niedziela, 31 sierpnia 2025

Rada Gabinetowa

 Uczony Mąż Bojan łaknął trochę jak kania dżdżu, a my siedzieliśmy wpatrzeni w niego jak w obrazek. Znienacka Normalny ośmielił się zadać pytanie:

- Słuchaj, Bojanie... Podobno byłeś na Radzie Gabinetowej... Co tam robiliście?

Bojan wzruszył ramionami.

- A co robić w gabinecie gdzie dużo chłopów i mało babów? Trudno łączyć kropki gdy parytet jest głęboko zachwiany... Tym razem nie było łączenia kropek.

- A co było? W co się bawiliście?

- Karol zaproponował szlachetną ustawkę na gołe argumenty, ale Donald (choć cepów ci u niego dostatek) nie chciał młócić... Stwierdził, że w Europie opanował sztukę oszwabiania i tylko w tej dziedzinie będzie rywalizował... Tu, z kolei, veto postawił Karol, bo dobrze wie, że świeżynką jest pod tym względem i nie ma szans póki co...

Bojan przerwał i zamyślił się.

- No i? - Ponaglił Normalny.

- No i "póki co" jest rusycyzmem niepoprawnym... Lepiej nie używać tego wyrażenia w języku polskim... Bo można się wsypać...

- Ale co na Radzie później było?

- Później wystąpił Tygrysek i chciał przeczytać nam "Poradnik bezpieczeństwa", ale wszyscy, bardzo zgodnie, zapewniliśmy go, że znamy już "Poradnik" prawie na pamięć i że, ewentualnie, Pogłos może odczytać jakiś fragmencik... Jednak Pogłos odmówił, chociaż to są rzeczy najważniejsze...

- To co w końcu robiliście?

- Jako że zbliżała się rocznica, zaproponowałem żebyśmy zrobili rekonstrukcję historyczną porozumień sierpniowych sprzed 45 lat. Pomysł nawet się spodobał, ale i tak nic z tego nie wyszło... Wszyscy nie chcieli odgrywać strony rządowej (zwłaszcza rząd nie chciał) i, co gorsza, wszyscy też nie chcieli odgrywać Lecha Wałęsy, a oryginału akurat nie było pod ręką... Tak że tego...

- Co tego?

- Donald powiedział, że musi już iść, kartofle obierać... Karol poczęstował wszystkich snusem i limuzyny porozwoziły uczestników do domów...

sobota, 16 sierpnia 2025

Alaska

Jak zwykle siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc trochę jak kania dżdżu. Razem z nami siedział również Uczony Mąż Bojan, który akurat powrócił z Alaski.

- No i jak tam, Bojanie? - Zapytał Normalny. - Wgnietliście Putina w ziemię?

Bojan wzruszył ramionami.

- Tak naprawdę on powinien nazywać się Piatin, bo jest już piątym wcieleniem Putina.

- A co stało się z poprzednimi wcieleniami?

- To właśnie pierwszego Putina wgnietliśmy w Ziemię Ognistą, jak tylko Hołownia dał zielone światło... Drugiego utopiliśmy w Rowie Mariańskim... Trzeci udusił się w próżni kosmicznej, a czwartego wrzuciliśmy do tsunami... 

- A co z Piatinem?

- Jego połknęliśmy wczoraj wielorybem... Tak że do Moskwy odleciał już Szestin...

- I co teraz będzie?

- Potrzebujemy jeszcze czterech pomysłów... Nawet kacapski dyktator ma tylko dziewięć żyć... Gdy załatwimy dziewiątego - skończy się putinizm!

Uczony Mąż Bojan zamyślił się głęboko.

- O czym myślisz, Bojanie?

- Trzeba by jakoś Tuska wkręcić do tego tekstu, tekst bez Tuska to żaden tekst... Szkoda na taki miejsce w sieci zajmować...

Jednak nie wkręcił... Akurat Profesor Gender przyniósł świeży nakap... Bojan odlał lwią część do swojego antałka i wyruszył do wód podagrę leczyć...

sobota, 9 sierpnia 2025

Psy ogrodnika

 Jak zwykle siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc trochę jak kania dżdżu. Znienacka odezwał się Normalny:

- Słyszeliście? Podobno jakaś afera z KPO wyszła na jaw...

Leminga jakby prąd kopnął. Poczerwieniał, zerwał się i jął tłumaczyć popędliwie:

- Nie ma żadnej afery! To co nasi zrobili wynika z troski o odporność polskiej gospodarki! Pieniądze wydali rozsądnie, PKB wzrośnie, złoty się umocni, inflacja spadnie, energia potanieje...

- Ależ, Lemingu... - Chciał coś wtrącić Mikołaj Mika, ale Leming nie pozwolił sobie przerwać.

- A wy co? Mogliście odblokować KPO za swoich rządów. Ale nie... Sami nie zjedliście, a teraz nam chcecie zabronić konsumpcji środków... Jak psy ogrodnika!

- Masz rację! - Wrzasnął Mikołaj i Leming gwałtownie zdębiał.

- Jak to? Przyznajesz mi rację? Niemożliwe...

- Możliwe! W stu procentach przyznaję ci rację, bo my też jesteśmy beneficjentami KPO! Dali nam grant na wzmocnienie odporności właśnie. Pół bańki na hybrydowy kociołek do warzenia piwa i dwieście tysi na smart chochlę do mieszania w tym kociołku... Wszak nie samym bimbrem człowiek żyje! Będziemy produkować piwo bezalkoholowe, że się tak wyrażę z przymrużeniem oka...

- A ci co psy wieszają na działaniach rządu... - Dodał Boja z namysłem. - Faktycznie są jak te psy ogrodnika... Ale niech szczekają! Karawana jachtów płynie dalej!


PS. Wkrótce wyruszamy do Niemiec. Jesteśmy patriotami gospodarczymi - dobrze wiemy gdzie należy wydać pozyskaną dotację!

poniedziałek, 4 sierpnia 2025

Żurek

 Jak zwykle siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc trochę jak kania dżdżu. Znienacka odezwał się Normalny:

- Słyszeliście? Podobno Donald ogarnął się i nawarzył nam żurka...

- I bardzo dobrze, że spuścił w klopie ten barszcz ukraiński! - Ucieszył się Leming. - Już mi się ulewał, bo mdły i nijaki był bardzo...

- A dlaczego rosołu nie przyrządził? - Zapytał Kolega Podśmiechujek. - Rosół jest najlepszy!

- Rosół się nie nadaje... - Wyjaśnił Normalny. - Rosół jest zbyt transparentny, niemal całkowicie przejrzysty... No a żurek daje większe możliwości. Zwłaszcza gdy podany jest z białą kiełbaską z niesporczaka i z dwoma zbukami na twardo, a stół udekorowany jest wrzoskiem...

- A ja myślałem, że Donald najbardziej lubi zupę szczawiową od Gosi... - Zastanawiał się Boja. - Dlaczego teraz żurek chce skonsumować?

- Początkowo miała być owsianka. Silni razem ciągle ostrzą na nią apetyt, ale owies pozostał jeszcze w odwodzie...  Za to zakwas żytni dojrzał akurat w samą porę... No i gorącym żurkiem będziemy się zajadać!

Leming pogłaskał przypięte na piersi puste serduszko i wybuchnął miłosiernie:

- Mam nadzieję, że wy wszyscy, pisdzielce, sraczki od niego dostaniecie! I że Pogłos was dopadnie i spacyfikuje... Odechce się wam puszczać bezgranicznie bezczelny bąk(iewicz) na bezgranicznie demokratyczne służby niemieckie, wy naziole przeklęte... Kierwa mać!

W ramach riposty odśpiewał mu Kolega Podśmiechujek, który nieco podobny jest do Kazimierza Grześkowiaka:

Tusk mądrego nie przepuści

Tusk mądremu nie da teki

Jak się mądre napatoczy

Odstawiane jest na wieki!

Boja przypomniał sobie, że niegdyś raz był na wycieczce w Krakowie... Dorzucił swoje trzy grosze jako Krakowiaczek:

A Donaldek jeden

Miał koników siedem

Gdy wrócił z Brukseli

Ostał mu się jeden!

Siedem lat brylował

Niejedno popsował

Merkel go lubiła

Nigdy go nie biła!

Nagle Profesor Gender zakręcił wałem korbowym i z czeluści studni wyłonił się świeżo schłodzony nakap... Nasze myśli poszybowały w innym kierunku... Teraz czekamy na zaprzysiężenie elekta, bo chyba Szymuś nie dorósł jeszcze do zamachu stanu!