piątek, 14 maja 2021

S-Day. Part 2

 Wczoraj znowu musieliśmy siedzieć jak te kneble bez prawa do łaknienia jak kania dżdżu. Znienacka odezwał się Normalny:

- Nosz kurwasz mać! Jeżeli wprowadzą trzecią dawkę to ja już tego nie wytrzymam!

- Nie kracz, frustracie! - Zmitygował go Mikołaj Mika. - I nie siej paniki. Jest wojna, powinniśmy rozstrzelać cię za defetyzm!

- Ja z miłą chęcią! - Zadeklarował Kolega Podśmiechujek.

- Co z miłą chęcią? Rozstrzelasz Normalnego?

- Nie! Z miłą chęcią poddam się trzeciej dawce. Mam nowe hobby. Będę kolekcjonował plasterki, którymi zalepiają dziurkę po szczepieniu... Te szczepienia bardzo opóźnione są. Nawet za falami nie nadążają. Czwarta już fala nadciąga, a my dopiero po drugą dawkę idziemy... Skandal!

Zaskoczył nas Podśmiechujek. Nikt nie zdobył się na ciętą ripostę. W końcu Mikołaj Mika machnął ręką, bo górę wziął jego pragmatyzm.

- Skandal to będzie gdy się spóźnimy! Wszyscy gotowi? Boja! Dopnij spodnie Profesorowi! Normalny! Ty idziesz pierwszy. Następni wyruszają co półtorej sekundy... Start!

                                                                      ***

Na miejscu przywitała nas Pani w zwiewnej, szeleszczącej i zielonkawej koszuli nocnej, ale widać było, że pod spodem jest normalnie ubrana. Szkoda... Skierowała w naszym kierunku niewielki pistolecik. Fatalista Boja zaczął już nadstawiać potylicę, ale nie... Pistolecik służył do mierzenia temperatury, a nie do eliminowania darmozjadów i nicponi...

Następnie wzięliśmy udział w powtórzonym referendum. Pytania były tak podobne, że aż identyczne. Ale my, jak krowy, nie zmieniamy poglądów. Znowu wybraliśmy 23XNIE.

Potem już było z górki. Tym razem nie kłębił się tłumek... Tylko kilku niedokłutych szwendało się po lokalu. Szybko przyszła nasza kolej... Dzięki nam polski rząd trochę zaoszczędził. Na ramieniu Dziada Śmietnikowego ciągle tkwił  plasterek przyklejony po pierwszym szczepieniu. Pani Pielęgniarka odchyliła go tylko, a po wszystkim przyklepała z powrotem. Tak buduje się fundamenty przyszłego dobrobytu!

                                                                      ***

Kilka godzin później...

Spałem już smacznie gdy nagle obudził mnie alarm w głowie:

- Buuuuuu... Tracę zasięg!.... Buuuuuu... Tracę zasięg!... Buuuuu...

A potem w tej samej głowie usłyszałem apodyktyczny głos. Mówił dobrze po polsku, ale z obcym akcentem: 

- Wstań, niewolniku! Tutaj zasięg się traci. Idź go poszukać, a przy okazji możesz się wysikać!

No to łaskawego pana mi wstrzyknęli, myśli też o moich potrzebach. Szkoda tylko, że antenkę ma króciuteńką...

Cdn...????


 

niedziela, 9 maja 2021

To se ne vrati?

 Posłuchajcie i pooglądajcie, proszę, do końca...



To się gdzieś zapodziało... Ale może kiedyś se vrati...? Ja bym chciał dożyć...

Kurde, sam już nie wiem... Czy ja jestem debilem jak Duda czy matołem jak Donald Tusk?

poniedziałek, 3 maja 2021

Z pamiętnika Scipione Piattoli

 Wtorek, 3 maja 1791, blady świt.

Łaknąc trochę jak kania dżdżu, siedzieliśmy w salonie Mikołaja Konstantego Miki w składzie następującym:

- Ja, Scipione Piattoli (herbu Zielona Pietruszka), doświadczony pijar i niedoświadczony sekretarz królewski.

- Ignacy Potocki (herbu Pilawa), minister policji, marszałek litewski, członek , wielki mistrz, polski polityk, patriota, publicysta, dramatopisarz, poeta, pedagog, historyk i tłumacz. Gdyby istniała liga piłkarska to byłby królem strzelców tejże.

- Hugo Kołłątaj (herbu Kotwica), kanonik, satyryk, prezbiter katolicki, geograf, mąż stanu, rektor, referendarz, pisarz polityczny, publicysta oświecony, polityk i historyk. Nosił dwa ordery przypominające medale z zimowych igrzysk olimpijskich.

- Stanisław Małachowski (herbu Nałęcz), hrabia, mniejszej wagi prezes, stały przedstawiciel, starosta, senator-wojewoda, marszałek i podstoli. Nosił z lekka wyliniałą perukę.

- Józef Radzicki (herbu Nałęcz), skarbnik, podczaszy, stolnik, podkomorzy i marszałek. Biedaczyna wysługuje się Kacapom, ale nie mamy do niego pretensji, bo cóż innego można robić mając takie bolszewickie nazwisko...

Znienacka Konstanty Mika wtoczył do salonu zataczającego się Stanisława Augusta Poniatowskiego.

- Konstanty Mika (herbu 1410), postać tajemnicza i sprawcza.

- Stanisław August Poniatowski (litościwie nie wymienię herbu, bo pieczętowanie się Ciołkiem zaszczytu nie przynosi), polski król i kochanek ruskiej carycy. Gospodarz słynnych obiadów czwartkowych. Widać, że dzisiaj (choć to już wtorek) przeżywa skutki uboczne czwartkowego obiadu.

Król opadł na szezlong, podniósł wzrok i zauważył, że gapimy się na niego.

- Co jest? - zapytał. 

- Królu, ach Królu... - Odezwał się Kołłątaj. - Nie ukulturalniaj się tak ostro na tych obiadach... Bo XIX wieku nie dożyjesz!

- Jezuuuu, znowu kazanie...

- Nie czas na kazania! - Hrabia Małachowski podrapał się w perukę. - Sejm Czteroletni już trzy lata obraduje... Pasowałoby wreszcie przegłosować jakąś ustawę... Najlepiej zasadniczą... Wymyśl, Najjaśniejszy Panie, kilka artykułów, bo z artykułów taka ustawa się składa...

- O nie! Nic nie będę wymyślał! Peruka łeb mi gniecie jak w imadle... Scypek, mój sekretarzu wierny! - Król zwrócił się do mnie. - Skocz no do Biedry i przynieś kilka sześciopaków, bo zaraz zdechnę! Masz tu talara...

- Wasza Wysokość wybaczy, ale to se ne uda... - Uchyliłem się na czeski sposób. -  Mamy dzisiaj Święto Trzeciomajowe, wszystkie dyskonty są pozamykane...

- Ja pójdę do osiedlowego monopolu! - Zaofiarował się Radzicki. - Otwarty 24h... I ja stawiam! Zostało mi jeszcze trochę srebrników...

- Leć Adam, leć!

Urażony Radzicki zatrzymał się w drzwiach.

- Ja jestem Józef, nie Adam...

- Nie gniewaj się, przyjacielu... - Stropił się Poniatowski. - Chyba miałem jakąś wizję... Leć Józef, leć!

Józef wrócił po kilku minutach. Na stole rozłożył sześciopaki i gąsiorki, a Stanisław August nie czekał na obsługę. Osobiście począł wyciągać zawleczki i korki...

- No! - Powiedział po chwili. - Znowu chce się żyć! Możemy przystąpić do tworzenia. Konstanty, grzmotnij preambułę, a ty, Scypek, zapisuj i nie uroń ani słowa. 

Choć Konstanty Mika improwizował, preambuła zrobiła ogromne wrażenie. Pobożna, patetyczna i oświecona... Szczęki nam opadły z zachwytu!

- Co dalej? - Zapytałem po ochłonięciu.

- Jak to co? Jajco! - Entuzjazmował się hrabia Małachowski. - Koniec z ciemnogrodem. Postęp, tylko postęp! Musimy iść do przodu. Dekalog już jest... A więc my wymyślimy jedenaście punktów!

- Ale w pierwszym punkcie musi być o panującej religii. - Zastrzegł kanonik Kołłątaj. - Ja podyktuję...

Zapisałem skrupulatnie.

- A teraz o nas! - Potocki niecierpliwie czekał aż postawię kropkę. - Punkt drugi. Szlachta ziemianie. Niech tam będzie, że szlachectwo zobowiązuje i że szlachta pracuje! Trochę ściemy nie zaszkodzi...

W punkcie trzecim krótko załatwiliśmy się z miastami i mieszczanami, a w czwartym nie szczędziliśmy pochlebstw chłopom włościanom czyli ludowi rolniczemu.

W następnym punkcie oznaczyliśmy władze publiczne czyli rząd. Zwłaszcza Potocki nalegał by nie było tam wzmianki o jakiejkolwiek odpowiedzialności...

W punkcie szóstym ustaliliśmy jaki powinien być Sejm, bo jaki Sejm jest to każdy widzi.

- Teraz trzeba coś o królu... - Zauważył Konstanty Mika. - Opowiedz, Stasiu, jak to jest z tym królowaniem...

Staś (nie ma co się oburzać na poufałość, każdy z każdym już wypił brudzia) opowiedział, ale Kostek wszystko musiał przeredagować, bo Staś straszne banialuki prawił...

Punkt ósmy dotyczył sądownictwa. Sądy mają oddawać sprawiedliwość tym, którzy jej potrzebują! A potem iść będzie apelacja na trybunały główne i niech wygra lepszy!

W punkcie dziewiątym pomyśleliśmy o regencji. Regentem może być królowa, a gdy jej też nie ma, regentem zostaje prymas. O rozdziale kościoła od państwa pomyślimy później.

Punkt dziesiąty dotyczy edukacji dzieci królewskich. Cały naród powinien pilnować by nie powyrastali na nicponi, jak to nierzadko z dziećmi królewskimi bywa... Zwłaszcza na Zachodzie i Wschodzie!

No i ostatni punkt... Dotyczy siły zbrojnej narodowej. Wiadomo, że wojny nie będzie, ale w razie czego niech się naród broni osobiście.

- Jaki tytuł wpisać? - Zapytałem.

Wstał król.

- Na cześć Konstantego Miki proponuję "Konstytucja 3 Maja"! - Zawołał.

- Nie chcę! - Skrzywił się Kostek.- Trolle się dowiedzą i zaraz zaczną mnie hejtować... Niech się nazywa "Ustawa Rządowa". Kto ośmieli się hejtować Rząd?

- Dobra jest. - Król poderwał się energicznie. - Chodźmy zebrać trochę podpisów, szybko przegłosujmy, a jutro zapraszam wszystkich na przygotowania do czwartkowego obiadu!

- A ja jeszcze się zastanawiam... - Konstanty Mika jeszcze się zastanawiał...

- Nad czym?

- Ciekawe kto pierwszy złamie naszą ustawę... Robimy zakłady?