A kiedyż przyjdzie, lecz nie do mnie
Zegarmistrz światła purpurowy?
By mi naprawić krzywdy w głowie,
Które nadeszły nie z mej głowy?
Mnie prosić o to się nie godzi,
Choć znów nie płynę w swojej łodzi.
Bo stare zmory znów wróciły
I z bezsilności czerpią siły...
Starym zmorom , jakie by nie były trzeba powiedzieć stanowcze NIE i sił nabrać z rezerw zakamuflowanych na czarną godzinę...
OdpowiedzUsuńNie strasz mnie!
Aha.
OdpowiedzUsuńCzyli nie za dobrze...
Pogadaj z ludźmi. Choćby z nami. Zmory nie lubią towarzystwa.
OdpowiedzUsuńPowoli i spokojnie rozgoń te paskudy!
OdpowiedzUsuńPewnie, że nie do Ciebie, a po Ciebie. I nie zegarmistrz światła a służby specjalne ;)
OdpowiedzUsuńOmatko... Ty nas lepiej nie strasz.
OdpowiedzUsuńSmutne...
OdpowiedzUsuńBojo, nie wiem co się dzieje, ale najserdeczniej pozdrawiam.
Tylko spokój może Cię uratować.
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się - nawet jak nie masz do kogo, to uśmiechnij się do siebie...
Witaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia o Twoich zmorach, ale trzymam kciuki, by pierzchły jak najszybciej.
Pozdrawiam:)
Trzym się!
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki by zmory zniknęły i bezsilność także.
OdpowiedzUsuństare zmory spakuj i wyślij na wakacje... gdzieś na Marsa, albo lepiej na Jowisza... nie bliżej ;)
OdpowiedzUsuńWięc jednak jest poważny powód twojej długiej nieobecności. Pozory mylą jak zawsze: mądry, błyskotliwy, zabawny, a jednak w głębi walczy ze zmorami. Przykro mi, naprawdę. Mam nadzieje, że dasz im radę. Trzymaj się.
OdpowiedzUsuńNie ma już zegarmistrzów, więc nikt nie przyjdzie. Ostatniego widziałam chyba w telewizji śniadaniowej, ale był tak stary, że nie bardzo pamiętał po co został zaproszony. Nie ma żadnego zegarmistrza, ani tego od oświetlenia, ani od bimbadła z kukułką.
OdpowiedzUsuńA tak, w ogóle to trzymam kciuki. Będzie dobrze. Będzie dobrze, gdy ktoś ma dobrze. Porobione w głowie. Więc głowa do góry.
cóż - skoro bezsilność, więc niżej się nie da, czyli został jeden kierunek ruchu - w górę. powodzenia.
OdpowiedzUsuńBo to jest tak, że zmory nie duszą zwyczajnych, ale zwykle upatrują tych nadwrażliwych i męczą do upadłego. Ale wyobraźnia!
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam