piątek, 20 września 2019

Historia jednej ćwiartki

W latach osiemdziesiątych ubiegłego wieku lubiłem czytywać kryminały Raymonda Chandlera. Zebrałem sporą kolekcję tych dzieł, a bohaterem większości z nich był prywatny detektyw Filip Marlowe.

W czasach przemian ustrojowych i cywilnych, po paru przeprowadzkach, kolekcję gdzieś wcięło, ale nie do końca. Znalazłem w piwnicznym pudle ostatniego jej przedstawiciela: "Żegnaj, laleczko".

Miło było sobie odświeżyć. Wiadomo, twardziel Marlowe wszystko w końcu rozkminił, ale nie o niego mi chodzi. Najbardziej zafascynowała mnie bardzo drugoplanowa postać, czyli wymieniona w tytule postu ćwiartka. Jako że działo się to w Ameryce, była to ćwiartka whisky.

Detektyw nabył ją na stronicy 21, w drugstorze(?) i ruszył szukać nitki do kłębka. Najpierw zabrał się za łysego recepcjonistę. Dziad nie bardzo chciał zeznawać, więc (cytat):

- "Co wolisz - ciągnąłem. - Mogę ci przeczytać rozdział z Biblii albo postawić jednego. Wybieraj".

Łysol wybrał drugą opcję. Kolejny cytat:

"Wydobyłem z kieszeni płaską butelkę. (…) Otworzył butelkę, wystawił na kontuar dwa kieliszki i po cichu nalał do pełna. Podniósł jeden, starannie go obwąchał i wlał sobie do gardła unosząc w górę mały palec. (…) Nalał sobie drugiego".

Język mu się rozwiązał, ale niewiele wiedział. Marlowe zabrał resztę whisky i poszedł przesłuchiwać kolejnego świadka - starszą kobietę z niemytymi od wieków włosami. Tam to dopiero było dramatycznie! Garść cytatów:

"Nalałem jej kielicha, po którym ja chodziłbym po ścianie".

"Nalałem jej drugiego i mniejszego dla siebie".

"Nalała sobie trzeciego i wypiła".

"Sięgnęła po butelkę i wykonała numer czwarty".

"Podeszła do fotela na biegunach kołysząc się jak kaczka, usiadła i sięgnęła po whisky."

"Zamrugała parę razy i spróbowała unieść nos przy pomocy górnej wargi". - To nie ma nic wspólnego z ćwiartką, ale też zrobiło na mnie wrażenie!

"Przycisnęła sobie butelkę do ust, aż zagulgotało. Trochę whisky rozlało się jej po brodzie".

"Dłoń jej się otworzyła, butelka upadła na dywan i whisky zaczęła się z bulgotem wylewać. Pochyliłem się i podniosłem butelkę".

"Prawą ręką sięgnęła po butelkę i szkło zadzwoniło jej o zęby, kiedy wysuszała ją do dna".

Pusta butelka wylądowała w kącie. Tak zakończyła się historia jednej ćwiartki. Na stronicy 35.

Prawda, że fascynująca? Taka przedwojenna, amerykańska ćwiartka to naprawdę było coś! Patrzę teraz na nasze ubogie, europejskie 0,2 i żal mi dupę ściska...

PS. Jeszcze jeden, tym razem prawiecytat z tej książki (pasuje on do mnie): "Zastanawiam się, czego też przez te wszystkie lata używam zamiast oleju w głowie"...






14 komentarzy:

  1. Na to Twoje "zastanawianie" Zagłoba doradziłby ci;
    " iżby(ś) siemię konopne w kieszeni nosił i po trochu spożywał.(...) Bo w konopiach oleum się znajduje, przez co i w głowie jedzącemu go przybywa...
    - Bodajże waszą mość! - rzekł jeden z pułkowników. - Toż w brzuchu oleju przybywa, nie w głowie.
    - Est modus in rebus! - rzecze na to Zagłoba - trzeba co najwięcej wina pić: oleum, jako lżejsze, zawsze będzie na wierzchu, wino zaś, które i bez tego idzie do głowy, poniesie ze sobą każdą cnotliwą substancję".
    Tyle Zagłoba, zaś mnie się widzi, że zarówno oleum jak i whisky przydatna w rozsądnych granicach, aby nasze szare komórki w tym nie utonęły.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mójżeś Ty... ale się wzruszyłam...

    OdpowiedzUsuń
  3. Facet pewnie odwiedził kiedyś Kanę Galilejską.
    Ja używam mózgu, olej tylko do smażenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Widocznie musiało to wpływać na różne aspekty, od myślenia po wszelkie inne sprawy życiowe.

    Jak byliśmy to jeszcze nie padał śnieg. Ale pewnie już niedługo. :D

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś mi to mówi. Coś mi to bardzo mówi i mówi. Tylko nie pamiętam, czy film oglądałam czy książkę czytałam. Albo po prostu temat łychy nigdy nie był mi obcy.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i nie wiem, czy czytałem tę ćwiartkę, czy może piłem film?

    OdpowiedzUsuń
  7. Od najmłodszych lat matka wmuszała w nas tran, twierdząc że jest dobry na myślenie i na krzepę.Ćwiartki europejskie i amerykańskie się różnią, tak jak i inne jednostki miar i wag. Ważne, że jakoś znajdujesz na te 0.2 fundusze.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak otwarcie gulgot słychać tylko w Ameryce. U nas jest skrywany, a to w herbatce, a to w butelce włożonej do papierowej torebki, wlanej do kubka z napisem Caffe, czy w kieszonkowej piersiówce.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytywałem Chandlera, a "Żegnaj laleczko", było moim ulubionym kryminałem. Chociaż aż tak dokładnie dokonań detektywa Marlowe i jego butelczyny nie zgłębiłem :-)

    OdpowiedzUsuń
  10. Z pewnością w użyciu jest... ręka :)
    kasta

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale, że książka otworzyła Ci się akurat na takim fragmencie... no jak wiadomo przypadków nie ma;)

    OdpowiedzUsuń

UWAGA! Skasuję każdy komentarz w którym znajdę choćby cień ataku ad personam na innych Gości tego blogu! Proszę nie odpowiadać na takie komentarze - odpowiedzi też będę kasował.