Żeby coś z tego zrozumieć trzeba przeczytać przepowiednię!
No niestety, wczorajszy dzień nie zaowocował Końcem Świata. Był wprawdzie Armagedon, pojawiła się Apokalipsa, ale... ale po kolei.
Przedwczoraj wybraliśmy się wszyscy na obchody wigilii Końca Świata. Obeszliśmy ją godnie i wczoraj wracaliśmy (nad ranem) by rozpocząć przeżywanie stacjonarne. Na jarosławskim Rynku natknęliśmy się na dziwnego osobnika.
Z naszego poziomu, wyglądał jak trzymetrowa, wytatuowana krzyżówka Maciera i Niesioła. Próbowaliśmy ominąć go szerokim łukiem, ale nie pozwolił na to.
- Hej, wy tam! - Zagaił obcesowo miłym głosem Profesor Krystyny.
Kolega Podśmiechujek natychmiast podczołgał się do niego. Osobnik wskazał na Ratusz.
- Czy to jest Pałac Kultury i Nauki?
Zachwycony Podśmiechujek nie był w stanie odpowiedzieć. Wyręczył go Profesor Gender.
- Niestety nie. PKiN znajduje się w Warszawie. Ten tu budynek jest zwykłym, jarosławskim zabytkiem apolitycznym...
- Zaraz, zaraz... - Mikołajowi Mice coś zaczęło świtać. - Po co ci Pekin? Chcesz go zniknąć?
- Takie mam zadanie. Nazywam się Armagedon i tylko wykonuję rozkazy... Więc to nie jest PKiN?...
Armagedon zafrasował się, a potem zasypał nas pytaniami:
- Jak to się stało? Dlaczego trafiłem tutaj? Gdzie ten fiut co w GPS-ie gadał? Która godzina? Widzieliście Apokalipsę?
- Jaką Apokalipsę?
- To moja konkubina. Pomaga mi w znikaniu różnych rzeczy... A teraz sama znikła... Pomóżcie mi jej szukać. I zaprowadźcie mnie do Pałacu Kultury...
Normalny, jako że z niejednego pieca chleb jadł, znalazł rozwiązanie.
- Chodź z nami, Armagedonie. - Powiedział - Wprawdzie konkubiny nie możemy ci zagwarantować, ale z PKiN-em nie będzie problemu. W salonie Mikołaja Miki na fortepianie stoi. Miniaturka wprawdzie, z zapałek zrobiona, ale za to czerwoną gwiazdę ma na czubku!
- Ale ja muszę i resztę świata trochę poprzestawiać!
- To się dobrze składa. Jest u nas też taki fajny globus nieco wyblakły. Będziesz miał pole do popisu!
Armagedon poszedł z nami. Kiedy chlapnął miodowej paprykówki, okazało się, że jest całkiem miły. Darował Pałacowi, darował globusowi, podlał kwiatki doniczkowe i opowiedział parę pieprznych dykteryjek...
Pod wieczór zjawiła się Pani Apokalipsa. Szczerze mówiąc, nie taka diablica straszna, jak ją malują... Wręcz przeciwnie, Moro z Krupą mogą się schować! I jakoś tak do gustu jej przypadliśmy. Widocznie lubi łysawych i nieogolonych facetów z małymi...
Ech... Drugi taki Koniec Świata nieprędko się trafi...
Jak czytałam Twoja poprzednią notkę, zajrzałam w kalendarz i pomyślałam: och, tak źle nie będzie. Było :( Wykrakałeś.
OdpowiedzUsuńAle to nie ja! To Pani Twardowska wykrakała trochę jakiś numerolog, ale głównie Pani Twardowska...
UsuńAdres poproszę.
UsuńO nie! Szmalcownika chcesz ze mnie zrobić?
UsuńTen przynajmniej nie kapuje za darmo :)
UsuńZapewne znasz powiedzenie "prawda w winie"? Tylko w ten sposób możesz ze mnie coś wyciągnąć!
UsuńRozumiem, że mam Ci coś polecić, a nie postawić? ;) OK, mołdawski Pastorał. Podasz adresy wszystkich znanych Ci pań, z Dobrą Kobietą włącznie i błagał o jeszcze.
UsuńCzy jarosławski Rynek to ten ze studnią? Taka drewnianą? Gdzieś mam zdjęcie...
OdpowiedzUsuńTen sam. Teraz studnia zakryta jest poświęconą szybą...
UsuńDlaczego poświęconą?! To przeze mnie?
UsuńW pewnym sensie przez Ciebie, ale gdzie ten sens, to nie wiem...
UsuńAni chybi w studni!
UsuńCałkiem możliwe. Zapewne dlatego zakryli studnię szybą. Ktoś obawiał się, że sens po świecie rozprzestrzeni się...
Usuń...a to by było niedopuszczalne.
Usuńproszę, proszę - co dwie głowy, to nie jedna. Wykryliśmy spisek!
Ten Armagedon z Apokalipsą pogubili się już chyba w czasach Jezusa, bo podobno tamto pokolenie miało już doczekać końca świata. Ale mnie to nie dziwi, wszak PKIN wybudowali dopiero w XX wieku, a skoro od niego miało się zacząć...
OdpowiedzUsuńTo przez motyle. Gdzieś tam machną skrzydłami, albo nie machną i wszystko się sypie...
UsuńA ja chciałam zapytać o dworzec kolejowy w Jarosławiu.
OdpowiedzUsuńJest czynny? Bo parę lat temu - gdy go wyremontowali i oddali do użytku, to już nastepnego dnia zamknęli.
:-)
Dworzec działa bardzo sprawnie! Często tam zachodzę, bo toalety ma darmowe...
UsuńKto to wie, wszak kolejne końce świata mnożą się jak grzyby po deszczu i tak już jest od lat 20, a nic nie zapowiada zmian w tym trendzie.
OdpowiedzUsuńW takim razie szykujemy się do kolejnego końca!
UsuńDla mnie koniec świata nastąpił 16 bm, bo wyłączyli mi na 9 dni internet. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzielna jesteś, że udało Ci się przetrwać!
UsuńU mnie też byli, pomnik jeden wielki zniknął, ale to szmat drogi od Was...szybcy są!
OdpowiedzUsuńPrzy następnej wizycie postawią Wam nowy pomnik, jeszcze większy!
UsuńTa, koniec świata, koniec świata. A tu każdy może swój przeżywać na wiele sposobów..
OdpowiedzUsuńTrzeba tylko być w odpowiednim czasie w odpowiednim miejscu...
UsuńWitaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńDo nas też chyba ta parka zawitała, ale dawno, bo znad brzegu jednego z jezior zniknął ogromny kamień upamiętniający wizytę Jana Pawła II.
Pozdrawiam:)
Mam nadzieję, że nie umieścili tego kamienia w czyjejś nerce?
UsuńNo, u mnie był dzisiaj rano. Przemykał między blokami w ciemnych okularach. Był wyraźnie zbity z tropu ale sam był niewyraźny. Jakby na odwyku od rutinoscorbinu. Szukał wieży Ajfela. Pomogłam mu, zaprowadziłam do kumpla. "Ty, Ajfel, masz jeszcze wieżę?" "No, co wy! W 95 wymieniłem na patefon."
OdpowiedzUsuńDałam Armagusiowi resztkę kefiru, życzyłam Szczęść Boże. Co więcej mogłam zrobić?
Zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy, Olitorio... A nawet więcej! Okazałaś serce, to rzadkość w czasach niekończącego się Końca Świata...
UsuńMuszę wybrać się na spacer po moim mieście i popatrzeć, co zniknęło. Co do mnie, to akurat tego przepowiadanego dnia znikła mi chęć na odchudzanie, więc teraz systematycznie znika mi żarcie z lodówki. Kurczę! Prawdziwy ARMAGEDON nastał!
OdpowiedzUsuńNaprawdę kurczę! Na tym Świecie wszystko jest powiązane, nawet lodówka z brakiem chęci...
UsuńTypowe. Bardzo typowe! Miał coś ważnego do zrobienia, ale nawalił się paprykówką i robotę olał. Jak tak dalej pójdzie, czyli do znikania będzie się wysyłać Armagedonów z Polski, to ja końca tego świata raczej nie dożyję! PS. A z tą Apokalipsą, to coś tego ...?
OdpowiedzUsuńPaprykówkę Armagedon przełknął gładko, dopiero bimber Profesora Gendera go zmógł...
UsuńCo do Pani Apokalipsy nie jesteśmy pewni, mogło coś być, a może tylko nam się śniło?
Czyli jednak nie Polak ... chyba, że szanowny Prof. dobija trunek do 99%. PS. Szkoda ...
UsuńNie no, wszak globus w rękach Armagedona toż to wielki kataklizm zapowiada, w dodatku po paprykówce? Żeby tylko w jakimś Oceanie nie wylądował, bo zamiast Apokalipsy będzie Tsunami.
OdpowiedzUsuńPan Tsunami to chyba Japończyk, za daleko ma do nas, raczej nas nie odwiedzi...
UsuńPanie Boja jesteś Pan niezły zgrywus -mam prośbę -zostań pan moim (niby-trollowym) poslańcem-i przekaż z łaski swojej a prośby mojej koledze A ,żeby się uspokoił -bo nie będę z nim" polemizował" , jak te swoje popierdółki dumnie nazwał.Nie obrażaj się Pan na mnie - że obarczam Pana taką misją-zgoda panie Boja?Ja to traktowałem jako żart ,ale widać dziadzia A swoją działalność uważa za misję swojego życia.dzięki Panie Boja.hehe...zgrywus ,zgrywus....
OdpowiedzUsuńChyba nie nadaję się na misjonarza... Mogę jeszcze bardziej napiąć stosunki, bo dyplomacji u mnie tyle co u słonia w składzie porcelany, czyli trochę tylko więcej niż u Waszczykowskiego...
Usuńa co się pija w świecie Armagedonów, że można zgubić konkubinę i Pekin jednocześnie?
OdpowiedzUsuńArmagedon zawitał do nas jako abstynent. Wyleczyliśmy go z tej przypadłości!
Usuńhmm...
Usuńa konkubinę z czego?
Końców świata chyba u nas dostatek.;)
OdpowiedzUsuńAno, nie brakuje. U nas kilka razy dziennie się przytrafia!
Usuńchociaż raz okazało się, że właściwi ludzie pojawili się we właściwym miejscu i tym sposobem nie jestem "zniknięta".
OdpowiedzUsuńNastępnym razem też będziemy się starać...
UsuńA co na to apostoł Jan? Apokalipsa z Armagedonem bez niego? :o
OdpowiedzUsuńNie wiemy co apostoł Jan o tym myśli. Nie mamy kontaktu z miejscem w którym obecnie przebywa...
UsuńJednak coś z tym końcem świata było. Korea Północna i Południowa powoli zbliżają się do traktatu pokojowego. A to dla pewnych kręgów może łączyć się jedynie z frazą: ,,Koniec świata". Nie mówiąc już o jakichś sprawach z naszego podwórka.
OdpowiedzUsuńNie było za bardzo możliwości spróbowania trunków z Gruzji, bo lokal jest z kategorii mikro-mini właściwie, ma małe menu, a z alkoholu chyba tylko wino. Może gdzieś indziej się uda dostać i taki trunek. Kto to wie.
Pozdrawiam!
Ano było. Nasze proroctwa są z pewnego źródła!
UsuńZ tą paprykówka to i w inne miejsca....... by się przydało pójść. ;) . A w jakie, to się Boja już domyśl. Inteligentny jesteś, to dasz radę. hihihihihihihihihi
OdpowiedzUsuńMoże i domyślę się... O ile paprykówki nie zabraknie!
UsuńŚwiat codziennie się kończy. Wstaje rano i nowy świat się zaczyna.A może ja mam wszystko inaczej .
OdpowiedzUsuńPiękne by to było... Wstaję rano i nowy świat się zaczyna... Jednak stare długi trzeba płacić, niestety!
UsuńJak rozumiem, mimo braku końca, miodowa paprykówka była. Może dobrze, że się nie skończyło? paprykówka mam nadzieję też nie, to może kiedyś uda mi się spróbować:)
OdpowiedzUsuńNie próbowałaś jeszcze miodowej paprykówki??!! Straszne, musisz nadrobić to koniecznie!
UsuńW moim przypadku Armagedon dopadł mnie podczas przebywania na czeskiej Krystynie. Zalew ów oblegany był przez rodziny z dziećmi, a pośród nich, niczym nie osłonięci, leżeły golasy z Niemiec. Zatkało mnie i zdołałam tylko wydukać ... - Koniec świata...
OdpowiedzUsuńW Niemczech dzień Hexy
OdpowiedzUsuńZołzy
Kobiety odpalają miotły przy grillu zabierają piwa i odlatują
To jest dopiero Armagedon
Pozdrawiam