Jak co rano siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki i łaknęliśmy trochę jak kania dżdżu... Jednak nie tego co zwykle... Nudziło nam się przeraźliwie, więc łaknęliśmy pomysłu. Znienacka Mikołaj Mika podniósł się z fotela, delikatnie strząsnął pluskwy i rzekł:
- Tak mi się wydaje, ze może nie tylko my wyjemy z nudów? Spójrzcie na prawą stronę naszego salonu. Jest tam spora lista linków, a za każdym z nich kryje się człowiek... Człowiek posiadający zainteresowania... Myślę sobie... Może warto zadać każdemu jakąś robotę? Kto wie, może ktoś zdecyduje się ją wykonać?
- No ale jak? - Zapytał trzeźwo Boja. - Przecież nie wszyscy mają aparaturę...
- Ale wszyscy mają głowę na karku! Wybierzemy losowo tuzin takich głów na karku i zdalnie zadamy im pracę domową do wykonania w sensie umysłowym.
- No dobrze... Ale jak nie zechcą?
- Warto spróbować. Jeżeli zechcą to fajnie, a jeżeli nie? No przecież mścić się nie będziemy...
Losowo wyłowiliśmy dwanaście głów i każdej przydzieliliśmy zadanie pisemne. UWAGA! Radzimy nie używać w tekstach kontekstu, bo niektórzy lubią wyrywać z niego fragmenty w celach nieetycznych. Poza tym wszystko dozwolone: liryka, epika, dramat i jeżeli od naszych szkolnych czasów coś jeszcze wymyślono, to też jest dozwolone.
Wprawdzie zadania dobieraliśmy po trochę poprzecznej linii zainteresowań, ale prawie niezłośliwie!
Zapraszamy do zabawy w kolejności alfabetycznej:
1.- AISAB. Poznałaś sympatycznego ateistę. Jego jedyna wada: nie chce się nawrócić. Napisz do niego list i przekonaj go, że pomimo zatwardziałości czeka go przyszłość nie do końca potępiona.
2.- ANDRZEJ RAWICZ. Nie da się ukryć, że ludzie szanują i podziwiają celebrytów. Postaraj się udowodnić, że celebryta może być autorytetem także dla Ciebie.
3.- ASMODEUSZ. Tu musimy najpierw nagiąć rzeczywistość. Asmo, na skutek przekształceń w stanach cywilnych zostałeś szwagrem wysoko postawionego i opiewanego we "Frondzie" hierarchy katolickiego. Wygłoś mowę na jego cześć, ale nie tak, żeby mu w pięty poszło... Tak żeby poczuł się rozanielony.
4.- DIETETYK KATARZYNA BOCZAR. No cóż... Dietetyka to dziedzina dynamicznie zmieniająca się. Znienacka okazało się, że fast food nie zasługuje na czarny PR. Pomóż naprawić krzywdę i napisz pracę pod tytułem "Fast food jako fast sposób na figurę marzeń". Tylko bez jaj!
5.- FRYTKA. Zdaje się, że nie pracujesz w przemyśle obuwniczym, ale temat masz obcykany jak mało kto. Przekonaj więc niedowiarków, że płaskopodeszwie jest szczytem elegancji i dobrego smaku jeżeli chodzi o buty damskie.
6.- IWONA KMITA. Mamy nadzieję, że nikogo nie zaskoczy zadanie, które Ci wyznaczyliśmy: chcielibyśmy abyś trochę powychwalała bałaganiarstwo, flejostwo i obskurantyzm.
7.- JOTKA. Większość ludzi dobrze wie, że czytelnictwo nie prowadzi do dobrego. Jotko, przekonaj tą nieuświadomioną resztkę by biblioteki i księgarnie omijali szerokim łukiem!
8.- KATASTA. Krótko i węzłowato: udowodnij kłamliwość twierdzenia "pycha kroczy przed upadkiem". Życiowy przykład mile widziany.
9.- LENA SADOWSKA. Przykro nam, Leno. Jako jedyna nie otrzymasz wolności co do rodzaju literackiego. Chcielibyśmy abyś napisała sielankowy wierszyk, ślicznie po częstochowsku zrymowany i nasączony wulgaryzmami mieszczącymi się w granicach dobrego smaku.
10.- OLITORIA. Sporo jeszcze ludzi słabo zna się na mediach społecznościowych. Napisz ujednoliconą, torebkowo-kieszonkową, uproszczoną instrukcję obsługi tych wszystkich fejsbuków, tłiterów, instagramów i innych takich, co nawet nie wiemy jak się nazywają.
11.- RADEMENES. Tu też nieco nagniemy rzeczywistość. Zostałeś generalnym dystrybutorem "Gazety Wyborczej" na Sochaczew i okolice. Przekonaj czytelników, że drugiej takiej rzetelnej gazety nie ma na całym świecie!
12.- STOKROTKA. Trudne zadanie przed Tobą, Stokrotko, ale wierzymy, że podołasz. Chcielibyśmy abyś przedstawiła Miasteczko w ciemnych barwach. W takich naprawdę ciemnych, tak żebyśmy wzdrygali się podczas czytania!
To że wylosowaliśmy par... znaczy się, wspaniałą dwunastkę, wcale nie znaczy, ze chcemy zamykać się w tym kręgu. Jeżeli ktoś zechce przyłączyć się do zabawy z własnej, niezachęconej woli, to z przyjemnością zadamy mu odpowiednią pracę domową...
Pytanie prejudycjalne: czy ja mogę się zamienić z Rademensem?
OdpowiedzUsuńTrybunał Sprawiedliwości Mikołaja Miki oddala pytanie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńToast
Usuń„Niech mi wolno w pierwszym rzędzie wznieść toast na cześć Najprzewielebniejszej Ekscelencji, księdza arcybiskupa metropolity krakowskiego Marka Jędraszewskiego, członka Konferencji Episkopatu Polski, kaplana niezłomnej wiary, oddanemu miłości Bożej, orędownika i prawdziwego rycerza Najświętszej Maryi Panny. Chciałby wyrazić głęboką wdzięczność Opatrzności Bożej za to, że od dziś jesteśmy spowinowaceni dzięki świętemu i nierozerwalnemu sakramentowi małżeństwa naszych krewnych. Jako człowiek wciąż wątpiący, mam cichą nadzieję i skromne życzenie na częste dysputy natury religijnej, sprawy dla nas obu ważne, jeśli nie najważniejsze. Już miałem okazję poznać światłe myśli Waszej Najprzewielebniejszej Ekscelencji na temat ateizmu, tęczowej zarazy i ideologii gender, które silnie mną wstrząsnęły, jednak sądzę, że teraz będziemy mieli okazję tematy przedyskutować i pogłębić, abym wreszcie poznał światło Prawdy, które Jego Ekscelencja niesie wiernym, spragnionym Miłosierdzia Bożego. Wierzę też, że Najprzewielebniejszy przybliży mi istotę Boga i sens Jego istnienia, które w swym grzesznym życiu roztrwoniłem na uciechy doczesności, ku zatraceniu swojej duszy.
Chciałbym z tego miejsca życzyć Jego Ekscelencji długiego i owocnego życia, stania się prawdziwym autorytetem moralnym i duchowym nie tylko dla naszej rodziny, ale dla wszystkich katolików w Polsce i na świecie. Oby dawał nam wszystkim przykład swym świętym nieskalanym życiem, jak mamy postępować, aby zaznać wiecznego zbawienia, ku chwale Pana. Pijmy do dna, jak zaleca nasz przyjaciel, Mikołaj Mika”.
PS. Aby nie było, że się nabijam – wszystkie zwroty honorowe i grzecznościowe są oficjalnie usankcjonowaną etykietą.
Myślałem, że wpuszczam wilka do owczarni... A tu nie! Znakomicie wypadłeś w roli szwagra arcybiskupa, Asmo. Jego Ekscelencja na pewno jest z Ciebie dumny!
UsuńPrzyznam jak na spowiedzi: nie miałem pojęcia, że we mnie tkwią tak niewyczerpany pokłady wazeliniarstwa...
UsuńBrawo, Asmo!
Usuńtakie dysputy to byłby hit, wykupiłabym abonament:-)
No nie wiem czy długo by taka dysputa potrwała... Podejrzewam, że szybko w ruch poszedłby pastorał i... nie wiem czym Asmo dysponuje...
UsuńOoo!sobie wypraszam i liberum veto zgłaszam;
OdpowiedzUsuń- chaaa> dlaczego to w alfabecie zabrakło literki
"B" jak Boja; oraz "M" jak Mikołaj Mika???
czyżby lenistwo sobie zadali ? z T.W.A się wycofali?
w ich wykonaniu mogłaby to być cudowna liryka :)
Aisab, proszę mi tu z warcholstwem nie wyjeżdżać!
UsuńPrawie niezłośliwie już brzmi podejrzanie, ale mimo to z przyjemnością się podejmę, rozumiem, że zamieścić w komentarzu?
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, musiałeś nieźle nagłówkować!
za chwilę jestem...
Nie wiem czy o to chodziło, ale proszę bardzo:
OdpowiedzUsuńKto swoje przeżył i przeczytał, ten wie, że gdy raz zaczniesz, nie ma zmiłuj.
Nie znajdziesz gorszego nałogu, zboczenia i upodobania, aniżeli czytanie książek.
Pół biedy czasopismo, folder czy instrukcja, przelecisz wzrokiem, zapomnisz, czasem w poczekalni się przydaje, byle okulary mieć .
Ale książki? Weź jedną do domu, a ona inne przyciągnie, jak szczury lgną do człowieka, jeśli tylko raz je wpuścisz za próg.
I nie ma znaczenia czy wypożyczysz w bibliotece czy kupisz w księgarni. Raz popełnisz błąd i przepadło! A nie daj Boże, jeśli trafi Ci się cykl lub kilka tomów wciągającej historii – nie zaśniesz, zapomnisz o jedzeniu i higienie, póki do końca nie dobrniesz.
Jedynym ograniczeniem może stać się twój budżet, ale cóż to znaczy w uzależnieniu, sprzedasz wszystko, by kolejny klocek zakupić.
Może ktoś doradzi ci bibliotekę, bo tam płacić nie musisz, ale i tu wielkie niebezpieczeństwo czyha. Tu nie ma żadnych ograniczeń, a gdy jeszcze seksowna bibliotekarkę spotkasz, toś przepadł. Nikt nie manipuluje ludźmi lepiej, niż nawiedzona bibliotekarka! Wciśnie ci nie tylko romans czy poradnik mycia głowy, ale nawet poglądami się wymieni i termin zwrotu przedłuży!
By nie przedłużać, strzeż się miejsc, gdzie książki i bibliotekarze rządzą! To miejsca ze wszech miar zgubne dla człowieka!
O to właśnie chodziło, Jotko! Naprawdę potrafisz przekonywać do swoich racji. Aż ma się ochotę wrogowi podarować książkę, żeby go pogrążyć!
UsuńChwila, powoli- najpierw muszę zrozumieć polecenie- to potrwa. Zacznę od planu działania:
OdpowiedzUsuńA. Najpierw muszę sobie zrobić tłumaczenie z obcego na swoje, aby zrozumieć o co mnie proszą.
Dane zadania:
1. twierdzenie: pycha kroczy przed upadkiem
2. co mam zrobić: udowodnić, że jest to kłamstwo
3. co znaczy udowodnić? : dowieść prawdziwości twierdzenia
Szukane:
X=Udowodnić prawdziwość kłamstwa
O rany...przecież można od tego dostać kręćka. Tym bardziej, że nie wiem czy mam się bronić czy się oskarżać, wyciągać pierwiastek czy potęgować...Ależ mętlik mam w głowie...
Chyba pomyślę, jak tu się wymigać z nieswojej roboty...
katasta227
Na początku dobrze kombinowałaś, Katasto. Jednak na koniec zboczyłaś brzydko. Nie idź tą drogą! Swoja czy nie swoja - robotę trzeba zrobić!
UsuńCzyli wychodzi na to, że mam problem.Przeceniliście moje możliwości i wyszły dobre złego początki...
UsuńŚwietnie, świetnie....pała! :)
katasta227
Skoro jest problem, to znajdzie się i rozwiązanie. Przeważnie parami chodzą...
UsuńTeż bym tak chciała, czasem podejrzewałam że mam rozum w nogach :)
Usuńkatasta227
A co za różnica gdzie go masz? Ważne, że jest i to z gatunku tych, które robią na mnie wrażenie pozytywne!
UsuńWitaj, Bojo.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie pominęłam niczego:):
Piękny dzionek, szatobrią!
Chyba wyjdę, kruasą…
A za progiem, fo! merlo!
Trawka rośnie, redikkio!
Wietrzyk wieje, szardone.
Ptaszki kwilą, krem bryle!
Rzeczka płynie, koko wan.
Rybka pluska, fua gra!
Kesadija pogoda!
Ech, tortija, tak szkoda,
Kisz loren, gurmecie mój,
Że to wszystko ratatuj.
Pozdrawiam:)
Leno, nie tylko śmiesznie, ale i smakowicie:-)
UsuńPerłę rzuciłaś, Leno i zwaliłaś nas z nóg... Na razie tylko tyle jesteśmy w stanie napisać..
UsuńDziękuję, Jotko:)
UsuńOch, mam nadzieję, Panowie, że zwalenie z nóg to efekt pogoni na paciorkiem, a nie pprzejechania się na nim:)
Pozdrawiam:)
Zdecydowanie efekt pogoni, Leno!
UsuńPrzyłączam się...jestem pełna podziwu.
UsuńKamember herr president! :)
katasta227
Genialne, po prostu genialne!
UsuńWitam.
UsuńBardzo mi miło, że mój wierszyk otrzymał tak pozytywne oceny:)
Dziękuję.
Pozdrawiam:)
Leno - moje uznanie :-)
UsuńEwo? A Ty? zgodzisz się by i Tobie przydzielić zadanie?
Usuńowacje na stojąco, DE WOLAJ!!... :)))))
UsuńJeszcze raz wszystkim dziękuję.
UsuńMam nadzieję, że bawiliście się przy moim wierszydełku równie dobrze jak ja przy Waszych tekstach:)
Pozdrawiam:)
Piotrze> sympatyczny Ateisto! A już tak było blisko....
OdpowiedzUsuńSzczerze> zależy mi na tobie szalenie; Myślę o tobie w każdą niedzielę,
kiedy tak sobie siedzę w kościele; wspomnień krąży po głowie wiele.
Brakuje mi naszych rozmów. Rozumieliśmy się bez słów.
Tak dobrze żarło i...zdechło. Bo upomniało się o cię piekło.
O gdybyś... nie był taki uparty; gdyby nie trzymały się ciebie żarty;
gdybyś uszanował mój światopogląd; gdybyś na moją PRAWDĘ miał wzgląd...
Upływa szybko życie; jak potok płynie czas; za rok, za dzień, za chwilę; wirus zeżre nas.
W koronie czy bez- jakie to ma znaczenie; zarówno teista jak i ateista ma swe przeznaczenie.
NIC TO - jak mawiał Michał do swej Basi. A choć moja wiara katolicka ci nie pasi;
to... przyjdzie taki dzień; a przyjdzie przecie; bo nic wiecznego na tym świecie...
stanie u łoża twego ta z kosą - kostucha; cynicznie i szyderczo rzeknie ci do ucha;
"Szczęśliwy ten człowiek, szczęśliwego rodu, który od lat młodych, służył Panu Bogu".
Kostucha zęby szczerzy, a umierający Piotr nadal nie wierzy;
Szkiełko i oko; utkwiło gdzieś w sercu głęboko.
Cóż może wlać nadzieję na życie wieczne?
W czyich ramionach spocząć bezpiecznie?
Staje przy łożu św. Piotr - imiennik; Bożej łaski powiernik,
a wraz z nim św. Barbara - Patronka konających-nadzieja umierających.
Smutno westchną oboje - ach Piotr; ale z ciebie był ŁOTR ; niezłe ziółko;
"hulaj duszo - piekła nie ma"; jestem ateistą - powtarzałeś w kółko;
"Nie ma Boga; nie ma Asmodeusza"; tak plotła twoja dusza.
Hej Piotr! ostatnim tchnieniem zawołaj, niczym dobry Łotr;
"Panie Jezu - wspomnij na mnie...". Ujrzysz Miłość wielką;
Grzech twój okupiony Chrystusa straszliwą męką.
Zakochać się w tej Miłości - warto - aby usłyszeć;
"Piotrze > jeszcze dziś będziesz ze mną w raju".
P.S > w miejsce adresata listu - Piotra; każdy ateista może wstawić swoje imię;
UsuńTwój list, Aisab, może przywrócić wiarę u każdego ateisty. A mnie przywrócił wiarę, że epistolografia jeszcze nie upadła... Jestem pod wrażeniem!
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńMOŻE! morze jest szerokie i głębokie;
Usuńzaś chyba źle mnie oceniłeś;
nie mam daru ani zwyczaju nawracać;
zatem temat przerósł autora;
lecz na targi i przekorę nie pora;
nie dała mi Bozia talentu,
zaś Ty jesteś bardzo wymagający...
dlatego więcej nie pozwolę wpuścić się w maliny :)
Moja wina, Aisab. Źle się wyraziłem, powinienem napisać, bo o to właśnie naprawdę mi chodziło: "Twój list może dać do myślenia każdemu ateiście". Głupio mi teraz...
UsuńSPOKO!
Usuńpraca zadana > wykonana, należy się zapłata :)
przestanie Ci być głupio, jak wyciągniesz z zanadrza
ten dyżurny banknot za który wewnętrznie razem się
zdezynfekujemy :)
Lena, Jotka i Asmo - jesteście niesamowici!
UsuńBardzo dziękuję za obdarzenie mnie zaufaniem i wyznaczenie mi zadania rażąco odbiegającego od moich kompetencji i na przeciwległym biegunie zainteresowań leżącego. Uwielbiam was. :)
OdpowiedzUsuńA czy ja mam czekać, jak z jedzeniem tych zapasów, co to je porobiłam, na swoją kolej(kę)? Czy jak już napiszę to wrzucam?
Jak napiszesz to wrzucasz. I nie bądź opieszała, bo wielu chciałoby pobrylować w mediach społecznościowych, a nie wiedzą jak się do tego zabrać.
UsuńJeżeli masz jakieś zapasy płynne, to możesz troszeczkę poddopingować się...
Witam w programie „Boja wiem wszystko”. W dzisiejszym odcinku przybliżę zasady działania fejsbuka, instagrama i tłitera. Jak widzimy są to trzy słowa. Jeden, dwa, trzy. Słowa te są obcojęzyczne, ale dość proste.
OdpowiedzUsuńFejsbuk jak sama nazwa wskazuje wiąże się z twarzą. Prawdopodobnie jest to twarz buka, takiego drzewa. Logo Fejsbuka to taka mała efka na niebieskim tle. Trochę przypomina flagę Szkocji. Mogłoby się wydawać, że to zbieg okoliczności, ale nie. Sean Connery ma konto na fejsbuku więc wszystko jest powiązane. Fejsbuk jest to serwis społecznościowy. Coś jak serwis samochodowy, gdzie naprawia się samochody, tylko społecznościowy, gdzie naprawia się ludzi. Jeśli są na gwarancji. W oczekiwaniu na swoją kolej, ludzie ci zakładają sobie konta. Jeśli kolejka jest naprawdę długa to dla zabicia czasu wrzucają zdjęcia, dowcipy i takie strasznie depresyjne sentencje z kalendarzy. Jeśli nudzi im się wybitnie to tworzą się w grupy czy inne takie. Mogą się odwiedzać i pisać sobie nawzajem różne wiadomości i pokazywać palcem, czy depresyjna sentencja z kalendarza jest wystarczająco depresyjna, albo czy po prostu ją lubią, albo czy po prostu.
Instagram jak sama nazwa wskazuje jest czymś instant, czyli w proszku. W proszku na gramy. To też jest serwis, ale fotograficzny, więc naprawia się tam zdjęcia. W oczekiwaniu na usługę zakłada się tam konto i umieszcza profesjonalne fotografie. Mogą to być Samojebki, słitfocie, panoramixy, martwa natura, natura ożywiona, natura nad wyraz ożywiona wspomagaczami, sobotni obiad, auto szwagra, zwis nad przepaścią. Można tam również obejrzeć sobie jakiś film z życia idealnej rodziny, ale nie za długi i nie za bardzo.
Tłiter to taki serwis od mikroblogowania, czyli naprawy takich tam pierdółek od ręki. Tutaj się nie czeka tak długo w kolejce, ale konto i tak trzeba utworzyć. Gdy się ma już swój profil to można się wymieniać krótkimi komunikatami z fachowcem, np. co się zje.ało i ile to uczyni, jak mawiała moja ciotka. Tam można jeszcze poprosić, że na cito i wtedy przed słowem postawić takie coś, co wygląda jak mój drewniany podtrzymywacz do kwiatów doniczkowych, tylko mniejszy.
Świetne, zanotuję i może na zajęciach z uczniami wykorzystam:-)
UsuńWcale się nie dziwimy, że program "Boja wiem wszystko" ma taką oszałamiającą oglądalność. Czekamy na następny odcinek bardzo niecierpliwie!
UsuńJotko, dziękuję i bardzo proszę :)
UsuńBoja, jeśli będziesz jeszcze kiedyś rozdawał pracę, to się pomyśli.Tymczasem, dziękuję, było mi bardzo miło, co normalnego to nie ja.
UsuńBuźka w powietrze & łokieć.
Dzięki, Olitorio. Jeżeli znajdziemy jeszcze jakąś pracę (o co u nas niełatwo), to podzielimy się, oczywiście. A co do normalności... Jest w naszej ekipie Normalny i tyle nam wystarczy.
UsuńObcasik.
a jak wygląda ten drewniany podtrzymywacz do kwiatów?
Usuńświetny tekst Ahaja, wyłapane wszystko, co charakterystyczne.... :))))
Jak hasz, kochana, jak hasz...tag.
Usuń(Dzięki, cmok!)
Poczytałam i pośmiałam się... ale mamy tu zdolnych ludzi !!! Jest cudnie !!!
OdpowiedzUsuńA może, Ulu, przyłączyłabyś się do zabawy? Miałbym dla Ciebie ciekawe zadanie...
UsuńNajbrzydsze polskie miasteczko /czyli Kazimierz Dolny nad Wisłą/
OdpowiedzUsuńSiedzieliśmy na małym zatłoczonym rynku i usiłowaliśmy słuchać jak gra na skrzypcach 10-letnia dziewczynka.
Podeszła przed godziną do naszej ławeczki i zapytała czy może postawić obok futerał bo może ktoś jej tam wrzuci pieniążki.
Oczywiście –odpowiedzieliśmy z uśmiechem i zrobiliśmy jej miejsce.
Dziewczynka była szczuplutka i bardzo skromnie ubrana. Jedynie fantazyjny kapelusz – pożyczony pewnie od mamy albo starszej siostry dodawał jej uroku.
Stanęła obok nas, położyła przed sobą futerał i zaczęła grać. Grała „Love story” i inne sentymentalne melodie.
Wrzuciliśmy jej do futerału 10 złotych. Na szczęście. I na dobry początek.
Niestety – nikt oprócz nas nie zwracał na nią uwagi. Nikt też nie słyszał jej grania bo tłum turystów a raczej pseudoturystów okropnie hałasował.Dzieci krzyczały że chcą loda albo koguta, grały na piszczałkach albo różnych trąbkach. Dorośli krzyczeli przez komórki albo do siebie. Szczekały przerażliwie psy. A nad rynkiem lataly gołębie i walczyły o rzucane im okruchy. Ciągle przejeżdżały za sygnale samochody.
Hałas był niesamowity. Ktoś przez głośnik zapraszał cały czas na mający się odbyć wieczorem na bulwarach jakiś koncert. Ktoś inny krzyczał, że przed koncertem na zamku będzie grał jakiś znany muzyk.
W pewnym momencie podszedł do dziewczynki autochton. Powiedzieć,że był pijany to mało. To był taki typ, który nigdy nie jest trzeżwy. Brudny,śmierdzący, w obrzydliwych łachach. Miał chyba początek delirki bo dziwnie podskakiwał. Także wyraz twarzy wskazywał na całkowite wypranie mózgu.
Zasłonił całkowicie dziewczynkę , tak że nie dość że nikt nie słyszał jej grania to nikt jej nawet nie widział.
Wtedy zaproponowałam jej żeby stanęła na ławce.
I jak już stanęła i wzięła w ręce skrzypce i znowu zaczęła grać to wtedy ten pijany autochton schylił się do futerału, zabrał jej te jedyne 10 zł. Potem ją pchnął….. i uciekł. I gdyby nie to, że w ostatniej chwili ją złapałam za rękę to spadła by z tej ławki…
Ale najgorsze miało dopiero nastapic...
Bo zapłakana dziewczynka krzyknęła: „Tatusiu, nie zabieraj mi tych pieniążków”.
A najgorsze jest to że nic w tym opowiadaniu nie jest zmyślone.
Wiesz, Stokrotko... Z natury gruboskórni i mało wrażliwi jesteśmy, ale Twoja opowieść sprawiła, że oczy nam się spociły, z żalu i bezsilności.
UsuńI bardzo Ci dziękuję za ten tekst. Trzeba pamiętać, że nie zawsze bywa wesoło...
UsuńBardzo proszę.
UsuńNie wiem wprawdzie czy udało mi się przedstwić Miasteczko w czarnych barwach. Ale opisałam sytuację jaka nam się przytrafiła kilka lat temu. Chciałam w ten sposob pokazać, ze każde, nawet najpiękniejsze miejsce w na świecie .... nie dla wszystkich jest piękne. Na przykład dla tej dziewczynki.
Rozumiem, że tekst mogę też umieścić na swoim blogu.
Pozdrawiam Cię serdecznie Bojo.
Na pewno będę miała teraz złe zdanie o niektórych mieszkańcach Miasteczka!
Usuńkurwa.
UsuńA jeszcze jak sobie pomyślę, że teraz, przez wirusa, niektóre dzieci mają na karku takich "tatusiów" przez cały czas... Do głowy przychodzi mi tylko słowo napisane przez Olitorię z dodatkiem "mać".
UsuńTatusiów, rodzeństwo, ciasnotę i wiele innych antyatrakcji...
UsuńCałkiem ciekawe pomysły na zajęcie się czymś innym niż wiadome wydarzenia na świecie. Ja na razie zagrzebany w książkach jestem.
OdpowiedzUsuńJakoś już mi minęła ta chwila nostalgii. Przecież kiedyś wszystko się skończy, wróci do względnej normalności i spotkania będą mogły zaistnieć na powrót. Nie ma innej opcji przecież.
Pozdrawiam!
Przeczytaj tekst Jotki, Mozaiko i wygrzeb się, o ile nie jest jeszcze za późno. I powiedz tylko słowo, a znajdzie się zadanie dla Ciebie!
UsuńFantastyczna umiejętność obserwacji i charakteryzowania ludzi poprzez ich wypowiedzi.
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł, niech ludzie pracują, a przy okazji nauczą się myślenia i formułowania zdań, co wcale nie jest, wbrew pozorom, takie łatwe ani przyjemne.
Serdeczności
Ultro? Mogę zadać pracę domową również Tobie?
UsuńPrzyszłam zachęcona przez Jotkę.
OdpowiedzUsuńJuż same zadania są bardzo pomysłowe, ale ich realizacja - fantastyczna! Wszyscy tacy utalentowani. Muszę przyznać, że troche mnie ścisnęło z zazdrości ;-)
Pozwolę sobie zaglądać w przyszłości, bo bardzo ciekawie tutaj :)
A może, Mokuren, zgodzisz się wziąć udział w zabawie? Porozglądamy się trochę u Ciebie i znajdziemy temat luźno związany z Japonią. Zresztą porozglądamy się tak czy siak...
UsuńDo porozglądania się u mnie serdecznie zapraszam.
UsuńA co do udziału w zabawie... hmm, co by tu zrobić? Nie mam takich zdolności pisarskich jak pozostali uczestnicy, więc obawiam się, że efekty będą niespecjalnie ciekawe...
Wyczuliśmy nutkę wahania... Dlatego kujemy żelazo póki gorące. Będziemy bardzo wdzięczni, jeżeli przetłumaczysz na język japoński naszą ulubioną piosenkę biesiadną "Szła dzieweczka do laseczka". Wystarczy pierwsza zwrotka i refren, bo w języku polskim też więcej nie umiemy. Wielu biesiadników marzy by "Dzieweczkę" zaśpiewać po japońsku. Oczywiście tekst prosimy zapisać polskimi literami, jak to się chyba mówi - fonetycznie.
UsuńCiekawa byłam co wymyślicie, ale na tłumaczenie "Dzieweczki" nie wpadłam ;) Nie pozostaje mi nic innego jak podjąć się wyzwania. Czasu chwilę potrzebuję...
UsuńJestem z powrotem. Oto i tekst po japońsku. Przetłumaczony dosłownie, ale tak żeby dało się śpiewać. Nie jestem ani kompozytorem, ani tekściarzem, więc jeśli trafi tu ktoś znający język japoński, proszę nie krytykować, tylko zaproponować własną wersję :)
UsuńNie trzymałam się zasad transkrypcji, zapisałam tak, by odczytanie nie sprawiało problemów.
Musume-ga mori-e itta, aoki mori,
Aoki mori, aoki mori-e
Karyuudo-ni deatta, otokomae,
Otokomae, otokomae-no
Kanodzio-no maci, dokodaroo
Aisuru kanodzio, dokodaroo
Kanodzio-no maci, mitsuketa-yo
Aisuru kanodzio, mitsuketa-yo
Nie wiem, czy wiecie, ale piosenka „Szła dzieweczka” (a właściwie melodia, bo tekst nie jest wiernym tłumaczeniem) jest w Japonii bardzo dobrze znana. Jednak mało kto wie, że jest to polska piosenka ludowa. Jak trafiła do Japonii? Otóż, w 1955 roku w Warszawie odbył się V Światowy Festiwal Młodzieży i Studentów. Podczas tego festiwalu, jeden z jego uczestników, późniejszy japoński dyrygent Shunji Aratani (1930-2020) usłyszał piosenkę „Szła dzieweczka". Dokonał jej transkrypcji, a później członkowie koła muzycznego Uniwersytetu Tokijskiego dopisali tekst. Pod tytułem „Mori-e ikimashō” (Chodźmy do lasu) została zaprezentowana szerszej publiczności jesienią 1961 roku w programie telewizji NHK. Jako ciekawostkę dodam, że melodia została wykorzystana w latach 90. XX wieku w reklamie wodorostów firmy Ōmoriya z tekstem: jedzmy wodorosty.
Tutaj można obejrzeć dwie reklamy:
https://www.youtube.com/watch?v=qeiqD_Y6zw0
https://www.youtube.com/watch?v=HYOtuW8IzOw
O matko, jakie trudne, jak Ty się tego japońskiego nauczyłaś?
UsuńTo jakiś kosmos!
Naprawdę trudno to zaśpiewać... Ale poradziliśmy sobie nawet bez pomocy sake!
Usuńja i płaskopodeszwie????? no tylko tak światłe umysły, jak Nikołaj Mika i spółka, mogły na to wpaść... :)))))
OdpowiedzUsuńrozumiem, że o elaborat mam tu zamieścić?...
Nie rozumiemy skąd tyle tych znaków zapytania?
UsuńTutaj. A jeżeli zechcesz, fajnie będzie jeżeli zamieścisz też u siebie.
oj, bo mi się palec na klawiaturze zaciął... :)))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuńno i mam tekst, ale w tekście są obrazki (takie ważne trochę...), i ja ich nie umiem tu skopiować, więc.... tekst zamieszczam, a na obrazki zapraszam do siebie.... :)
Usuńczasy jakie są każdy widzi, a obostrzenia obligują nas do pozostania w domu, z ewentualnym wychodzeniem do sklepu po kolejne pudełko ryżu czy też kolejny kilogram mąki, tudzież kolejne 15 rolek papieru toaletowego.... sklepów obuwniczych, niestety, na liście niezbędnych przybytków, nie uwzględniono....ale czy to nas, drogie panie, zwalnia od dbania o etetykę, funcjonalność i, nie bójmy się tego powiedzieć, elegancję naszego obuwia? .... otóż nie i jeszcze raz nie, i dlatego, to właśnie buty, a dokładniej buty płaskopodeszwowe, będą tematem naszego dzisiejszego wykładu z cyklu "elegancka kobieta w czasach zarazy"....
wiadomo, że kobieta zmienną jest i, niczym kameleon, potrafi zmienić swoj imidż, w zależności od otaczających ją okoliczności przyrody ... tym razem są to, tak zwane, pielesze domowe.... możemy, drogie panie, odrzucić te garsonki, te białe koszule, te spódnice czarne i, co najważniejsze, te szpilki czerwone, które z westchnieniem ulgi zrzucamy ze stóp wieczorem... wstając z z łóżka, narzucając na siebie podomkę w wyblakłych (czyt. spranych...) pastelowych kolorach, pasującą nam do zawiniętych na włosach papilotów, nasze stopy wsuwamy w cieplutkie papucie, w takie, na ten przykład, stonowane elegancko, tęczowe alpaki ... (bo, nie zapominajmy drogie panie, że motywy zwierzęce są wciąż modne w tym sezonie...)....
https://blaskicodziennosci.wordpress.com/wp-admin/upload.php?item=3765
natomiast, jeśli spodziewamy się przystojnego listonosza, wypielęgnowane stópki wsuwamy w takie oto, seksowne króliczki (nie zapominając, oczywiście, o zdjęciu papilotów i zamianie pastelowej podomki, na zwiewny peniuar....)...
https://blaskicodziennosci.wordpress.com/wp-admin/upload.php?item=3767
ale wiadomo, że może nadejść ten dzień, kiedy nasze zapasy papieru toaletowego się skończą (organizm ludzki, w swych działaniach, bywa nieugięty, więc lepiej nie ryzykować...), a nasze stopy już przyzwyczaiły się do tego płaskopodeszwowego, mięcutkiego (lecz ciągle eleganckiego) obuwia ... co wtedy, pytacie? ... nic prostszego, moje drogie.... wciągamy leginsy, zamiast podomki bluza z polaru najlepiej w panterkę (czy to nigdy z mody nie wyjdzie? - dop. autora), a na nogi..... wspaniałe, nie uwierające, miękko otulające nasze stopy emu liski (pamiętamy o motywach zwierzęcych...)
https://blaskicodziennosci.wordpress.com/wp-admin/upload.php?item=3764
podsumowując... drogie panie, dajmy sobie trochę luzu w tym trudnym czasie i pamiętajmy, że..... prawie nikt nas w tym obuwiu nie zobaczy, poza naszymi facetami (którzy i tak już niejedno widzieli) i, ewentualnie, panem sąsiadem żulem w sklepie, ale on i tak niczego nie skojarzy.... a kiedy to wszystko minie, to ..... lepiej, panowie, pilnujcie swoich kart kredytowych, bo kolejnej pary szpilek nigdy za dużo.... :D
możliwe, że jakby sobie skopiować te linki z treści i otworzyć w nowej karcie, to pokaże się obrazek.... ale to nic pewnego, informatykiem, to ja nie jestem :)))
UsuńJuż (z radosnymi uśmiechami na twarzy) byliśmy w ogródku, już witaliśmy się z gąską... A tu łup! Sama końcówka sprawiła, że zrzedły nam miny... Chociaż, w sumie, należało się nam.
UsuńŻałujemy tylko, że też nie wiemy jak dodać obrazki. Z obrazkami tekst jest jeszcze lepszy. Koniecznie trzeba zajrzeć do Frytki!
zapraszam wszystkich razem i każdego z osobna... :)
UsuńPrawdziwy celebryta to taki co na siedząco (z jednym palcem gdzieś tam) potrafi rozlać połówkę do 30-mililitrowych kieliszków i nie uroni ani kropelki.
OdpowiedzUsuńPrzed takim celebrytą to także ja zdjąłbym czapkę, beret, a nawet koronę z głowy!
Usuńtak 3Mać
Usuńarcyciekawe zjawisko,stwórzmy sobie wspólny wirtualny świat,bo do rzeczywistości takiej jaką znaliśmy,pamiętamy i za nią tęsknimy(?) nie ma powrotu....
bądźmy optymistami,trzymajmy się za ręce(klawiatura nas połączy)i fantazjujmy ...
brakuje mi jeszcze Proroka,TU przydałby się łeb nie od parady z wielką wyobraźnią i z lekka oszołomiony...
świetna zabawa
na bosaka
Brawo! Inspiracja do pisania wspaniała!
OdpowiedzUsuńDziękujemy. Pozdrawiamy Jakubowo!
UsuńJeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie....
OdpowiedzUsuńChoć trudno w to uwierzyć..
loonei
My jesteśmy wierzący, wierzymy prawie we wszystko i prawie każdemu!
UsuńTwórcza ta nuda - a podobno inteligentni ludzie się nie nudzą :)
OdpowiedzUsuńA co ja mogę wiedzieć o ludziach inteligentnych?
UsuńDziękuję, Agnieszko. Sytuacja nie jest wesoła, więc nie wolno być smutnym!
OdpowiedzUsuńKurczę, może innych nie dziwi, ale mnie dziwi wielce to zadanie. Wszak wszem i wobec wiadomo, że najlepiej czuję się w towarzystwie niejakiego, Boi, Miki, Kobiety Dobrej a już szczególnie Profesora Gendera, który jak ja stracił wenę z powodów wiadomych - myjemy te ręce i myjemy, to jak coś wyssać z brudnego palucha (wybacz profesorze, że po twój cytat sięgnęłam). A jak ma się coś do rączek przykleić, gdy czyste? Nawet wirus z koroną się poddaje. Uprzejmie więc proszę o wybaczenie, bo w takich warunkach pracować się nie da. Chłopaki, idę do Was, na której ławeczce dziś jesteście?
OdpowiedzUsuń