobrze, że chociaż szklanka była podpisana.

    OdpowiedzUsuń
  4. To czarne Wołgi jeszcze na chodzie? Ale bagażnik zacnie wypełniony, nic tylko świętować, to ci niespodzianka!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też byliśmy zaskoczeni. Takie sny nieczęsto się trafiają...

      Usuń
  5. Nie w Leningradzie, a w Petersburgu ;) Ale Ty znajomości masz! I nie wiem, czy Ci zazdrościć, czy się o Ciebie bać? :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Petersburgu to jego dziadek posiłki dla Rasputina gotował! Wołodię chyba każdy zna?

      Usuń
    2. Ale nie każdego częstuje kawiorem? :)

      W Petersburgu, sprawdziłam.

      Usuń
    3. A w czasie II wojny, to oblężenie czego było? Petersburga?
      Urodził się w Leningradzie! Tego nie odpuszczę...

      Usuń
    4. Jeśli mam wierzyć albo Tobie albo Guglom, to wolę Tobie - wszak oni to pewnie z nim z musztardówek nie pili :) Choć nie urodził się w czasie wojny, ale 1952r. Chyba, że nie mówimy o tym samym Wołodii...

      Usuń
    5. To prawda, urodził się w 1952r. Ale także wtedy najlepszym klubem w mieście był Zenit Leningrad, nie Zenit Petersburg!

      Usuń
    6. Dzięki za zaufanie, Szarabajko!

      Usuń
  6. Co by o gościu nie mówić, to jednak gest ma, choć z tymi ogórkami wyszło jakoś tak niemiło. Najważniejsze jednak, że pojedliście, popiliście, pośpiewaliście i jeszcze zarobiliście pewnie parę groszy pokazując na globusie, gdzie są nasze silosy atomowe na (obecnie) kiszoną kapustę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz co! Takiej tajemnicy za żadne skarby byśmy nie ujawnili! Powiedzieliśmy mu tylko, w której szafie Macierewicz jest obecnie schowany...

      Usuń
    2. Nawet za ogórki?! Śmiem wątpić!

      Usuń
  7. skąd masz jeszcze musztardówki? to zadanie, któremu Herkules nie podołałby. to towar tak deficytowy, że trzeba archeologów zatrudniać chyba. cała reszta mieści się już w znanym wszechświecie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A w piwnicy znaleźliśmy. Były monety z wizerunkiem jakiegoś ruskiego cara. Prawda, że pasujące do okazji?

      Usuń
    2. Poprawka. Powinno być: Były w nich schowane monety z wizerunkiem jakiegoś ruskiego cara.

      Usuń
  8. Ja jednak jestem zdania że ważne z kim pić wódkę. Z byle kim nawet kawior mi nie smakuje ale państwu życzę smacznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My nie mamy zbyt wielkich wymagań co do partnerów od musztardówki. Nie pijemy tylko z ludźmi agresywnymi...

      Dziękujemy, rzeczywiście smaczne było...

      Usuń
  9. ha ha ha ha ha ha ....a wpis temu przeczy....ha ha ha ha ...
    Po takim wpisie nic tylko można podejrzewać że sadzanie na stołku to pana zawodowe wspomnienia.

    OdpowiedzUsuń
  10. A kiszony czosnek przywiózł? To ich prawdziwy specjał. Pod Stoliczną w sam raz:) Każcie mu przywieźć następnym razem. najlepiej trochę więcej, też bym spróbowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie przywiózł... No patrzcie, nawet taki Wołodia nie jest doskonały...

      Usuń
  11. No tak - były urodziny nie byle kogo...
    Inaczej nie uchodzi jak tylko Stoliczna w musztardówkach.
    A ponieważ jubilat ma wszędzie wtyki więc dobrze że o tym napisałeś Bojo.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wołodia jest dobrym człowiekiem, to zastępujące go sobowtóry różne brzydkie rzeczy wyprawiają!

      Usuń
  12. Boja, a ty lubisz pakuszać śliedzie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że liubju. Zwłaszcza pod pierzynką...

      Usuń
    2. I charaszo. Dobryj malczik.
      Następnym razem zadzwońcie po mnie, mi też się marzy taka imprezka.

      Usuń
  13. Nie wiem o co chodzi, co w sposób oczywisty nie jest przeszkodą dla wzniesienia toastu :-)
    Serdeczności z Krainy Loch Ness

    OdpowiedzUsuń

UWAGA! Skasuję każdy komentarz w którym znajdę choćby cień ataku ad personam na innych Gości tego blogu! Proszę nie odpowiadać na takie komentarze - odpowiedzi też będę kasował.