Pieśń o Frau Be należy nucić lub śpiewać pełnym głosem (w zależności jaki kto ma głos) na melodię "Jaskółki uwięzionej" Stana Borysa.
Bezdomna nastolatka, pośpiechu nie uznaje,
Jest zdolna do wszystkiego, gdy niewyspana wstaje.
Splantować pragnie góry, bo góry to skaranie
I zalać wszystkie dziury -
Niech będą na pływanie...
A wycie wiatru w szparach, dla ucha jej muzyką
A kiedy ktoś ją wkurzy, bez celu jeździ bryką...
Po Ziemi Świętej stąpa, w kościele niewidzialna.
W doniczce nie potrafi rośliny zrobić z ziarna.
Krasnali nie polubi, ziemniaków nie ma w domu,
Bo jedne oraz drugie potrzebne są nikomu!
I zawsze wie co wybrać, remoncik czy wyprawa?
Wielbłąda mieć czy córkę? To dlań też jasna sprawa!
Już nie ma wątpliwości, że Frau Be pieśni warta
I jedno jeszcze pewne: posłana nie przez czarta...
...Dla ludzi rozśmieszania, dla pokonania smęta,
Dla głupot piętnowania, dla... Dość już! Idą Święta!
No wiedziałam, że wyjdzie świetnie! cała Frau Be, ale taką Ją właśnie lubimy:-)
OdpowiedzUsuńBoja, jesteś wielki!
Dzięki, Jotko. Ale to nie moja zasługa...
UsuńWiadomo, że moja, no ale już nie bądźmy tacy skromni :))
UsuńBaaaardzo mi się podoba, naprawdę :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, Szarabajko. Starałem się...
UsuńBłachachacha... trafione w dychę. Dodaj, że słucha z anielską cierpliwością i Frau Be jest świetnym towarzystwem zarówno do kawy jak i piwka.
OdpowiedzUsuńA Frau Be cię wysłucha, nie spyta, co ty bredzisz?
UsuńCzas miło ci upływa, gdy z nią przy piwie siedzisz!
Nie spyta, bo jest jak "Matka, która wszystko rozumie".
UsuńMatko Boska Jarosławska!... Przeczytałeś cały mój blog czy dobrałeś się do archiwum IPN-u?!
OdpowiedzUsuńWzruszenie obaliło mnie na glebę i teraz z kolei ja chyba coś obalę.
No cóż... Czytanie Twojego blogu nie jest aż taką męczarnią, znam gorsze tortury...
UsuńA co? Ktoś Ci każe do kościoła chodzić?
UsuńDo kościoła chodzę dobrowolnie, bo po kościele mogę wstąpić... Nie do nieba wprawdzie, ale to miejsce jest chyba nawet lepsze!
UsuńNo to wszystko jasne. Wyrazy współczucia. Niejaką pociechę niesie możliwość wstąpienia. Przy odrobinie wysiłku mógłbyś wstąpić, a raczej dostąpić nawet wcześniej, przed końcem mszy, tylko trzeba by było się w zakrystii odpowiednio zakręcić i... odkręcić. Co trzeba.
UsuńKiedyś raz się zakręciłem i odkręciłem... Nie polecam, ohydne w smaku!
UsuńDotychczas nie znałam Frau Be.
OdpowiedzUsuńAle teraz już znam.
Szacun wielki
:-)
O tak! Frau Be należy się wielki szacun!
UsuńCiebie miałam na myśli!!!
UsuńA Frau Be dopiero poznaję...
Mnie? A mnie za co?
UsuńTo się nazwywa kontakt na szczycie Boja.
OdpowiedzUsuńFrau Be masz najmilszego fana - adoratora :)
Kontakt na szczycie Boja? Ładna nazwa!
UsuńZdecydowałam, że go kocham :)
UsuńUfff… Teraz z kolei ja chyba muszę coś obalić...
UsuńTo obal jakiś mit na przykład.
UsuńChciałem obalić mit o "czarnej wołdze", ale nie mogłem, bo to prawda jest!
UsuńNie pozostaje mi nic innego jak złożyć bardzo elegancki ukłon, bo tekst zacny, po prostu można czytać i czytać, a potem czekać na więcej.
OdpowiedzUsuńJa jak na razie sądzę, że wybiorę urnę na swoje ostatnie lokum. Ale jak to będzie, jak mnie nie będzie to już nie wie nikt.
Pozdrawiam!
Nie wystarczy czytać, to trzeba zaśpiewać!
UsuńBardzo ciekawa jest Frau Be, więc po Twym portrecie postanowiłam bliżej poznać jej ostrze humoru.
OdpowiedzUsuńMniemam, że nie pożałujesz tego postanowienia, Ultro!
UsuńNo, no, czy tu aby nie tworzy się jakieś towarzystwo wzajemnej adoracji? Ciekawe, co na to kolega Podśmiechujek i reszta. Toż rośnie im konkurencja towarzyska! ;-))))
OdpowiedzUsuńKolega Podśmiechujek nie wnika, zajęty jest adoracją posłanki Krystyny...
UsuńWitaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńZaglądam na bloga Bohaterki Twojego pastiszu, Frau Be. Bo lubię:) Mamy też kilku wspólnych "znajomych blogowych" i często mijamy się w gościach, choć ja zazwyczaj przychodzę później:)
*BWD (Bardzo Ważne Dowyjaśnienie): słowa "pastisz" używam w tym drugim, mniej popularnym znaczeniu - jako gatunku dającego świadectwo sprawności warsztatowej i intelektualnej Pastiszującego.
Pozdrawiam:)
No faktycznie. Do mnie też zajrzałaś później...
UsuńBardzo miło mi się zrobiło po przeczytaniu BWD!
Wydaje się babką z jajem.
OdpowiedzUsuńNie da się ukryć!
UsuńChyba kilka razy "przymierzaliśmy się do siebie" na neutralnym gruncie, ale jakoś nic z tego nie wyszło. Za dużo wspólnych znajomych i tych dobrych, i tych innych. Pozostaje więc przyłączyć się do pozdrowień jakie płyną do Frau Be.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że nie wyszło. Myślę, że nieźle potrafilibyście podyskutować...
UsuńJuż wkrótce będzie miała piękne okrągłe Urodziny, więc Twój wiersz śpiewany zdaje się być idealnym prezentem. Pozdrawiam Ciebie i bohaterkę utworu.
OdpowiedzUsuńA więc udało mi się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu!
UsuńOwszem, nawet zgrabnie napisane, ale poczekajmy na poemat o mnie, gdyż podmiot liryczny, to podstawa (z całym, należnym szacunkiem dla Pani Bi naturalnie!). Ufam, że będzie to petarda na miarę Norwida, Szymborskiej i takiego jednego kolesia z przystanku MZK Olsztyn-Pany pod moją kamienicą!
OdpowiedzUsuńNorwidowi, Szymborskiej może i dorównam, ale temu kolesiowi z przystanku? Za dużo po mnie oczekujesz...
UsuńPS. Nie wiedziałem, że jesteś kamienicznikiem... Wykorzystam to!
A jeśli ktoś ma głos jak deptana krewetka (ja) to też musi zaśpiewać?
OdpowiedzUsuńMalarze i podobno literaci też lubią co nieco wypić. Moja wątroba jest raczej średnio mocna, parę razy pokazała mi co myśli o trunkach. Na razie jestem na etapie myślenia co dalej w kwestii tego malowania.
Pozdrawiam!