A co tam... Zbliżają się wybory, więc znowu pojedziemy parapolitycznie.
Jarosław Kaczyński. Przeanalizowaliśmy go trochę głębiej niż Donalda. Wprawdzie środki mieliśmy takie same, ale Jarosław zaczyna się nieco niżej...
Nie będziemy obwijać w bawełnę, od razu walniemy z grubej rury: Niewątpliwie JK chce zostać dyktatorem niezależnym od wszystkiego i wszystkich!
Nie dla sławy i chwały, nie dla bogactw, nie dla samej władzy nawet... Z czystego i prawdziwego patriotyzmu!
Praprzyczyną tego dążenia był zapewne Bogusław Wołoszański. Razem studiowali na uniwerku i to właśnie Bogusław opowiadał Jarosławowi o przeróżnych dyktatorach. Opowiadał tak, jak opowiadać potrafi tylko on - pasjonująco!
Resztę JK domyślił sobie sam:
"Dlaczego tak? Dlaczego na wschodzie mieli i ciągle mają dyktatorów? Na zachodzie już nie mają, ale też mieli... A u nas? Na prochy Polan! U nas dyktatorstwa ani na lekarstwo. Wstyd! Piłsudski zatrzymał się w połowie drogi, a Bierut to zwykły pachołek, nie dyktator... Dlaczego żaden Polak nie odważył się ubogacić naszej historii dyktaturą? Ani żadna Polka?... Ha! Widocznie mnie jest pisane tego dokonać! A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy"...
Jakże blisko jest już tego celu i jakże daleko jeszcze...
Rodzi się kolejne fundamentalne pytanie. Co my, jako Polacy, powinniśmy w tej sytuacji zrobić? Pomóc JK w jego dążeniach? Dla dobra naszych dzieci i wnuków? By nie musieli w przyszłości świecić oczami za to, że nie mają za kogo wstydzić się... A może lepiej to olać? Wszak po dyktaturze, oprócz niezliczonych plusów, przeważnie pozostaje gruz i spalona ziemia...
PS. Dla równowagi psychicznej, można zapoznać się z analizą Donalda nr1.
Uprzejmie donoszę,
OdpowiedzUsuńże zostałam zainspirowana,
dzięki czemu w najbliższym lub nieco dalszym czasie
zamierzam popełnić post o kaczyzmie podkarpackim.
Amęt.
Cieszę się, Frau Be. Podkarpacki kaczyzm na to zasługuje, bo w niczym nie ustępuje kaczyzmom z innych regionów, a nawet je przewyższa!
OdpowiedzUsuńŻebyś się nie rozczarował :)
UsuńNie ma mowy. Nikt nie może mnie tak rozczarować, jak ja sam siebie rozczarowałem...
UsuńNaprawdę?!... To Ty jesteś interesujący facet!
UsuńMoże i jestem... Kiedyś jakiś pies zainteresował się mną. Na szczęście, w ostatniej chwili zdążyłem odgrodzić się od niego furtką...
UsuńPo prawdzie, jest coś na rzeczy.
OdpowiedzUsuńKłaniam z Krainy Loch Ness :-)
Ale tylko trochę...
UsuńWłaściwie, jeśli tak na to spojrzeć, to może miejmy to już z głowy. Zwłaszcza, że dyktatorzy prędzej czy później źle kończą.
OdpowiedzUsuńAle zanim dyktatorzy źle skończą... Trochę się dzieje!
UsuńA ja pisałam, że panegiryki Ci nie wychodzą...Odszczekuję ;)
OdpowiedzUsuńDobry tekst. Mówiłam już, że bardzo Cię lubię? ;)
A ten dobrze wyszedł???
UsuńChyba tak, ale nie jestem pewny. Ostatnio pamięć mi szwankuje... Może, tak na wszelki wypadek, powiesz to jeszcze raz?
Bardzo dobrze :)
UsuńJa byłabym za przyspieszeniem, bo im szybciej wejdzie tym szybciej zleci... ale będzie echo!
OdpowiedzUsuńJa nie powiem, że Cię lubię, bo wiesz ;-)
No to do urn! Ostatni raz, potem już nie trzeba będzie chodzić. Aż zleci...
UsuńI przyjdzie następny "mędrzec"...
UsuńTak między Bogiem a Prawdą, Kaczyński już jest dyktatorem. Z zacisza swego gabinetu rządzi i dzieli, w dodatku w luksusie braku odpowiedzialności. Tego nawet nie zaznali najwięksi władcy i dyktatorzy tego świata. I pewnie pogrzeb będzie miał jak przystało na prawdziwego władcę i pomników (ulubionych i upragnionych) moc się zapowiada...
OdpowiedzUsuńA dziwisz mu się? Przecież dyktator musi rządzić i dzielić! Taki zawód...
UsuńDyktatorom mówimy stanowcze nie.Wybieraj dosłownie twoja propozycję - olać go
OdpowiedzUsuńTak czy siak, trzeba iść do urn! Tych wyborczych, oczywiście...
Usuńkanonizować! - i zesłać na wygnanie do Rzymu, albo innej Ziemi Świętej.
OdpowiedzUsuńNa razie nie można, bo cudu jeszcze nie dokonał...
Usuńsam jest cudakiem. kanonizować. natychmiast, zanim w cudowny sposób pomniki rozmnoży.
UsuńJa bym proponował podrzucić Jarosławowi małego pieska, bo psy na ogół słuchają dyktatorów, w przeciwieństwie do kota, którego nie da się zbyt długo odwracać ogonem.
OdpowiedzUsuńA mało koło niego piesków już się kręci?
UsuńEee... To my nie mamy dyktatury? A co?
OdpowiedzUsuńPS. Jakiej równowagi psychicznej? Równowaga psychiczna po obczajeniu JK zostaje zachwiana nieodwracalnie.
Zresztą jest przereklamowana.
Nie mamy dyktatury. Mamy tylko prze...kichane, ale nie wszyscy!
UsuńWitaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńOd Twojego wpisu dostałam nastroju poetyckiego:
Jarosławie Jarosławie
czego nie tkniesz
zawsze-ś alfą i omegą
w tym no prawie
(! ! ,, - ... na miejsca rozejść się!)
Pozdrawiam:)
Ufff… Rymkiewicz skręci się z zazdrości!
UsuńJak dla mnie to wszyscy politycy są tacy sami. A jak zaczynam przyglądać się tym, których uważałem kiedyś za nieco innych, okazują się też tacy sami. I dodatkowo (o zgrozo!), kandydaci na polityków sceny krajowej, mimo ich obecnego podejścia, słów o odcinaniu się od systemu, powiązań, gdy dopną swego, też staną się tacy sami. Co robić w takim przypadku, to dopiero zagadka.
OdpowiedzUsuńNiby żółw mógł z kimś kiedyś przyjechać, w jakimś przenośnym akwarium, a potem zostać w tym basenie. Jednak najpewniej był kimś na kształt rezydenta, przedstawiciela hotelu czy coś takiego. :)
Pozdrawiam!
Widocznie taki jest etos polityka. Inny nie może być, musi być taki sam!
UsuńJarki to fajne chłopaki.
OdpowiedzUsuńI mądre!
UsuńNa tron, na tron i koronę z żywych róż na głowę włożyć.
OdpowiedzUsuńAle jak z żywych? Co sugerujesz?
UsuńCiekawe ile płacą obecnie na światowych rynkach za gruz i spaloną ziemię? Jeśli tyle ile za baryłkę, to może warto spróbować?
OdpowiedzUsuńTraugutt był dyktatorem powstania styczniowego, więc jakiegoś dyktatora mieliśmy. Tylko biedak na szubienicy skończył...
OdpowiedzUsuń