piątek, 3 lutego 2023

Jak to naprawdę było... Wesele w Kanie Galilejskiej

 Akurat skończyli grać "Kaczuszki" gdy przybiegł załamany organizator wesela.

- Jezus, Maria! - krzyknął rozpaczliwie - Wino się skończyło!

Jezus westchnął, wyciągnął sakiewkę i rzekł:

- Masz tu sto talentów i szybko leć na Orlen!

Podszedł do nich Uczony Mąż Bojan.

- Nic z tego... - powiedział - Trzy razy już byli na Orlenie. Tam też już tylko bezalkoholowy szampan mają...

- Co robić... Co robić... - biadał organizator.

- Dlaczego byłeś aż tak nieprzezorny? - zapytał Jezus.

- To nie moja wina! Kazali mi zorganizować żydowskie wesele. Skąd mogłem wiedzieć, że tylu Polaków będzie? Jezu! Jak oni ciągną! Same Kmicice i Zagłoby... Kto to właściwie się żeni, że takich gości przyniosło?

- Co się głupio pytasz? - zdziwił się Bojan - Mamy I wiek, nie XXI... Chłop z babą się żeni! Ale mniejsza z tym... Tak się zastanawiam... Ja jestem człekiem wielu talentów, ale cuda są poza moim zasięgiem...

Wszyscy spojrzeli z nadzieją na Jezusa.

- No dobra. - Jezus podjął decyzję - Zajmę się tym. Może ukręcę bicz z piasku i rozpędzę całe to towarzystwo?

Bojan, pierwszy i ostatni raz w życiu, osłupiał! Jezus roześmiał się wesoło i uspokajająco poklepał Bojana po plecach.

- Żartowałem! Napełnijcie stągwie wodą... Zanim wzburzeni weselnicy porozbijają wszystko... Potem zaczerpnijcie i zanieście staroście weselnemu...

Uczynili tak jak kazał. Bojan skosztował i prawie zapiał z zachwytu.

- O w mordę! Wino! I to jakie! Co najmniej 21%! Niebo w gębie!

Jezus odciągnął go na stronę.

- Słuchaj, Bojanie... Podobasz mi się, wezmę cię na ucznia...

Bojan skurczył się w sobie.

- Nie mogę... Teraz naprawdę nie mogę. Może jak powtórnie przyjdziesz... Ale teraz nie, muszę jechać do wód, podagrę leczyć...

- No to dawaj. Wyleczymy ją tu i teraz!

- Nie no... Dwa cuda w jeden dzień? Nie przesadzajmy...

- Trudno, nie to nie. Ale i tak mam dla ciebie zadanie...

Bojan znowu się skurczył.

- Nie bój się, to nic takiego, Mnie nie wypada... Idź do orkiestry, daj im stówę i niech jeszcze raz zagrają "Kaczuszki"... Uwielbiam ten taniec!