Jak zwykle siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc trochę jak kania dżdżu, znienacka odezwał się Normalny:
- Podobno byliśmy na nocnym spotkaniu czterech... Pamięta ktoś coś? Mnie jakaś amnezja dopadła...
- Ja pamiętam wszystko! - Zgłosił się Kolega Podśmiechujek. - Trzymałem fason, żeby na końcu skraść całusy Miśkowi i Szymusiowi. Pozostałych zaliczyłem już dawno...
- A kto tam właściwie był?
- No był Misiek...
- Jaki Misiek?
- Ten, który bardzo lubi wieczorową porą. Był też Szymuś (ministrant Brata Ladaco), Kaczorek oczywiście był, no i również przeciwieństwo Czarnka było, czyli Bielanek...
- Dobrze, że Donek na takie łajdackie spotkania nie chodzi... - Wtrącił Leming.
- Jak to nie chodzi? Podobno też przyszedł, ale natychmiast został odesłany do izby czeladnej... Zresztą w czeladnej też długo miejsca nie zagrzał. Zauważyliśmy, że kieliszki i talerze bardzo są niedomyte i pogoniliśmy nieudacznego zmywacza - flejtucha. Jak niepyszny wrócił do rządu i teraz je pyszny makaron z truskawkami... No i lądowanie Sławosza obserwuje w sposób emocjonalny.
- I co było dalej?
- Misiek wyciągnął koniak na którym wymalowane było pięć gwiazdek. Szymuś wystąpił skromniej (jest gorszym sortem, bo jeszcze nie był w PIS-e), na jego butelce tylko trzy gwiazdki figurowały... Ale nikt nie zwrócił uwagi na te osiem gwiazdek jaśniejących na stole, bo gadali o jakichś racjach stanu na początku...
- A później?
- Osiem gwiazdek szybko się skończyło więc przyszliśmy tutaj na świeży nakap Profesora Gendera. Dużo się działo! Niby trzymałem rękę na pulsie, ale i tak nie wiem co właściwie potępialiśmy... Grzegorza Brauna? Naszych chłopców? Bąkiewicza? Ułaskawienie? Babcię Kasię? Ekscesy faszystów na granicy i nie tylko na granicy? Groka? A może wieszanie zdrajców? Wkrótce chyba nawet Kaczorek przebrał miarkę, bo zarządził zabawę w rodeo. On ujeżdżał Bielanka, a Misiek próbował okiełznać Szymusia... Doprowadziło to do kontuzji nogi Miśka. Więcej szczegółów nie znam, ale na pewno zna je Brat Ladaco, który na koniec spowiadał wszystkich...
Brat Ladaco nie musiał zdradzać tajemnicy spowiedzi, bo profesor Gender przyniósł świeży nakap i nasze myśli poszybowały w innym kierunku... Czekamy na rekonstrukcję rządu...
Babcię Kasię życzyłbym sobie w ministerstwie sprawiedliwych. Ministrę otwartą, bez dekla(teka jest w archiwum). Wszystkie sprawki wygrywa w sądach i jej płacą. Ba, noszą babinę na ręcach sprawiedliwości, a ta tłucze służbę ile tylko wlezie. Widzę ją z piękną flagą na qniu ogromnym, wokół giermkowie w prysiudach klaszczący. Przy pochodniach, co skrami...upst. to nie ta rekonstrukcja... Uh, mocny ten duch puszczy..., prawdziwy przylot z kosmosu...
OdpowiedzUsuńgaśnicowy