Tytuł zerżnęliśmy z ulubionej Maryli Rodowicz i jest on trochę wielce kłamliwy. Nasze usta nie chcą milczeć. Nasze usta wyśpiewują pochwalno - bogoojczyźniane pieśni typu "Niech żyje swoboda ruskiego naroda"! Jeżeli chodzi o duszę, to wielu kwestionuje jej istnienie, a pewien jeden bloger nałogowo sieje wątpliwości. No i ta zakichana gimnastyka... Jest to paskudny zestaw porozciąganych czynności i boli samo patrzenie na to to...
Ale nie o to to chodzi. Nareszcie odzyskaliśmy złudzenie wolności! Ucałowaliśmy zakurzoną ziemię ojczystą z tak wielkim uczuciem, że nawet JP II skręciłby się z zazdrości... Potem zajęliśmy się obcałowywaniem klamek w pozamykanych sklepach... "To była niedziela - ten dzień niehandlowy tak zwoooą! Sprawiła, że miałem w pachwinach nerwowy świąd"!
Nerwy puściły nam dopiero pod biedronką. Skorzystaliśmy tam z prawa do swobodnego wyrażania się. Zmieszaliśmy z suchym błotem wszystko, dostało się także przodkom tego wszystkiego. Policja nie interweniowała!
Po wyładowaniu emocji odzyskaliśmy rozsądek i udaliśmy się na stację benzynową. Obecnie siedzimy w salonie Mikołaja Miki i, jak to się filozoficznie mawia, chwytamy dzień... Kolejny już...
Z tym chwytaniem dnia to nie zawsze się udaje ... czasem trzeba poczekać do następnego.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zastawiamy pułapkę na jutro!
UsuńTo Rodowicz? Myślałam, że operetka.
OdpowiedzUsuńJa już dawno temu wypowiedziałam się na temat bezhandlowych niedziel. A potem powiedzieli w telewizorze, że każdy je lubi i popiera. Skoro każdy to ze mną jest coś nie tak. Zanim zorientowałam się, jaki to kanał telewizorowy, to wpadłam w osłupienie i byłam osłupiona. A potem doświadczyłam owczego pędu i byłam o włos od też-polubienia. O mały włos. Tak to działa. Uffff.
Z niedzielami handlowymi jest podobnie jak z muzyką poważną, operą, sztuką eksperymentalną, jazzem i szpinakiem. Nie lubimy ich, a powinniśmy lubić...
UsuńLubię szpinak i operę. Tylko nie wiem, czy w takiej kolejności.
UsuńWitaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńJa ostatnio skorzystałam z prawa do swobodnego wyrażania się wczoraj na wieczornym spacerze z psiunią, kiedy wpadłam do dołu po ukra… wykopanym świerku. I, wyobraź sobie, u mnie policja też nie interweniowała.
Pozdrawiam:)
Nieładnie, Leno! Przy psiuni nie wypada (nawet jak się wpada) wyrażać się swobodnie.
UsuńTak, wiem. I trochę się wstydzimy. Obie, bo psiunia solidarnie mi powarkiwała.
UsuńPozdrawiam:)
Witamy Cię żytem i solą... czy jakoś tak, nigdy nie byłam dobra w folklorze.
OdpowiedzUsuńWszystko się zgadza. Tyle tylko, że żyto należy wcześniej przez parę tygodni poprzetwarzać, a sól nie jest niezbędna...
UsuńHa ha ha !!! A to Polska właśnie !... i znów trzeba się jej uczyć na nowo !?
OdpowiedzUsuńJuż nie trzeba. Zdaliśmy egzamin poprawkowy!
UsuńPod Biedrą całkiem rozrywkowe towarzystwo sie zbiera, a na stacjach całkiem przyzwoite ceny bywają!
OdpowiedzUsuńA w co chwytacie?
Staramy się wymyślić jakieś chwytliwe hasło, ale jeszcze się nie udało...
Usuńżycie salonowe wraca do łask? to chyba dobrze?
OdpowiedzUsuńTęskniliśmy bardzo za tym życiem. W salonie MM najlepiej chwyta się dzień!
UsuńMogę się mylić, ale Rodowicz chyba przed wojną światową jeszcze nie śpiewała... Kto ją tam zresztą wie, jej wiek jest okryty tajemnicą, większą niż to, które sklepy otwarte w niehandlowe niedziele.
OdpowiedzUsuńGdybyż Maryla Rodowicz śpiewała przed wojną światową... Nie doszłoby do tej wojny!
UsuńAndrzej Pilipiuk ładnie sparafrazował capre diem na karpie bijem. Bardzo mi się to spodobało. :)
OdpowiedzUsuńNie jest wtedy w autobusie nudno, podróż się nie dłuży, same plusy zawieszania oka. Ważne, by nie przegapić swojego przystanku. :D
Pozdrawiam!
Też podziwiam Pilipiuka!
UsuńKiedyś też widziałem ciekawą dziewczynę, choć w innym sensie. Cała była obsypana bąblami po komarach. Ciekawe skąd wracała?
Może wracała z nocowania w lesie czy coś? W sumie zadziwiająca sprawa lekko.
Usuń:D Jak na razie to komary spotykam tylko w domku, a poza nim mewy. Z tą muchą w bursztynie to ciężko może być.
Pozdrawiam!
Dobrze, że mrozu siarczystego nie ma, bo byłby problem z tym całowaniem klamek...
OdpowiedzUsuńkasta
A myślisz, że my po co palimy plastikiem? Właśnie po to, żeby mrozów siarczystych nie było!
UsuńA pozwolenie na użycie materiałów wybuchowych jest? ;)
Usuńkasta
A po co nam pozwolenie? Należymy do układu!
UsuńIm mniej niedziel handlowych, tym więcej kasy w portfelu, więcej głodu, mniej tłuszczu,sporo kreatywności..
OdpowiedzUsuńRosół przyrządzam w marzeniach....
Makaron kroje myślami
Spokojnie
Po co nerwy
Nikt jeszcze nie umarł z głodu
Karmię marzenia...
Moja mama mówiła inaczej: "Nikt się jeszcze z głodu nie zesrał"!
UsuńFajnie jest znów poczytać Twoje posty Boja;)
OdpowiedzUsuńW UK w niedzielę wszystko stoi otworem.
Witaj, Mario. Dobrze, że jesteś!
UsuńSzkoda, że jadąc ze Słowacji nie zahacza się o UK...
Witamy, witamy i czekamy, bo pracy sporo, wybory czekają, kandydaci przez partie wybrani, więc przynajmniej z tym nie będzie problemu, bo roszady dawno ustawione, a wszyscy uśmiechnięci za nasze zresztą pieniądze.
OdpowiedzUsuńW tym roku handel w niedzielę nie był jeszcze najgorszy, w przyszłym żadna handlowa nie będzie, a my zadowoleni...
Serdeczności zasyłam
Na szczęście, Ultro, Ty, ja i wielu innych, potrafimy uśmiechać się za darmo!
UsuńOj tam oj tam, jak można się powkurzać, wyrazić swoje niezadowolenie to i tak dobrze ;) czasami się nie da lub nie można ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda! Poza tym i tak daliśmy sobie radę.
UsuńBez obrazy ale muszę Cię niestety zmartwić, bowiem "Usta milczą, dusza śpiewa..." ma niewiele wspólnego z Marylą Rodowicz i jest to aria z operetki "Wesoła wdówka" a najbardziej znanym wykonawcą tej arii był i pozostał Kiepura.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
:-)
No tak. Do mojej bogatej kolekcji zmartwień doszło jeszcze jedno...
Usuń