poniedziałek, 31 grudnia 2018

Horoskop

Postawiłem se horoskop na Nowy Zakichany Rok 2019.

STYCZEŃ (zaraz na samiuteńkim początku):
Pięć i cztery w krwi
Buty zgubię i
Pójdę boso, pójdę boso,
Pójdę boso, pójdę booooso!

LUTY (w samiuteńkim środku):
Miłość, miłość pod kasztanem
Spotkaliśmy się nad ranem
Ręce mi drżą,
A ona półlitrowa...

MARZEC (pod niesamiuteńki koniec pierwszej dekady):
Kwiaty z biedronki już w garści mam,
A za pazuchą siedemset gram.
Kwiaty plus całus swej lubej dam,
To zza pazuchy wytrąbię sam!

KWIECIEŃ (zaraz na samiuteńkim początku):
Ta dzieweczka, teścia córka,
Zrobi mnie w wała.
Cha, cha, cha...
Do butelki, zamiast wina,
Soku nalała.
Cha, cha, cha...

MAJ (już pierwszego dnia):
Bal to nie jednodniowy,
Dłuższy czeka nas trud
Bo w weekend majowy
Bawić się powinien lud!

CZERWIEC (no też pierwszego dnia):
My jesteśmy dzieci duże
Hopsa sa, hopsa sa
Choć rozumki mamy kurze
Hopsa sa, hopsa sa
Jakoś radę se dajemy
Hopsa sa, hopsa sa
Więc od rana już grzejemy
Hopsa, hopsa sa!

LIPIEC (na niesamiuteńkim początku trzeciej dekady):
Do święta tego, dla którego władza komusza
Piwem i kiełbasą wymusza
Poszanowanie...
Tęskno mi, Panie...

SIERPIEŃ (cały miesiąc abstynencji):
Drożdży zapaszek
Cudna woń
Jak bolszewik goń, goń, goń!

WRZESIEŃ (od niesamiuteńkiego początku trzeciej dekady):
Jesienne drinki
Te wstrząśnięte, nie zmieszane
Jesienne drinki
Prosto w usta wylewane...

PAŹDZIERNIK (drugi poniedziałek):
Byli uczniowie piją za zdrowie
Tych co chcą uczyć niesforną młódź.
Piją ich zdrowie także dlatego,
Że już nie muszą w szkole kuć!

LISTOPAD (na samiuteńki początek drugiej dekady):
Niezapomniana i wspaniała Agnieszka Osiecka:
"Za nasze polskie życie,
Za takie, jakie jest,
Wypijmy wódki łyczek
Z domieszką cichych łez"...

GRUDZIEŃ (szybko się zacznie):
Oj, nie będzie, nie będzie, nie będzie, po wodzie Barbara
Już Mikołaj, Mikołaj, Mikołaj, o to się postara!
Doczekamy na gazie
Sylwestra, Sylwestra...


Chciałem też postawić horoskop dla całego świata, ale nie udało się. Nasze medium wybudziło się z transu i zasnęło w sposób konwencjonalny...

Szczęśliwego Nowego Roku!

czwartek, 27 grudnia 2018

Z kopyta kulig rwie!

Jak co rano siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki łaknąc leniwie jak kania dżdżu.

- Mamy jakiś plan? - zapytał znienacka Boja.

Wszyscy wzruszyli ramionami, oprócz Mikołaja. Mikołaj zmarszczył wysokie czoło w zamyśleniu i po chwili ujrzeliśmy na jego twarzy błysk geniuszu.

- Wiem! - obwieścił - Trzeba działać! Siedzimy nadęci świętowaniem i w pyskach zasycha nam nadaremno... Dość tego! Zorganizujemy kulig!

Pierwszy, jak zwykle, z osłupienia wyszedł Normalny.

- Jaki kulig?

- Zwyczajny. Taki, jakiego zażywali Kmicić z Basieńką i Wołodyjowski z Oleńką... Czy tam odwrotnie.. Taki, jakiego Bohun ze Skrzetuskim mogli zażywać, gdyby ich Kniaziówna nie poróżniła... Będzie jak w piosence "Z kopyta kulig rwie! Z kopyta kulik rwie! Hej! Hej!"...

- Ale jak? - Boja był sceptyczny - Śniegu ani na lekarstwo! Skąd weźmiemy sanie na kółkach?

- Ja mam sanie na kółkach. - zgłosił się Dziad Śmietnikowy - Rozwoziłem na nich koksiaki w czasie stanu wojennego...

- A konia skąd?

- Użyjemy Męża Dobrej Kobiety! On trenuje do zawodów strongman... Trzeba go tylko trochę znietrzeźwić, bo wtedy tak fajnie rży... Jak on właściwie ma na imię? Edek? Czesław?

- Nieważne. Będziemy wołać "Wio, Wacuś"! I dzwonek zawiesimy mu na szyi. Normalny, ty byłeś kiedyś woźnym w szkole... Masz jeszcze ten dzwonek, którego używałeś zanim elektryczny założyli?

- A skąd! On był mosiężny i zabytkowy z cesarsko - królewskich czasów. Już dawno na przelew poszedł...

- No trudno... Zdaje się, że w osiedlowym sklepie wisi takie rurkowate ustrojstwo. Też dzwoni jak je trącić... Podśmiechujek! Pójdziesz i przyniesiesz!

- Ale jak niepostrzeżenie ściągnąć takie dzwoniące paskudztwo? Zresztą, najpierw Męża Dobrej Kobiety trzeba wyciągnąć spod pantofla jego żony. Kto pójdzie tego dokonać?

Wszyscy spojrzeli na Brata Ladaco. Brat Ladaco zamachał rękami.

- O nie! Ja tam nie pójdę. Jeszcze nie pora na wizytę duszpasterską. Poza tym, taki zwykły kulig to durny pomysł. Ten Czesiek, Edward, czy jak mu tam, jest narowisty. Wywali nas gdzieś w błoto, a mój habit śnieżnobiały... Mam coś lepszego...

- Co?

- Płytę z fragmencikami różnych filmów. Na jednym widać cycuszki Joanny Kulig! Ona też z kopyta rwie! Po Oscara!

- Byle tylko te zboki z Hollywood jej nie zmolestowali...

piątek, 21 grudnia 2018

Trzy wersje kolędy

Jest taka piękna, mało znana kolęda.

1.- Wersja oryginalna:


Jeżeli ktoś zna, nie musi jej odsłuchiwać. Może od razu zaśpiewać:

2.- W wersji dla zwolenników pewnego Pana:

Nie było miejsca dla Ciebie
W ośrodkach internowania.
Obuci w buty podkute
Nie zakłócili Ci spania...

Dzisiaj masz miejsce za sterem
I starasz się z całej siły,
By nam dobrobyt zapewnić
Taki jak Zachód ma zgniły!

3.- W wersji dla zwolenników innego Pana:

Szykują miejsce dla Ciebie
Przed trybunałem do stania
Za to, że według nich byłeś
Fachowcem od rozkradania...

Szykują miejsce, lecz wkrótce
Ty na kolana ich rzucisz.
Kiedy kadencja się skończy
Na białym koniu powrócisz!

Na koniec zagadka. Kogo dotyczą przedstawione powyżej wersje kolędy?

WESOŁYCH ŚWIĄT!

PS. Oczywiście można śpiewać tą kolędę po staremu, w wersji oryginalnej. Tak chyba będzie najlepiej...


poniedziałek, 17 grudnia 2018

Kolega Podśmiechujek zdruzgotany!

Dzisiaj rano Koleżanka Wymówka brutalnie wybudziła nas ze zbiorowej nieświadomości:

- Ratujcie Podśmiechujka! - wrzasnęła przeraźliwie - Bo coś mu się dzieje!

Jak zwykle, pierwszy z osłupienia wyszedł Normalny.

- Jak to? - zapytał.

- Dziwny jakiś jest. Dwuzłotówki nie podebrał mi z torebki i w kiblu go przyłapałam! Nie robił tego, co zwykle robi w kiblu... Nic nie trzymał w garści... Szlochał rozpaczliwie!

- Dziwne... - zastanowił się Mikołaj Mika - O! Właśnie delikwent idzie. Dawać go na przesłuchanie!

Podśmiechujek wkroczył niczym siedem nieszczęść apokalipsy, opadł na zydel przy piecu i czknął niepijacko.

- Co ci jest? - Zapytaliśmy chórem.

- Ostawcie mnie w spokoju... - zajęczał patetycznie.

- Nie pitol, tylko gadaj!

- Szkoda gadać... Ale niech tam, powiem... Katastrofalnie zła passa mnie dopadła! Najpierw zniknęła z firmamentu gwiazda Anny Grodzkiej... To raz! Dwa: niedawno Angelke - Kanclerke wysiudali z jakiejś partii, a wkrótce, zapewne, wysiudają ją z urzędu... Z telewizora też zniknie... A onegdaj spadł na mnie cios trzeci i najcięższy...

- Skąd?

- Z najmniej oczekiwanej strony. Posłanka Profesor Krystyna zapowiedziała odejście z polityki! Nie będzie jej na mównicach i na Twitterze też… Moje sensowne życie straci sens... Nic, tylko w łeb sobie strzelić!

Żal nam zrobiło się gnojka. Przecież degenerat też ma jakieś tam uczucia.

- Nie rozpaczaj, Kolego - spróbował pocieszyć go Boja - Wszystko będzie dobrze!

- Gówno będzie dobrze! - Podśmiechujek rozkleił się doszczętnie - Może dla was będzie dobrze. Wy ciągle macie te swoje Mora, swoje Rubiki, swoje Krupy... Wszędzie ich pełno, aż rzygać się chce! A ja? Co mnie pozostanie? Ścierpiałem zniknięcie Grodzkiej, ścierpię odejście Angeli. Ale bez Krystyny? Bez Krystyny świat niemiły! Nią nie tylko można napawać się wzrokowo, potrafi też do słuchu powiedzieć! Ledwo wypowie się na jakiś temat, a już połowa narodu wkurwiona chodzi... Krystyna jest jedyna! Nie ma takiej drugiej...

- Ależ Podśmiechujku!- mitygował go Normalny - Ona nie odchodzi tak do końca. Napisała, że będzie teraz sprzątać. Dowiemy się gdzie i będziesz mógł podziwiać jak twoja bogini paraduje ubrana w fartuch, chustkę i gumowe rękawiczki... Zechcesz to wleziesz na świeżo umytą podłogę... Krystyna pośle wiązankę tylko do ciebie i kto wie? Może nawet zarobisz mokrą ścierą po łbie?

- Ech... Wy nic nie rozumiecie, barany... Ja nie chcę jej w życiu realnym. Ona cudna jest na piedestale. Kiedy z niego zlezie, to stanie się zwykłą ropuchą pyskatą... Taką, jakich wiele... Nie ma już dla mnie ratunku...

Podśmiechujek obwisł ostatecznie i przestał reagować na zaczepki.

Jak go pocieszyć?

czwartek, 6 grudnia 2018

Roczek i Mikołajki

Już cały rok urzędujemy na nowych śmieciach. Szybko zleciało... Mamy podwójną okazję do świętowania, bo imieniny Mikołaja Miki też dzisiaj są!

Wszystko jest przygotowane:

- Boja upiekł tort na zimno
- Profesor Gender dostarczył świeżo napełnioną piersiówkę
- Brat Ladaco i Dobra Kobieta przygotowali religijną celebrę
- Mikołaj Mika przelał dyżurny banknot stuzłotowy
- Dziad Śmietnikowy udekorował stół
- Normalny zapożyczył się na litrową flaszę żubrówki
- Kolega Podśmiechujek łazi i śpiewa w kółko "Miała babka Mikołajka, pociągała go za jajka"...

Punktualnie o 12.00 zaczynamy WIELKI PODWÓJNY BAL! Zapraszamy!

Każdy gość będzie mile widziany... O ile pojawi się dzierżąc w reklamówce Możliwości+ (czyli tyle ile da radę wypić plus dwie flaszki). Można też przynieść chleb ze smalcem i cebulą, kiszone ogórki, dobrze zamarynowane śledzie, kiełbasę swojską, pierniczki własnego wypieku, ruskie pierogi i takie tam inne...

Dziadek Mróz już przybył, ale mamy nadzieję, że nie zostanie do wiosny...

O północy wywołamy cielesnego ducha Mikołaja Kopernika i sprawdzimy czy rzeczywiście był kobietą. Namacalnie rozwiejemy wątpliwości!

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Bolesław III Krzywousty. Część III

(Pierwsza część wywiadu z Bolesławem III Krzywoustym)

- Skoro oślepienie Zbigniewa było zgodne z prawem, to dlaczego arcybiskup rzucił na ciebie klątwę?

-Nie o Zbigniewa chodziło! Popełniłem gorszy grzech... Jadłem kiełbasę w Wielki Piątek... Na kolację dostałem ryby słone i cuchnące, a w spiżarni pachniał kindziuk, świeżo przywieziony z Podlasia. Któżby się oparł? Przyuważył to jakiś paparazzo, zrobił rysunek na pergaminie i wyszło na jaw...

- I za to klątwa?

- Też byłem zdziwiony, ale arcybiskup mnie nie lubił... Omal władzy przez to nie straciłem. Musiałem pójść do swojej Canossy... Korzyłem się ubrany jedynie w worek po burakach ćwikłowych, tarzałem w prochu, lałem łzy, spazmowałem, jęczałem... A ile koślawych denarów mnie to kosztowało! Jałmużna dla ubogich, dary dla bogatych... I jeszcze trzy pielgrzymki musiałem zaliczyć. Takie naprawdę upierdliwe, bo pilnowali mnie... Kościelne psubraty!

- Wtedy arcybiskup cofnął klątwę?

- Nie chciał, ale musiał. Przyłożyłem mu widelec do gałki ocznej...

- Twoją obsesją było wywalczenie dostępu do morza?

- Ależ skąd! Chciałem tylko zdobyć Pomorze. Nawet nie wiedziałem, że za Pomorzem jest morze. Zresztą to morze do niczego jest. Woda morska zimna i zbroja przez nią szybko rdzewieje. Mój zbrojmistrz za głowę się złapał, kiedy wróciłem z podboju... I podwyżki zażądał!

- Po co więc zdobywałeś Pomorze?

- A co miałem zdobywać? Szwaby za silni, Czesi za silni, Madziarzy za silni i przyjacielscy, Rusini za silni...

- Ale na Rusi też pchałeś miecz w nie swoje sprawy...

- Jak to w nie swoje? O Wołyń chodziło! Włodzimierz Monomach wcielił Wołyń do Rusi Kijowskiej i wypędził księcia Jarosława! Pojechałem go wyłomotać, ale z marnym skutkiem...

- A jak było z chrystianizacją Pomorza?

- To poszło gładko. Budowaliśmy kościół, a obok powstawał cmentarz dla tych, co nie chcieli do kościoła chodzić. Daliśmy poganom wybór... Problem był tylko ze Szwabami. Myśleli, że to oni będą na tacę zbierać. Nie dopuściłem do tego!

- Miałeś już Pomorze, mogłeś zażywać jodu... Po co ruszyłeś na południe i wdałeś się w awanturę z przyjaciółmi Madziarami?

- Chciałem tą przyjaźń umocnić! Umarł król Węgier Stefan II. Chciałem usadzić na tronie Borysa, ale Bela okazał się mocniejszy... Pecha miałem!

- Czesi i Węgrzy polecieli ze skargą do cesarza niemieckiego...

- Cesarz wezwał mnie na sąd cesarski do Magdeburga. A takiego wała! Nie stawiłem się...

- Ale stawiłeś się w Merseburgu!

- W Merseburgu był zjazd, nie sąd! Dałem cesarzowi łapówkę (6tys. grzywien srebra), pogodziłem się z Madziarami, a Czechów olałem!

- Później jakby trochę przestałeś wojować?

- Nie miałem innego wyjścia. Zauważyłem, że po domu pałęta się sporo dorosłych dzieci. Musiałem to ogarnąć. Synom zapewnić przyszłość, a córki powydawać za mąż... 

- Wtedy uchwaliłeś ustawę sukcesyjną?

- Tak. Napisałem ją w nocy i na kolanie, ale wyszła nieźle... Nie chcę by synowie żarli się o schedę po mojej śmierci!

- Ostatnie pytanie, proszę księcia...

- Chcesz zapytać o moje sukcesy łóżkowe?

- Nie! Dlaczego masz takie krzywe usta?

- Ożesz ty gnoju! Zaraz nie zobaczysz... Gdzie jest mój widelec do gałek ocznych?...


Bolesław III Krzywousty zszedł 28 października 1138r w Sochaczewie. Dzień wcześniej, żona Salomea śpiewała mu w Krakowie: "A może byśmy tak, najmilszy, wpadli na dzień do Sochaczewa"?...

Przydatny link:
Cały dotychczasowy poczet

czwartek, 29 listopada 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Bolesław III Krzywousty. Część II

Losy Bolesława III były bardzo skomplikowane. Trudno rozkminić sens jego wszystkich awantur, dlatego posłużymy się wywiadem, którego udzielił, pod koniec życia, redaktorowi niezależnego rocznika "ANNALE NIEANALNY":

- Dlaczego walczyłeś z ojcem swym Władysławem Hermanem?

- Tatuś okazał się pierdołą! Ożenił się z macochą Judytą, a ta puszczała się z palatynem Sieciechem. Sieciech i Judyta przejęli władzę, a z tatusia zrobili marionetkę... Chcieli wysiudać Piastów z tronu! Musiałem sprzymierzyć się ze Zbigniewem, żeby ich odpowiednio wyłomotać...

- A później? Gdy już wygnaliście Sieciecha z kraju, a tatuś zszedł... Dlaczego poróżniłeś się ze Zbigniewem? Mogliście podzielić Polskę i żyć w zgodzie...

- Nie dało się. Ten kretyn Zbigniew koniecznie chciał podziału Polski wzdłuż równoleżnika... Nawet tak przez chwilę było... Ale to wbrew polskiej naturze! Polska może być albo zjednoczona, albo podzielona wzdłuż południka. Zbigniew nie chciał tego zrozumieć. Musiałem go wyłomotać, a on, zamiast zmądrzeć, wolał czmychnąć za granicę...

- Zbigniew uciekł, a ty wziąłeś się za wszczynanie burd na terenie całej Grupy Wyszehradzkiej...

- To nie burdy były. Chodziło o rację stanu. Chociaż rzeczywiście sytuacja wymknęła się trochę spod kontroli... Ale to przez Madziarów i Pepików, bo to oni kręcili czeski film. W pewnym momencie sam już nie wiedziałem, kogo mam łomotać, więc łomotałem wszystkich oprócz Madziarów... Ja też nie miałem lekko. Czesi się odgryzali, Pomorzanie najeżdżali, Szwaby zaczęli się pchać...

- No właśnie. Wojna z Niemcami w 1109r. Nie dało się jej uniknąć?

- Niby jak? Cesarz Henryk V wysunął nierealne żądania. Pół Polski dla Zbigniewa, przeproszenie Czechów, uznanie jego zwierzchnictwa i regularne płacenie daniny. Daniny!!! Co on sobie myślał? Że ja sram koślawymi denarami? Mówię mu: "Heniek, odpuść. Jedź na Oktoberfest, a mnie zostaw w spokoju". Gdzie tam. Koniecznie chciał zanurzyć ryj w polskim korycie... No ale miał pecha. Głogowa nie zdobył, a ja wyłomotałem go na Psim Polu...

- Potem znowu wybrałeś się do Czech?

- No tak. Chciałem osadzić na czeskim tronie Sobiesława. Podobało mi się jego imię... Nie udało się, bo wszyscy byli przeciwko mnie! Musiałem zgodzić się na rozejm i na powrót Zbigniewa do kraju... I jeszcze uposażyć dziada musiałem! Dałem mu Mazowsze...

- Dlaczego go oślepiłeś?

- Kurwa mać! Zaczyna wkurzać mnie ten wywiad. Same tendencyjne i złośliwe pytania. Ciebie też mogę oślepić! Dlaczego nie zapytasz o moje sukcesy łóżkowe?

- Oczywiście, że zapytam. Ale najpierw musimy wyjaśnić inne kwestie... Po co ludzie mają gadać żeś sadysta i rzeźnik?

- No dobra. Zbigniew był bardzo niegrzeczny. Obrażał mój majestat, knuł z ulicą i zagranicą i na moje wesele nie przyszedł. Powiedział też publicznie, że na wesele kupiłem sfałszowaną gorzałkę od której się ślepnie... Serce mnie bolało, ale musiałem go ukarać, bo przegiął. Zwyczajowa kara dla niegrzecznego braciszka władcy to wyłupienie oczu bez znieczulenia... Wszystko zgodnie z prawem się odbyło! 

cdn.

Przydatne linki:
Pierwsza część przygód walecznego Bolesława
Cały dotychczasowy Poczet







niedziela, 25 listopada 2018

Byliśmy w kinie!

Mikołaj Mika wstał z fotela, delikatnie postrącał pluskwy i krzyknął:

- Idziemy do kina!

Jak zwykle, pierwszy z osłupienia wyszedł Normalny.

- Teraz?

- Za chwilę.

- Ja nie idę! - Zaprotestował Kolega Podśmiechujek - Za chwilę zaczynają się skoki narciarskie!

- Musisz iść. TEN film każdy powinien obejrzeć. Albo idziesz, albo dostaniesz w ryja!

Do kina poszliśmy wszyscy.

W pierwszej kolejności chcieliśmy kupić popcorn, ale odstraszyła nas niebiedronkowa cena. Później odstaliśmy swoje w kolejce do WC. Na salę trafiliśmy po krótkim błądzeniu. Nieco więcej czasu zajęło nam poszukiwanie właściwych miejsc.

Ścierpieliśmy pół godziny reklam urozmaiconych przepuszczaniem spóźnionych kinomanów.

Już na początku projekcji z trzewi Mikołaja Miki wydarł się pełny zachwytu i pożądania okrzyk:

- Ale fajna proca! Ja też chcę taką mieć!

W połowie seansu Dziad Śmietnikowy zerwał się z miejsca i zawołał:

- Dłużej już nie wytrzymam, muszę iść do kibla!

Poszedł i po chwili wywalił się na schodkach, bo oślepiły go jaskrawe światełka umieszczone, dla bezpiecznego poruszania się, na stopniach...

Po filmie szybko opuściliśmy budynek, bo jarać nam się chciało. Kiedy wszyscy odpalili, zagaił Mikołaj Mika:

- No i jakie wrażenia? Podśmiechujku, podobał ci się film?

- Nie!

- Nie chrzań. Przecież śliniłeś się na widok babskich cycków!

- To nie przez cycki. Obok mnie jakiś małolat żarł kebaba. Zapach był intensywny, a ja bardzo głodny...

- A ty, Boja? Co powiesz?

- Bałem się przez cały film. Ciągle jakieś dziwne dźwięki. Jakby coś w rurach strzelało, albo coś naruszało konstrukcję budynku... Dochodziły zewsząd, ze ścian, z podłogi, z sufitu... Uciekłbym stamtąd, ale strach spętał mi nogi...

- Znaczy się, że te paniczne okrzyki, "Co to było? Co to było?", to twoja robota?

- Ano moja... Już nigdy nie pójdę trzeźwy do kina!

- A ty, Dziadu? Dobry film?

- E tam... Kiedyś były lepsze filmy i lepsi widzowie. Pamiętam jak, całym wydziałem, wybraliśmy się na "Czapajewa". Film genialny, a my potrafiliśmy wczuć się w przekazywane treści. Nasz naczelnik to nawet strzelał ze służbowej tetetki do kontrrewolucjonistów z ekranu... Padali jak muchy!

- A jaka jest twoja opinia, Normalny?

- Film trochę przefantazjowany. Za chiny nie uwierzę, że arcybiskup tak ochoczo wyskakiwał z kasiory. Ledwo Braciak coś napomknął, a on już biegł i, nieomal w zębach, przynosił mamonę... Rozczarował mnie też Janek Kos. W "Czterech pancernych" tak nie przeklinał... Najwyżej "połki-jołki" mu się wypsnęło...

- A ty, Profesorze?... Gdzie jest Profesor Gender?

- Był tu przed chwilą! Chodźmy go poszukać, on ma piersiówkę...

piątek, 23 listopada 2018

Forsa Polonia!

Zawsze było pieniężnie, ale ostatnio jest pieniężnie bardziej niż zawsze.

- Niejaki Leszek Czarnecki okazał się skąpym miliarderem i pożałował 40 milionów na korupcję. Kupił tylko dyktafon (za parę groszy) i nagrał rozmowę z szefem KNF Markiem Chrzanowskim. Marek Chrzanowski okazał się głupszym od karteczki z napisem 1%, bo karteczka nie dała się nagrać i pozostaje w sferze domniemywań.
Chleba z tego nie będzie, ale są nudne igrzyska.

- Z kolei PKN Orlen nie pożałował 100 milionów na sponsorowanie Roberta Kubicy. Cieszy nas powrót Roberta, ale ogólnie jesteśmy niezadowoleni.
Znowu, w prawie każdą niedzielę, przez bite dwie godziny będziemy musieli gapić się na dziwaczne  bolidy, które bez sensu i bez tłumików jeżdżą w kółko. Nikt nas niby nie zmusza, ale będziemy się gapić!
Jest jakiś sport nudniejszy od F1? Chyba tylko szachy...

- Jarosław Kaczyński zażądał by Lech Wałęsa odszczekał, przeprosił i wpłacił 30 tys. (nie milionów) na cel charytatywny. Wałęsa odmówił, więc obaj poszli prawować się do sądu. Te igrzyska są akurat wesoło niewesołe, ale niech trwają!

Kevin nadal jest cenny. Za 30 sekund wkurzania telewidzów reklamą w trakcie filmu "Kevin sam w domu", reklamodawca musi zapłacić ponad 82 tys. zł! Ulegajcie ludzie tym reklamom, bo to sporo kasy, niech im się zwróci!

I jeszcze cyrk w Bartoszycach. Mechanik samochodowy wymienił lampę w samochodzie prowokatorki - urzędniczki skarbowej i nie wystawił paragonu. Tajna urzędniczka chciała pokarać go mandatem 600zł, ale nic z tego nie wyszło. Co gorsza, jakiś kapuś zakapował ją na policji, że jeździła bez sprawnej lampy i teraz grozi jej grzywna w kwocie 5 tys. zł.
Nosiła wilczyca razy kilka, poniosą i wilczycę?

- Na koniec Rafał Trzaskowski. Wyczytaliśmy, że nowy prezydent Warszawy będzie zarabiał raptem 12,5 tysiąca zł brutto. Brutto oznacza, że z tej marnej kwociny jeszcze coś tam będzie miał potrącone.
Zdaje się, że Trzaskowski nie chodzi do biedronki, trudno mu będzie związać koniec z końcem...


PS. Skoro mowa o pieniądzach... Już za niecałe 20zł można kupić flaszkę wódki!

piątek, 16 listopada 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Bolesław III Krzywousty. Część I

W zasadzie powinien dostać numer czwarty, ale skoro wszyscy zgodzili się zapomnieć o Bolesławie Zapomnianym, to niech już zostanie trójka. Pierwszy władca, który u notariusza spisał testament.

Narodziny Bolka zostały wymodlone u św. Idziego... Na pohybel następujących osób:
* Mama Judyta - zmarła na skutek komplikacji poporodowych
* Kuzyn Mieszko Bolesławowic - zagrażał pozycji świeżo narodzonego księcia więc dosypali mu czegoś do drinka (albo do zagrychy)
* Tata Władysław Herman - zmarł ze zgryzot i upokorzeń, których Bolek mu nie szczędził
* Palatyn Sieciech - temu tylko wyłupił oczy
* Brat przyrodni Zbigniew - też został oślepiony, ale chyba brutalniej niż Sieciech, bo umarł bezpośrednio po tym zabiegu
* Palatyn Skarbimir z rodu Awdańców - tak, on też stracił narząd wzroku
* Państwo Polskie - nie miało oczu, więc zostało tylko rozczłonkowane

Wygląda na to, że Bolesław cierpiał na oczofobię. A może był udziałowcem wytwórni sztucznych gałek ocznych?

Informacje o dziejach Krzywoustego do roku 1116 pochodzą głównie z Kroniki stworzonej przez niejakiego Galla Anonima. Skąd wziął się ów kronikarz? Było tak:

W roku 1112 do Gniezna dotarła nowa dostawa żubrówki z Białowieży. W związku z tym Bolesław III zaprosił Uczonego Męża Bojana na naradę. Żubrówka była niczego sobie, więc szybko przystąpili do omawiania spraw ważnych.

- Wiesz, Bojanie? - Zagaił Książę - Moi ciurowie złapali na błoniach jakiegoś dziwaka. Ów dziwak walczył z dwoma bocianami o jedną żabę, a kieszenie miał wypchane ślimakami... Wyrażał się po łacinie i jeszcze po jakiemuś... Takie jakieś merde, sakrable…

- To na pewno Gall! - Stwierdził Bojan - Pewnie wygnali go z Galii, bo miłością francuską nagrzeszył. Co zamierzasz z nim zrobić?

- To co zwykle. Najpierw wezmę go na męki, potem przesłucham, a na koniec wydłubię mu oczy!

- Nie rób tego. Lepiej weź go na kronikarza. Niech spisze dzieje twoje i twojego rodu. Dobrze wiesz jaki z ciebie kutas i sadysta. Niech trochę ociepli twój wizerunek! Niech napisze (albo podyktuje, o ile nie umie pisać) panegiryczną kronikę na twoją cześć. Jako cudzoziemiec będzie bardziej wiarygodny!

Bolesław III Krzywousty nie był głupi. Skorzystał z dobrej rady.

Mała dygresja.
Gall Anonim zakłamywał nie tylko dokonania księcia Bolesława. Zmienił nawet tekst jedynego wówczas przeboju. Naprawdę pieśń zaczynała się tak:

"Naszym ojcom wystarczały ryby słone i cuchnące.
My glutaminian dodajemy, żeby były wciąż pachnące"!

Po co Gall zmienił treść tego utworu? Dlaczego chciał ukryć fakt, że to właśnie dzieci naszych ojców, jako pierwsi, zaczęli dodawać chemię do żywności?
Koniec dygresji.

cdn

(cały dotychczasowy poczet znajduje się tutaj)

wtorek, 13 listopada 2018

Ćwierkają ptaszęta

Dwa dni świętowania to nie w kij dmuchał. Pora wyciągnąć wnioski. Jako że my jesteśmy jeszcze w stanie, w którym bliżej nam do wyciągnięcia kopyt... Niech za nas przemówią elity!

Prawą część naszych wniosków przedstawił nasz ulubiony kwiatuszek na kożuchu - Pani Profesor Posłanka Krystyna Pawłowicz:

"Verhofstadt, widziałeś ? Już nie 60 tys „faszystów i nazistów” było dziś na ulicach Warszawy, ale 250-400 tys Polaków kochających swą Ojczyznę ! I co nam zrobisz, Guy ? Wyrzucisz nas z tej swojej Unii za to ? Uzgodnij z Kierownikiem waszej szatni..." – napisała Pawłowicz.

Lewą część naszych wniosków zapodał (równie dobrze wykształcony) wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, Zdzisław Krasnodębski:

"Narodowcy to podobno wielcy patrioci, dlaczego więc w to wielkie, piękne święto piją bez umiaru, przeklinają aż uszy więdną i sikają po bramach?" - pisze polityk. 

(Różnice we wielkości liter wynikają, tylko i wyłącznie, z kopiowania i wklejania)

Cóż jeszcze można dodać? Chyba tylko to:

A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy w ciekawych czasach żyją, iż Polacy znakomite elity mają!

piątek, 9 listopada 2018

Z okazji Setnej Rocznicy Odzyskania Niepodległości

Z okazji setnej rocznicy odzyskania niepodległości wypada odśpiewać hymn. Jednakże zrobiliśmy analizę hymnu i wyszło nam, że jest on trochę zbyt skąpy. Ma tylko cztery zwrotki i nie spełnia wszystkich oczekiwań. Postanowiliśmy dodać kilka zwrotek. Można skorzystać, jeżeli ktoś, ewentualnie, zechce dośpiewać coś od siebie.

Zwrotka dla ateistów:
Już religie nam podpadły,
My je olewamy.
Nasze serca - zwykłe pompki,
Boga w nich nie mamy.

Zwrotka dla moherów:
Ojciec Rydzyk poprowadzi,
Ta chwila się zbliża.
Pokonamy wrażą tęczę
Przy pomocy krzyża.

Zwrotka dla lewactwa:
Naczytamy się "Wyborczej",
Będziem mieć swe zdanie.
W Tefałenie nam powiedzą,
Którzy to są dranie.

Zwrotka dla prawactwa:
Jednolicie jednolity
Ma być Kraj ten cały.
I nie damy sobie wmówić,
Że czarny to biały.

Zwrotka dla LGBT:
A my damy sobie radę,
Niepotrzebny mentos.
Uczynimy z tego Kraju
Nową wyspę Lesbos.

Na koniec zwrotka dla jaj:
Różni ludzie już rządzili
Nami, Polakami.
Niechaj znowu zaczną rządzić
Przywódcy z jajami!


I jeszcze mała dygresja. Podobno są ludzie, którzy 11 listopada nie będą świętować. Uważają, że sto lat temu Polska utraciła podległość. Ubolewają nad tym i tęsknią za cesarstwami...

sobota, 3 listopada 2018

Wojciech Gotkiewicz

Pieśń o Gotkiewiczu można śpiewać solo, ale chyba lepiej zabrzmi wykonana kościołowo, czyli wszyscy naraz i każdy po swojemu. Melodia pochodzi z piosenki "Chwalcie łąki umajone":



Zdjęcia robi łbów rogatych,
Ciał pierzasto - szczudłowatych,
A że robi to wspaniale,
Czas Mu rzeknąć, że ma talent!

W chaszczach czuwa przyczajony,
Przez krwiopijce utrapiony.
Swą poświęca krew ofiarną,
By w kadr trafił jeleń z sarną!

Nie wie co to muchy w nosie,
W zgodzie żyje ze swym gŁOSIEM.
Choć gŁOŚ robi lepsze zdjęcia
To nie iskrzą żadne spięcia!

Chwalmy Wojtka, choć się wzbrania,
Nienawykły do głaskania.
Czas wyśpiewać prawdę w oczy:
Ten to człowiek jest uroczy!


Ufff… Dawno już nie zużyliśmy tyle cukru, miodu i lukru. Dla równowagi dodajemy ( Kolega Podśmiechujek na to nalegał) fragment ludowej przyśpiewki z okolic Łańcuta:

Wojtek
Ty nie masz portek!
Jak się psy dowiedzą,
Wszystko Ci odjedzą!

wtorek, 30 października 2018

Stokrotka

Pieśń o Stokrotce należy nucić lub śpiewać pełnym głosem (w zależności jaki kto ma głos) na melodię piosenki Anny Jantar "Gdzie nie spojrzę - ty":



1.Gdzie Stokrotka - tam jest styl.
Czytelniku, poświęć kilka chwil,
Do Stokrotki zajrzyj dziś!
Ciekawostki z życia oraz z miast,
Nic tam nie ma o pieczeniu ciast.
Się zakochasz, tak szast - prast!

Ref.I zwariowała pięknie, mówię wam!
I nadal wariowała tu i tam
I będzie wariowała, pewność mam,
Rok w rok! Prawda?
Takt i klasa - każdy gest,
Wszędzie bywa, zawsze z nami jest.
Daje lubić się - mocno tak!

A teraz, bez żadnego trybu (nie mogłem się powstrzymać), łamię regulamin konkursu i kończę pieśń o Stokrotce na nieco inną melodię:

Gdzie Wisła płynie zwolna,
Gdzie centrum ma nasz Kraj,
Stokrotka kwitnie wolna,
Więc ciągle mamy maj!

piątek, 26 października 2018

Frau Be

Pieśń o Frau Be należy nucić lub śpiewać pełnym głosem (w zależności jaki kto ma głos) na melodię "Jaskółki uwięzionej" Stana Borysa.

Bezdomna nastolatka, pośpiechu nie uznaje,
Jest zdolna do wszystkiego, gdy niewyspana wstaje.
Splantować pragnie góry, bo góry to skaranie
I zalać wszystkie dziury -
Niech będą na pływanie...
A wycie wiatru w szparach, dla ucha jej muzyką
A kiedy ktoś ją wkurzy, bez celu jeździ bryką...

Po Ziemi Świętej stąpa, w kościele niewidzialna.
W doniczce nie potrafi rośliny zrobić z ziarna.
Krasnali nie polubi, ziemniaków nie ma w domu,
Bo jedne oraz drugie potrzebne są nikomu!

I zawsze wie co wybrać, remoncik czy wyprawa?
Wielbłąda mieć czy córkę? To dlań też jasna sprawa!
Już nie ma wątpliwości, że Frau Be pieśni warta
I jedno jeszcze pewne: posłana nie przez czarta...

...Dla ludzi rozśmieszania, dla pokonania smęta,
Dla głupot piętnowania, dla... Dość już! Idą Święta!

środa, 24 października 2018

No i po konkursie

Tak się jakoś złożyło, że konkurs zakończył się akurat teraz. Przypadek? Ano nie. Konkurs był aalkoholowy, ale nie był apolityczny! Musieliśmy poczekać na wyniki wyborów... Niestety, oficjalnego komunikatu PKW ciągle nie ma. Olewamy więc PKW i kontentujemy się "mniej więcej".

Dlaczego prosiliśmy o podanie dwóch liczb? One są najważniejsze. Pierwsza liczba to wynik wyborczy Szarańczy (ok. 32), druga - wynik Najgorszego Sortu (ok. 26). Podłe to procenty, ale o wszystkim decydują...

Pora na rozstrzygnięcia. Oczywiście w samą dziesiątkę nikt nie trafił... Najbliżej (co nie znaczy, że blisko) były dwie Panie. FRAU BE i STOKROTKA ex aequo wygrywają w kategorii STRZAŁ W DZIESIĄTKĘ!!!

Z kolei kulą w płot najcelniej trafił Pan. W kategorii KULĄ W PŁOT zwyciężył (deklasując konkurencję) WOJCIECH GOTKIEWICZ!!!

No więc tak. Laureaci, jako się rzekło, otrzymają nowy tekst do zapodanej przez siebie piosenki. Zaprezentuję je w trzech kolejnych wpisach, w kolejności alfabetycznej. Już pojutrze Frau Be, później Stokrotka, a na koniec Wojciech...

Trochę mamy tremę, bo niełatwe zadanie przed nami... Jednak wierzymy, że się uda i że laureaci nie odmówią przyjęcia nagród...

czwartek, 18 października 2018

Konkurs aalkoholowy

Konkurs jest aalkoholowy. Oznacza to, że procenty będą, ale nie takie jakie lubimy...

REGULAMIN:

1.- Konkurs ma charakter otwarty. Udział może wziąć (wziąść) każdy. Zarówno szarańcza jak i gorszy sort.

2.- Konkurs rozpoczyna się teraz.

3.- Konkurs skończy się później.

4.- Aby wziąć udział w konkursie należy w komentarzu zapodać dwie liczby (od zera do stu) i tytuł jednej polskiej i popularnej piosenki (odpadają piosenki Ryszarda Riedla, bo są dołujące).

5.- Po co dwie liczby? To wyjaśnimy później.

6.- Po co tytuł piosenki? Nagrodą dla laureata będzie nowy tekst do zapodanej piosenki.

7.- Jeszcze nie wiemy ilu wyłonimy laureatów.

8.- A wyłoni ich matematyka i Prezes Wszystkich Nicponi Mikołaj Mika.

9.- Uczestnik konkursu wyraża dobrowolną zgodę na prawie niezłośliwe przetwarzanie swojej wirtualnej osoby.

10.- Dodano, żeby zaokrąglić.

Jeszcze obowiązkowo trzeba wspomnieć o polubieniu... Zalecamy polubienie czipsów serowo-cebulowych. Można polubić też tanie piwo, ale do tego trzeba mieć albo podroby z żelaza albo bardzo skromniutki budżet...

poniedziałek, 15 października 2018

Kukiz nr15

Wielkie sumy zostały przeanalizowane, Pora na leszcze...

Paweł Kukiz. Fajny chłop. W pomięci utkwiło nam parę cytatów z jego tekstów piosenek:

- "Abalunga balunga, balunga bunga"...

- "Sąsiedzie wspomóż rentą"!

- "Poczułem nagle wokół siebie nienawistną woń"

- "Portfel cały wypchany dolarami"

- "Rzygam jajkiem w majonezie"

- "Ja nieśmiały bałem się dojść"

- "Zmienić w Londyn Ostrołękę"!

- "Krowy ryczą, świnki śmierdzą w chlewie"...

- "Ja zaś ogromne jak buła mam serce i nadwrażliwe"...

- "Wypadłem na otwartą przestrzeń, pianę z pyska tocząc"...

- "A mi zupełnie inne sprawy strzępią nerwy"...

- "Czy wygrasz Ty i posiądziesz mnie"?

- "Mówią żem jest paranoik"...

- "Sikawkowy radę sobie da"!

Rodzi się kolejne fundamentalne pytanie. Co my, jako Polacy, powinniśmy w tej sytuacji zrobić? Dżumę i cholerę dobrze już znamy. Może warto postawić na nową dolegliwość? Przekonać się, jakie bolączki dla nas szykuje? A może lepiej olać to? Żeby, za jakiś czas, nie trzeba było śpiewać wg. kolejnego cytatu: "Jak ja się bardzo ludziom dziwię, którzy wybrali taki chłam"...

PS. Ze względu na dramatyczny protest naszych wątrób, analizy pozostałego planktonu nie będzie... Za to przymierzamy się do ogłoszenia konkursu!

czwartek, 11 października 2018

Jarosław nr1

A co tam... Zbliżają się wybory, więc znowu pojedziemy parapolitycznie.

Jarosław Kaczyński. Przeanalizowaliśmy go trochę głębiej niż Donalda. Wprawdzie środki mieliśmy takie same, ale Jarosław zaczyna się nieco niżej...

Nie będziemy obwijać w bawełnę, od razu walniemy z grubej rury: Niewątpliwie JK chce zostać dyktatorem niezależnym od wszystkiego i wszystkich!

Nie dla sławy i chwały, nie dla bogactw, nie dla samej władzy nawet... Z czystego i prawdziwego patriotyzmu!

Praprzyczyną tego dążenia był zapewne Bogusław Wołoszański. Razem studiowali na uniwerku i to właśnie Bogusław opowiadał Jarosławowi o przeróżnych dyktatorach. Opowiadał tak, jak opowiadać potrafi tylko on - pasjonująco!

Resztę JK domyślił sobie sam:

"Dlaczego tak? Dlaczego na wschodzie mieli i ciągle mają dyktatorów? Na zachodzie już nie mają, ale też mieli... A u nas? Na prochy Polan! U nas dyktatorstwa ani na lekarstwo. Wstyd! Piłsudski zatrzymał się w połowie drogi, a Bierut to zwykły pachołek, nie dyktator... Dlaczego żaden Polak nie odważył się ubogacić naszej historii dyktaturą? Ani żadna Polka?... Ha! Widocznie mnie jest pisane tego dokonać! A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy"...

Jakże blisko jest już tego celu i jakże daleko jeszcze...

Rodzi się kolejne fundamentalne pytanie. Co my, jako Polacy, powinniśmy w tej sytuacji zrobić? Pomóc JK w jego dążeniach? Dla dobra naszych dzieci i wnuków? By nie musieli w przyszłości świecić oczami za to, że nie mają za kogo wstydzić się... A może lepiej to olać? Wszak po dyktaturze, oprócz niezliczonych plusów, przeważnie pozostaje gruz i spalona ziemia...

PS. Dla równowagi psychicznej, można zapoznać się z analizą Donalda nr1.

środa, 10 października 2018

Donald nr1

A co tam... Zbliżają się wybory, więc pojedziemy parapolitycznie.

Donald Tusk. Płytko przeanalizowaliśmy jego losy (na głębszą analizę zabrakło środków) i wyszło nam, że coś z nim jest nie tak. Oto dowody:

W latach 2000 - 2007 DT był w opozycji i nic się nie działo. Przypadek? Być może...

W 2007 wstąpił na urząd premiera i natychmiast pojawił się światowy kryzys. Przypadek? Być może...

W 2014 odszedł ze stanowiska i kryzys światowy też się skończył. Przypadek? Być może...

Ale Donald nie odszedł na emeryturę. Został Prezydentem UE! Jak na zawołanie, Unię ogarnął największy w jej historii kryzys - Brexit, uchodźcy, dyktatury w krajach członkowskich... Przypadek? Trochę za dużo tych przypadków...

Wygląda na to, że DT na stanowisku to chodzący, jeżdżący i latający katalizator kłopotów, którego nie odstępują nowoczesne plagi egipskie...

Biorąc pod uwagę powyższe fakty, dogmat "Wina Tuska" nabiera światowego wymiaru ...

Nasuwa się też fundamentalne pytanie. Co my, Polacy, powinniśmy w tej sytuacji zrobić? Po raz kolejny zostać Chrystusem narodów i wybrać Donalda na prezydenta Polski (dając Światu szansę, że kryzys ogarnie tylko nasz kraj)? A może lepiej to olać i niech zostanie sekretarzem generalnym ONZ? Wszak długo już wojny światowej nie było...

PS. Dla równowagi, pasowałoby  napisać coś o Jarosławie nr1. Ale trochę, jak mawiają Czesi, mamy strach...

niedziela, 7 października 2018

Urodziny

Jak co dzień rano siedzieliśmy w salonie Mikołaja Miki. Łaknęliśmy jak kania dżdżu... Gdy nagle... Nagle usłyszeliśmy polską piosenkę śpiewaną z ruskim akcentem i zmienionym jednym słowem:

"Dziś są moje urodziny"...

Po chwili przez otwór drzwiowy wkroczył osobnik (jego twarz nie jest już tak spiczasta jak niegdyś) i wrzasnął:

- Zdrastwuj riebiata! Chadi sa mnoj i pomóżcie rozładować maszinu!

My paszli za nim, a on otworzył bagażnik Czarnej Wołgi. Na szcęście nie było w nim porwanych z ulicy dzieci... Z radością zauważyliśmy, że zawierał:
- 10 skrzynek Stolicznej (z limitowanej serii dla wybitnych współpracowników KGB)
- 2 antałki kwasu chlebowego
- 1 beczułkę czarnego kawioru
- 1 gar wypełniony blinami
- 1 michę śledzi pod pierzynką

Trochę nas to oszołomiło. Nawet roszczeniowy Kolega Podśmiechujek nie zadał tradycyjnego pytania: "A gdzie ośmiorniczki"?

Przybysz, ucieszony wywołanym wrażeniem, uśmiechnął się dobrotliwie i rzekł:

-Nu szto? Ogórków kiszonych nie przywiozłem, bo wasze lepsze... Bierzcie towar i dawajcie musztardówki! Dziś są moje urodziny...

Pierwszy opamiętał się, jak zwykle, Normalny:

- Wołodia! Ty nasz drug! My tobie "Sto lat" wyśpiewamy! My tobie wsjo wyśpiewamy...

Gość pokiwał głową i rzekł:

- No przecież wiem. Do was przyjechałem, no bo z kim mam świętować urodziny? Ze źle wychowanym Trumpem? Z bezjajecznym Macronem? Z Angelą, co w negliżu gorzej wygląda niż ubrana?...  Tylko wy! Pójdźcie w me ramiona!

Pierwszy w objęcia gościa wpadł Dziad Śmietnikowy (dobrze się znali z okresu wspólnej działalności w NRD). Później każdy z nas zaliczył "żółwika", "niedźwiedzia" i "pocałunek Honecker-Breżniew"...

A jeszcze później musztardówki rozgrzały się do czerwoności... Naprawdę było fajnie. Wołodia pokazywał chwyty judo, a Boi podniósł koszulkę i pocałował go w brzuszek. I jeszcze, przy pomocy markera, pozmieniał napisy na musztardówkach: zamiast "Musztarda Kremska" pojawiło się "Musztarda Kreymska"

Naprawdę zasłużył na pieśń! Dlatego zaśpiewaliśmy mu:

Hej, Wołodia oo, spójrz na zachód aa
Tam zobaczysz, że czeka na cię ktoś!
Ciągle czeka oo, niecierpliwie aa
Więc przybywaj i zostań na zawsze!

I jeszcze:

Aaaa kiedy przyjdzie czas
Pełne po brzegi
Będą gułagi...

PS. Wołodia urodził się 7 października 1952r. w Leningradzie.

wtorek, 2 października 2018

Bo wszyscy Polacy...

Przez trzy ostatnie lata regularnie czytywaliśmy różne artykuły na przeróżnych portalach nierandkowych, także komentarze do tych artykułów... To co wyczytaliśmy ulało nam się pod postacią nie naprędce ułożonego tekstu do pewnej znanej melodii:

Nie ma już w Polsce porządnej dziedziny
W każdej prym wiodą głównie skurwisyny...

Lecz wszyscy Polacy
To jedna rodzina
Złodziej, szmalcownik,
Kapuś, pijaczyna...

Każdy z radością oko ci wykole
Czy koniak pije, czy tanie jabole...

Bo wszyscy Polacy
To lud niebanalny
Bankster, oszołom,
Dewiant seksualny...

Jest patologia w każdym polskim dziele
W filmie, w teatrze, w domu i w kościele...

Bo wszyscy Polacy
To także, niestety,
Moher, pedofil,
Upadłe kobiety...

Polak z Polakiem lubią się nie bardzo,
Niektórzy nawet trochę sobą gardzą...

Bo wszyscy Polacy,
Choć się nie przyznają,
Doktrynę Kalego
W życie wprowadzają...

Hej, hej, bawmy się! Hej, hej, śmiejmy się!

czwartek, 27 września 2018

Takie tam Polaków rozmowy

Za oceanem, w siedzibie ONZ w Nowym Jorku, mieszka nasz znajomy Kornik Drukarz. Gniazdko sobie uwił w krześle znajdującym się w kuluarach. Na tym właśnie krześle usiadł Donald, a na sąsiednim Andrzej.

Nasz przyjaciel dobrze słyszał o czym rozmawiali, zarejestrował rozmowę, wydrukował i przysłał nam. Oto co było:

A: Słuchaj, Donek… Długo już siedzisz w polityce?

D: Po co ci to wiedzieć?

A: Powiedz, nie bądź świnia!

D: No dobra. Dziesięć lat nielegalnie i trzydzieści lat legalnie. Razem ile to będzie?... Czterdzieści? A ty?

A: Ja dopiero piętnaście. Ale słuchaj... Agata mówiła, że żony polityków mówiły, że po piętnastu latach politykowania, facetom zaczyna przyrodzenie kurczyć się... Co pytona skraca? Długoletnia w polityce "praca"! Prawda li to?

D: Hi, hi, hi, hi... Dlaczego prezesa o to nie zapytasz?

A: Zapytałem. Ale on tak na mnie jakoś strasznie spojrzał, tak strasznie... Że aż mi się skurczył z trwogi... Później, w nocy, Agata próbowała go rozkurczać, sam próbowałem, ale nie wychodziło... Dopiero wizyta w Chorwacji, u Prezydent Kolindy, uleczyła mnie z niemocy... Od tej pory nie zadaję prezesowi pytań!

D: A wiesz? On chyba rzeczywiście ma coś w oczach. Kiedyś miałem z nim debatę... I też na mnie tak spojrzał... I też miałem później kłopoty! A co do twojego pytania... OK, powiem ci. Tak, to prawda, ale jest sposób by temu zaradzić...

A: Jaki? Jaki?

D: Nie Jaki! Angela... Tylko Angela!

A: A co ma Angela do tego? Przecież to baba...

D: Może i baba... Ale dlaczego ona tak długo na szczycie jest? Ma taką specjalną maść...

A: Maść???

D: Maść! Nie wiadomo skąd ją wzięła, może mąż - chemik jej zrobił? Dzięki tej maści, wszystkich podstarzałych polityków za jaja trzyma. Jesteś grzeczny - posmaruje ci... Okoniem staniesz - z malutkim zostaniesz!

A: A Prezydent Kolinda z Chorwacji? Może też ma taką maść?

D: Nie łudź się... Tylko Angela!

A: Kto wie? Teraz idę przemawiać, a później jej poszukam i zapytam...

To wszystko.

wtorek, 25 września 2018

Wyniki badań nad istotą człowieczeństwa

Trochę przegięliśmy z tym tytułem. Trudno mówić o liczbie mnogiej. Mamy tylko jeden wynik, wyniczek właściwie, mały wyniczek…

No ale małe też bywa piękne!

Istota człowieczeństwa człowieka nie znajduje się w człowieku, ona tkwi w... Ale najpierw trochę wyjaśnień...

W czasach kiedy ogolona małpa srywała wyłącznie po krzakach, jej dokonania były gówno warte. Szybko musiała knocić i jeszcze szybciej czmychać, żeby jej jakiś szablozębny za goły tyłek nie złapał... Gdzie tu czas na myślenie abstrakcyjne? Na jakikolwiek pomyślunek? O podtarciu nawet nie wspomnę...

Kto wybudował pierwszą wygódkę? Tego nie udało się ustalić, niestety. Albo jakiś geniusz się objawił albo prawychodek odziedziczyliśmy po UFO. Tak czy siak, nastąpił przełom. Wreszcie ogolona małpa mogła poczuć się człowiekiem. Mogła usiąść bezpiecznie i napinać się z rozluźnionym umysłem. A w rozluźnionym umyśle rodzą się różne pomysły: na wynalazki, na dzieła literackie, na skuteczne sposoby prowadzenia działań wojennych i na inne takie.

Istota człowieczeństwa to taka mała, niewidoczna iskierka. Tkwi ona w latrynie i wnika w człowieka na czas jego posiedzenia. Bliski tego odkrycia był już pewien austrowęgierski generał (narodowości polskiej) z "Przygód dobrego wojaka Szwejka"...

Dlaczego większość najmądrzejszych ludzi nie uczęszcza do biedronki? Bo tam nie ma toalety dla klientów!


czwartek, 20 września 2018

Wizyta dyplomatyczna

Onegdaj wybraliśmy się, wraz  z Prezydentem, do Waszyngtonu. Zaprosił nas Donald nr. 2, więc nie wypadało odmówić. Polecieliśmy samolotem. Zanim wsiedliśmy, Dziad Śmietnikowy sprawdził maszynę. Okazało się, że wszystko w porządku, że nie jest to zakamuflowany Tupolew.

Lot przebiegł w miłej atmosferze. Każdy z każdym wypił brudzia (nie wyłączając pilotów), a toaleta była oblężona, bo niewiele było zdrowych prostat na pokładzie. Poza tym wszyscy śpiewali ułożoną na poczekaniu piosenkę:

"Panie pilot gazu, panie pilot gazu,
Bo za nami leci MIG!
Zaraz nam przydzwoni, zaraz nam przydzwoni,
Wziął już nas na celownik"!

W Waszyngtonie wylądowaliśmy cztery godziny przed czasem!

Do Białego Domu jechaliśmy w asyście różnokolorowych policjantów na motocyklach i w saffety carach. Syreny wyły, tłumy wiwatowały, a Boja wychylał się z okna limuzyny marki "Lincoln" i rzygał obficie...

W Białym Domu rej wodził Kolega Podśmiechujek. Najpierw usadził Donalda. Donald łaził napuszony, każdemu zaglądał w twarz i mówił:
- Widziałeś moją Melanię? To jest kobieta! Prawda, że cudna?!
Wszyscy mu potakiwali i tylko Kolega Podśmiechujek nie wytrzymał. Prychnął i pokazał mu zdjęcie swojej ulubionej posłanki Krystyny. Poniżej doskonale widać komu zrzedła mina:

(Tych filmów nie trzeba oglądać, chodzi nam tylko o zdjęcia. Nie potrafimy dodawać normalnych zdjęć, musieliśmy skorzystać z YouTuba)


Później Kolega Podśmiechujek zrobił popularny w szkołach podstawowych kawał z podkładaniem pinezek. Duda nie dał się nabrać na sztubacki dowcip. A Trump? No cóż, miny prezydentów mówią wszystko:


Jeszcze później Profesor Gender wręczył Trumpowi swój najnowszy wynalazek, butelkę płynu do konserwacji siana. Nic więcej ciekawego się nie działo. Powrotnej drogi do domu nie pamiętamy...

Już w domu Mikołaj Mika podsumował wizytę:
- Do niczego ten cały Trump. Dupa, a nie gospodarz. Musieliśmy korzystać z własnych zapasów... Putin ugościłby nas sto razy lepiej!


PS. Wkrótce opublikujemy wyniki naszych badań nad istotą człowieczeństwa.

wtorek, 11 września 2018

Trzy pytania

Czym jest istota człowieczeństwa? Próbujemy znaleźć odpowiedź na to doniosłe pytanie. W tym celu wymyśliliśmy trzy dodatkowe pytania. Też istotne, chociaż na pozór głupie:

1.- "Alkohol to twój wróg"! Co sądzisz o tej bzdurce?

2.- Jakie są Twoje ulubione produkty z biedronki?

3.- Chyba każdy miał jakieś przeżycie związane ze zjawiskiem paranormalnym. Co spotkało Ciebie (jeżeli nic Cię nie spotkało - zmyśl coś)?

Z odpowiedzi na powyższe pytanie zamierzamy wyabstrahować istotę człowieczeństwa.

Prosimy zatem w imieniu nauki: odpowiedzcie na te pytania w komentarzach. Nie czekajcie aż zaczną pytać ludzie Ziobry albo, co gorsza, ludzie Putina!

Uprasza się o nieużywanie wyrazów powszechnie uznawanych za wulgarne i/lub obelżywe, np. konstytucja, demokracja, trójpodział, tudzież itp…

poniedziałek, 3 września 2018

Trzeba się przyłączyć?

Czasy nastały takie, że trudno pozostawać odyńcem. No bo jakże to tak? W samotności ryć i twarde żołędzie spożywać? Drewnem już się odbija... Wprawdzie trafi się czasami jakiś pędrak, ale trufli już dawno nie było... Musimy przyłączyć się do jakiejś grupy. Najlepiej do takiej co kasę trzyma!

- Byle nie do Nowoczesnej! - Zawołał Kolega Podśmiechujek - Tam baby rządzą, kasy nie mają i do swoich macic nie chcą dopuszczać!

- Do SLD też nie! - Dziad Śmietnikowy prychnął pogardliwie - Co to za partia jest? Kiedyś to była Partia. Miałeś jakiś problem, szłeś (albo szedłeś) do Pierwszego Sekretarza i on załatwiał...

- Ty miałeś problemy, Dziadu? - Zdziwił się Boja - Przecież byłeś w służbach. Nawet do Moskwy jeździłeś!

- Raz tylko byłem w Moskwie! Na Olimpiadzie... Dostałem wtedy naganę, bo Kozakiewicza nie dopilnowałem. Ech...

Dziad machnął ręką i przysiadł stropiony. Nagle znowu się ożywił:

- A może pójdziemy do PSL-u? Mam tam kolegę. Kiedy dzieliliśmy majątek, jemu przypadł PGR! Mógłby nas wprowadzić...

- Za duże ryzyko. - Boja był sceptyczny - PSL znowu jest pod kreską, a tym razem może nie być cudu...

- Jest jeszcze ten od Piersi odstawiony. - Nie do końca przypomniał sobie Normalny - Jak on się nazywa?

- No coś ty! - Obruszył się Boja - Nie ma szans. Mam tu jeszcze SMS-a, którego kiedyś nam przysłał... O, popatrz: "Jak ja was, kurwy, nienawidzę"!

- Tak myślałem. - Mikołaj Mika pokiwał głową - Pozostaje PIS albo Platforma...

Wtedy dopiero wybuchła prawdziwa awantura. Trudno dociec kto co powiedział, a powiedzieli trochę:

- PIS wziął miliony, a Jarek nie ma żony!

- Schetyna? Popiera go Janusz i Grażyna!

- Tępi prostytucję, łamie Konstytucję!

- Czego to dowodzi? Łamie czy omija, na jedno wychodzi!

- Nagrody se dali, a teraz Maciera schowali!

- Własne gniazdo lubią kalać, uchodźcami chcą nas zalać!

- Katolickie czczą przesądy, zniewolili wolne sądy!

- Rozkradali, sprzedawali i Angeli się kłaniali!

Na szczęście nie doszło do rękoczynów. Przyszedł Profesor Gender i oczyścił atmosferę świeżo napełnioną piersiówką. Wraz z kacem zniknęły też różnice światopoglądowe.

- A niech tam każdy zapisuje się gdzie chce. - Mikołaj Mika wziął parasol i skierował się do drzwi - Ja idę przelać dyżurny banknot stuzłotowy...

- Idę z tobą! - odpowiedzieliśmy jednym głosem.


czwartek, 30 sierpnia 2018

Przywracanie cyrkulacji

Mikołaj Mika wstał z fotela, delikatnie otrzepał się z pluskiew, otworzył usta, ale nie zdążył zagaić, bo uprzedził go Boja.

- O! - Zakrzyknął Boja. - Obudziłeś się wreszcie! Ale masz spanie! Ponad miesiąc nie otwierałeś oczu. Trochę nas to niepokoiło, więc zamówiliśmy telefoniczne budzenie, ale chyba smartfon ci się rozładował...

Wszyscy poderwali się na nogi i zasypali Mikołaja pytaniami:

- A co ci się śniło? Mnie śniła się Profesor Krystynka. Karmiliśmy się wzajemnie golonką z musztardą jerozolimską... (Kolega Podśmiechujek)

- W twoich śmieciach znalazłem wieszak na spódnice. Dlaczego wyrzucasz takie rzeczy? (Dziad Śmietnikowy)

- Znasz kogoś, kto potrafi lutować garnki? (Normalny)

- Nie wstyd ci? (Dobra Kobieta)

- Hau, hau? - (Psica Pani Normalnej)

Jedynie Profesor Gender zachował naukowy rozsądek. Bez słowa podał Mikołajowi świeżo napełnioną piersiówkę.

Mikołaj wziął pośpiesznie parę łyków, złapał oddech i wrzasnął:

- Przepuście mnie! Muszę się odpryskać!


PS. Długi sen Mikołaja Miki nie był objawem choroby w sensie fizycznym. Musiał trochę sobie w głowie poukładać... Wprawdzie nie doliczył się wszystkich klepek, ale kto na tym świecie ma wszystkie klepki?


sobota, 21 lipca 2018

Zegarmistrz światła

A kiedyż przyjdzie, lecz nie do mnie
Zegarmistrz światła purpurowy?
By mi naprawić krzywdy w głowie,
Które nadeszły nie z mej głowy?

Mnie prosić o to się nie godzi,
Choć znów nie płynę w swojej łodzi.
Bo stare zmory znów wróciły
I z bezsilności czerpią siły...

czwartek, 5 lipca 2018

Ma kto jakieś zioło?

Klimat niby się zmienił, wiatry wieją przeważnie z zachodu... Kto by się spodziewał, że taką ulotkę przywieją pod nasze drzwi? I to z samego rana?


- A swoją drogą... - Powiedział zamyślony Mikołaj Mika - Taka jest chyba dola narodu. Zawsze jest jakaś władza, zawsze jest jakaś opozycja i zawsze jest kupa kłopotów z nimi. Jak nie wojenka, to chujenka…

- Po co ta filozofia chłopo-roztropkowa? - Zapytał Kolega Podśmiechujek - Cieszmy się! Treść ulotki jest nieważna. Ważne, że napisana na papierze nadającym się się na skręty. Ma kto jakieś zioło?

- Ja, ja! - Zgłosił się Dziad Śmietnikowy. - W nieco zardzewiałej puszce mam trochę niegdysiejszej herbaty "Ulung"...

PS. Zdaje się, że Jaruzelski w roku 1982 był trochę niedoinformowany, czyli gówno wiedział. Po 13 grudnia była opozycja, która miała pozytywny program. Konkretnie chodzi mi o PIS w latach 2007-2015!

poniedziałek, 25 czerwca 2018

Wróciliśmy by zaśpiewać

No bo cóż się stało? Przegrywanie z drużynami o nieco ciemniejszym kolorze skóry jest chyba teraz uczynkiem godnym pochwały? Minęły czasy tłuczenia kolorowych ile wlezie. Nasi chłopcy nie są rasistami. Izraelowi też pozwoliliby strzelić parę goli.

Doceńmy to! Szanujmy i podziwiajmy!

Zresztą już sam awans na ten mundial był grubym błędem. Co dobrego może spotkać Polaka na ruskiej (i tatarskiej, która też jest ruska) ziemi?

Dlatego śpiewamy, pełni czystych (jak łzy Kamila Grosickiego) intencji, niestandardową piosenkę:

"Piłkarzu, idolu nasz!
Cudownie na nerwach grasz!"

My wróciliśmy do domu, wkrótce nasi piłkarze wrócą do domu... Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej!

niedziela, 20 maja 2018

Takie tam przesranko

Nie jest prawdą, że im głębiej w las, tym więcej drzew. Wlazłem dość głęboko... Nagle drzewa zniknęły i pojawiła się Rudera podobna do chatki Złej Czarownicy. A w tej chatce... Nie, nie czarownica... Czekał w niej, znany skądinąd, Rocky van Dom!

Nazywa się to wszystko Zadupcie, czy jakoś tak...

Wyrwałem się do knajpy z internetem... To niby tylko 2 kilometry, ale różnica poziomów wynosi około 100 kilometrów, więc trudno przebyć tą trasę bez znaczących obrażeń...

Poza tym kleszcze, komary i robale nieznane mi z nazwy - niektóre latają, niektóre nie latają...

To tyle, na razie. On już ciągnie mnie z powrotem...

Dziękuję za pamięć. Jeżeli kto wierzy, to modlitwa nie zaszkodzi!

PS. Jeżeli chodzi o sens, to nie mam dużo do powiedzenia...

wtorek, 1 maja 2018

Za chlebem?

Za chlebem to chyba nie. Chleba mamy pod dostatkiem i tutaj, w Ojczyźnie. Więc za czym? Za ośmiorniczkami też chyba nie, bo kraj do którego jedziemy nie ma dostępu do morza...

Zresztą wszystko jedno. Dopiero po powrocie będziemy wiedzieli czy miało to jakiś sens. A wrócimy za jakiś miesiąc...

Ni ma legko...

środa, 25 kwietnia 2018

No i znowu im nie wyszło

Żeby coś z tego zrozumieć trzeba przeczytać przepowiednię!

No niestety, wczorajszy dzień nie zaowocował Końcem Świata. Był wprawdzie Armagedon, pojawiła się Apokalipsa, ale... ale po kolei.

Przedwczoraj wybraliśmy się wszyscy na obchody wigilii Końca Świata. Obeszliśmy ją godnie i wczoraj wracaliśmy (nad ranem) by rozpocząć przeżywanie stacjonarne. Na jarosławskim Rynku natknęliśmy się na dziwnego osobnika.

Z naszego poziomu, wyglądał jak trzymetrowa, wytatuowana krzyżówka Maciera i Niesioła. Próbowaliśmy ominąć go szerokim łukiem, ale nie pozwolił na to.

- Hej, wy tam! - Zagaił obcesowo miłym głosem Profesor Krystyny.

Kolega Podśmiechujek natychmiast podczołgał się do niego. Osobnik wskazał na Ratusz.

- Czy to jest Pałac Kultury i Nauki?

Zachwycony Podśmiechujek nie był w stanie odpowiedzieć. Wyręczył go Profesor Gender.

- Niestety nie. PKiN znajduje się w Warszawie. Ten tu budynek jest zwykłym, jarosławskim zabytkiem apolitycznym...

- Zaraz, zaraz... - Mikołajowi Mice coś zaczęło świtać. - Po co ci Pekin? Chcesz go zniknąć?

- Takie mam zadanie. Nazywam się Armagedon i tylko wykonuję rozkazy... Więc to nie jest PKiN?...

Armagedon zafrasował się, a potem zasypał nas pytaniami:

- Jak to się stało? Dlaczego trafiłem tutaj? Gdzie ten fiut co w GPS-ie gadał? Która godzina? Widzieliście Apokalipsę?

- Jaką Apokalipsę?

- To moja konkubina. Pomaga mi w znikaniu różnych rzeczy... A teraz sama znikła... Pomóżcie mi jej szukać. I zaprowadźcie mnie do Pałacu Kultury...

Normalny, jako że z niejednego pieca chleb jadł, znalazł rozwiązanie.

- Chodź z nami, Armagedonie. - Powiedział - Wprawdzie konkubiny nie możemy ci zagwarantować, ale z PKiN-em nie będzie problemu. W salonie Mikołaja Miki na fortepianie stoi. Miniaturka wprawdzie, z zapałek zrobiona, ale za to czerwoną gwiazdę ma na czubku!

- Ale ja muszę i resztę świata trochę poprzestawiać!

- To się dobrze składa. Jest u nas też taki fajny globus nieco wyblakły. Będziesz miał pole do popisu!

Armagedon poszedł z nami. Kiedy chlapnął miodowej paprykówki, okazało się, że jest całkiem miły. Darował Pałacowi, darował globusowi, podlał kwiatki doniczkowe i opowiedział parę pieprznych dykteryjek...

Pod wieczór zjawiła się Pani Apokalipsa. Szczerze mówiąc, nie taka diablica straszna, jak ją malują... Wręcz przeciwnie, Moro z Krupą mogą się schować! I jakoś tak do gustu jej przypadliśmy. Widocznie lubi łysawych i nieogolonych facetów z małymi...

Ech... Drugi taki Koniec Świata nieprędko się trafi...

sobota, 14 kwietnia 2018

Teraz już na 100%!

Dokładnie 23 kwietnia 2018r. (godzina, rzecz jasna, 13.13) rozpocznie się długo wyczekiwana Apokalipsa czyli Armagedon! Tego (początkowo słonecznego) dnia, Słońce, Księżyc i Jowisz znajdą się w znaku Panny! Zaś Panna znajdzie się w okresie, który nie nastraja do łagodnego postępowania...

Koniec świata nie będzie kompletny. Zacznie się w Polsce, zrobi w Polsce maleńki tylko rozpiździaj i wyniesie się poza granice Rzeczpospolitej. Tam rozteguje prawie wszystko!

W pierwszej kolejności zniknie Pałac Kultury i Nauki. Dlaczego on? No cóż... Będzie Apokalipsa, coś musi zniknąć! Padło (losowo) na Pekin... Dzięki temu, ostanie się Wielka Cipa w Rzeszowie.

Kraj podzieli się na trzy części. Dzielnica dla Najlepszego Sortu, Dzielnica dla Najgorszego Sortu, Dzielnica dla Sortu, Który Utrzymuje Tamte Dwa Sorty.

W Olecku, na największym polskim rynku, zbiorą się wszystkie upiory PRL-u. 1 Maja uformują ostatni pochód i wyruszą do Warszawy. Dotrą tam 2 Maja o godz. 23.59, a minutę później rozpłyną się i znikną jak sen jakiś złoty.

Wszyscy będący nago, nie będą mogli się ubrać.

Niektórzy twierdzą, że psy dupami będą szczekać, ale to nieprawda. Prawdą jest, że Diabeł powie "Dobranoc".

Przed opuszczeniem Rzeczpospolitej, Apokalipsa zwróci nam ukradzioną godzinę Niedzieli Palmowej.

Z reszty Świata ocaleją: wytwórnie Tokaju na Węgrzech, całe San Escobar i pięć skoczni narciarskich (dwie w Niemczech, dwie w Austrii i, oczywiście, Letalnica w Planicy).

Przetrwają również oazy polskości. Między innymi w Chicago, w Londynie, w Parlamencie Europejskim i, ma się rozumieć, w Arabii Saudyjskiej...

No co? Będzie prawie miło, nie tak, jak w innych przepowiedniach!

PS. Chyba trzeba zrobić zapas tanich papierosów z przemytu... I może cysternę miodowej paprykówki sprowadzić?

poniedziałek, 9 kwietnia 2018

Nie samym antysemityzmem świat żyje

Zdaje się, że Kaczyński spodziewa się przegranej PIS-u w wyborach samorządowych. Dlatego zamierza podrzucić zgniłe jajko w postaci ustawy obniżającej zarobki samorządowców, między innymi... Zwycięstwo wyborcze nie będzie już tak bardzo słodkie i tłuściutkie!

No ale dość o pierdołach. Teraz coś poważnego. Podobno Jennifer Aniston wprowadza się do Brada Pitta. Niechaj im się razem słodko mieszka! Dobrze im życzymy, bo Polki i Polacy nie są zawistni.

Ostatnio bardzo modnym zajęciem jest mrożenie bobu

Amerykańce chcą umieścić na orbicie ziemskiej zwierciadła. Będą one zawracać promienie słoneczne usiłujące dotrzeć do Ziemi. Dzięki temu, skończy się globalne ocieplenie, a zacznie... Chwilowo nieważne co się zacznie, ale na wszelki wypadek: "Kupujcie kożuszki, ciepluśkie kożuszki, puchowe poduszki i z węgla miał"...

Władze Florencji będą walczyć z pamiątkami. Nie będzie wolno, między innymi, umieszczać podobizny Dawida (tego od Michała Anioła) na męskich bokserkach. Może i słusznie, ale my, jako przedstawiciele neopurytanizmu, uważamy, że najpierw trzeba uszyć bokserki dla Dawida!

W łódzkim aquaparku powstanie plaża dla naturystów. Cieszy nas to bardzo i chętnie wybierzemy się do Łodzi. Szkoda tylko, że plaża będzie otoczona nieprzeziernym ogrodzeniem... Ale nic to! Mamy taki ręczny świder, więc sobie poradzimy...

Eksperci twierdzą, że wiele kobiet przez całe życie wybiera złe metody golenia nóg. Oj, baby, baby... Kiedyż wreszcie zaczniecie dokonywać właściwych wyborów? I nie chodzi tylko o golenie nóg...

NIK podejrzewa, że hodowcy drobiu leczą antybiotykami zdrowe ptactwo!

Nasz ulubiony artysta, Justin Bieber, usunął tatuaż przedstawiający ukochaną Selenę. Oznacza to, że chyba można do niego startować?

Jakiś szwabski tygodnik napisał o miesięcznicach smoleńskich. Między innymi to: "Każdy Polak przypomina sobie, gdzie był w chwili, gdy usłyszał tą wiadomość" My chyba nie jesteśmy Polakami, za chiny nie możemy sobie przypomnieć...

Bardzo przypadła nam go gustu błyskotliwa wypowiedź europosła Janusza Lewandowskiego: "Premier powinien się czerwienić za białą księgę"!

Księżna Kate na pewno nie zwalnia tempa, a książę William prawdopodobnie nie zwalnia tempa. Trzecie dziecko w drodze! Narodziny to nie jedyne ważne wydarzenie w ich życiu. Książęca para weźmie udział w koncercie z okazji 100-lecia niepodległości Polski. Wystąpi na nim Edyta Górniak!

Kto skoczy do sklepu?

piątek, 6 kwietnia 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Zbigniew

Jeden z najuboższych władców. Nie dorobił się numerka, nie dorobił przydomka. Do końca życia (i po śmierci też) pozostał Zbigniewem... Tylko Zbigniewem...

Dzieciństwo miał nawet udane. Tata, Władysław Herman i Nieznana Matka - Polka, nie bardzo stawiali mu granice. Zbysio mógł więc bawić się tak jak większość jego rówieśników w owym czasie: "Pompował żaby i strzelał z nich, przeszkadzał kogutom w deptaniu kur, podglądał podkasane baby piorące w rzece i ogołacał proboszczowski sad z niedojrzałych owoców"...

Dopiero palatyn Sieciech przerwał sielankę. Z Hermana zrobił swoją marionetkę, Nieznaną Matkę - Polkę umieścił w swojej tajnej alkowie, a Zbigniewa wysłał do żeńskiego klasztoru w Niemczech.

Zbigniew był już wtedy w wieku sprawnym. Nic dziwnego, że dla zakonnic okazał się kuszącym ciasteczkiem. Wprawdzie bronił swojej cnoty niczym lwica lwiątek, ale już pierwszej nocy wydarła mu ją siostra przełożona. Później  samo poleciało, a kiedy zaliczyły go wszystkie zakonnice, został wyświęcony na księdza.

Kariera duszpasterska stała przed nim otworem. Kto wie? Może już w średniowieczu doczekalibyśmy się pierwszego Papieża - Polaka? Niestety! Wszystko zepsuła, jak zwykle, totalna opozycja.

Zakradła się ona do klasztoru, wykradła Zbigniewa i przemyciła do Polski. Ani się, nieszczęsny, obejrzał, a już w roku 1093 posadzili go na jakimś tronie (zdaje się, że wielkopolskim) i kazali zająć polityką.

Uprawianie polityki polegało wtedy na: wojowaniu przeciwko tatusiowi i Sieciechowi, przegrywaniu bitew, siedzeniu w niewoli u tatusia i Sieciecha, uciekaniu się do pomocy ulicy i zagranicy, wygrywaniu bitew, trzymaniu w niewoli tatusia i dogadywaniu się z młodszym braciszkiem...

(Mała dygresja. Młodszy braciszek, Bolesław III Krzywousty, miał na swoim dworze kronikarza. Ów kronikarz nazywał się Gall Anonim i pisał historię pod dyktando pryncypała. Dlatego niektóre dzisiejsze ulice, place i szkoły noszą imię Bolesława, a nie Zbigniewa. Koniec dygresji.)

Około roku 1102 sytuacja trochę się uspokoiła. Palatyn Sieciech został wygnany z kraju, a upokorzony tatuś Herman kopnął w kalendarz. Zbigniew wziął sobie górną połówkę mapy Polski, a Bolesław dolną... Trwali w bardzo szorstkiej przyjaźni przez pięć lat. Później dobry Bolesław postanowił trochę tą przyjaźń zgładzić, ale zły Zbigniew nie pozwolił mu na to. W ostatniej chwili zdołał czmychnąć do Niemiec...

Z okazji skwapliwie skorzystała zagranica, czyli Niemcy... Nie po raz ostatni najechali Polskę zbrojnie. Liczyli, że narabują się do syta pod pretekstem obrony interesów Zbigniewa. Nic z tego, na szczęście, nie wyszło. Kto chodził do podstawówki w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku, ten dobrze wie jak nasi heroicznie bronili Głogowa i jaki łomot spuścili Szwabom na Psim Polu.

Zwycięski Bolesław okazał łaskę pokonanemu Zbigniewowi. Zezwolił mu na powrót do Polski i nawet przydzielił koryto w postaci Mazowsza!

Niestety, według Galla Anonima, Zbigniew okazał się niewdzięcznym skur... Zachowywał się butnie, po pijanemu odgrażał, że załatwi Krzywoustego i inne jeszcze brewerie wyprawiał!

To nie mogło ujść płazem. Bolesław, jakże słusznie (bo zaślepiała Zbigniewa nienawiść), wydłubał mu gałki oczne przy pomocy noża i widelca. Czy przejrzał na oczy? O tym Gall Anonim nie wspomina...

czwartek, 29 marca 2018

Świąteczne przygotowania

- Słuchajcie no wszyscy! - Ożywił się znienacka Mikołaj Mika - Ogłaszam koniec świętowania Bożego Narodzenia! Wielkanoc idzie! Trzeba przygotować się do Wielkanocy!

- Czas najwyższy! - Zgodził się Kolega Podśmiechujek. - Właśnie skończyła się ryba, a kurzych jaj akurat nie mamy...

- A kiedyż to? Ta Wielkanoc? - Apatycznie zapytał Boja.

- Już za trzy dni!

Tego Boja się nie spodziewał. Informacja nim wstrząsnęła. Zerwał się i zaczął lamentować:

- Za trzy dni?? Ajajaj... Nie zdążymy... Ajajaj... I jeszcze, niedawno, całą godzinę nam ukradli... Ajajaj...

- Nie panikuj, Boja! - Uspokoił go Normalny. - Na pewno zdążymy. Weźmiemy się i zdążymy...

- A co właściwie jest potrzebne na Wielkanoc? - Chciał wiedzieć Dziad Śmietnikowy. - Jakoś nie pamiętam co mieliśmy w zeszłym roku...

- Coś tam było, zdaje się... - Mikołaj Mika też nie za bardzo pamiętał. - Normalny! Ty jesteś najbardziej obcykany w tych sprawach. Gadaj, co jest potrzebne na Wielkanoc?

- A więc tak... - Normalny myślał intensywnie. - Trzeba ładnie posprzątać, wyspowiadać się...

- To już mamy zrobione, przejdź do konkretów!

- Trzeba też godzinami pchać wózek w dużym sklepie, przyłożyć kartę, wprowadzić PIN, zrobić pisanki, znaleźć (schowany w zeszłym roku) koszyczek i koniecznie umyć twarz w wodzie, w której gotowały się jajka na święconkę. Po takim myciu znikną wszystkie mankamenty urody...

- My nie mamy mankamentów. Gadaj wreszcie! Gadaj to, co chcielibyśmy usłyszeć!

- O trzepaniu dywanów już mówiłem? Potem dłuższa chwila wzruszeń przy tarciu chrzanu i krojeniu cebuli... Potem mniej wzruszające krojenie innych pierdół (kroiłem nawet taką zieloną gruszkę z wielką pestką w środku), odkręcanie słoików, otwieranie puszek i... nie wiem co dalej, bo Pani Normalna wygania mnie z kuchni... Wystawia tylko śmieci, które chętnie wynoszę, bo przy okazji mogę kupić litrową flaszę  żubrówki...

- Z tego co wymieniłeś - zafrasował się Kolega Podśmiechujek - znane mi jest tylko otwieranie puszek...

Boja znowu dostał ataku histerii.

- Ajajaj! - Zaskowyczał- Ajajaj... Mamy za mało czasu... Nie wiemy co robić... Jesteśmy w czarnej... Zaraz, zaraz... Przecież jest Profesor Gender! Profesorze, widzisz jakieś światełko w tunelu?

- Jeżeli Dobrą Kobietę można nazwać światełkiem w tunelu, to widzę. Właśnie przyszła...

Faktycznie. Próg salonu Mikołaja Miki przekroczyła Dobra Kobieta. Przewierciła każdego wzrokiem i kiedy każdy skulił się w sobie, pokiwała głową.

- Tak myślałam... W lesie jesteście pod względem Świąt... Ech, łachudry, łachudry... Ale nic to. Przestańcie już wyglądać jak zbite psy... Zapraszam was na Święta do mnie! Wszystkich!

- Z Nieba nam spadłaś Dobra Kobieto! - Ucieszyliśmy się chórem. - Przygotowania świąteczne mamy z głowy!

- Nie do końca macie z głowy! - Dobra Kobieta nieco ostudziła nasz entuzjazm. - Musicie przyjść trzeźwi, ogoleni i ładnie ubrani!

- Ale...

- Żadne ale! To nie podlega negocjacjom. Przed śniadaniem będzie modlitwa i nie mam zamiaru świecić za was oczami przed Panem Bogiem... Powtarzam: trzeźwi, ogoleni i ładnie ubrani. Bez dyskusji!

Teraz już wiemy, czym jest bezsilność wobec dyktatury...


niedziela, 25 marca 2018

Aborcja w opałach

(Poniższy tekst powstał niemal dokładnie dwa lata temu - 6 kwietnia 2016r. Uznałem, że nie ma sensu pisać nowego, bo ten chyba nadal jest aktualny).
Niektórzy ludzie, już od wielu lat, nieskutecznie walczą o całkowity zakaz aborcji w Polsce. Przegrywają walkę, bo nie da się ukryć, że przeciwnicy całkowitego zakazu  przedstawiają argumenty, które każdy rozsądny, myślący oraz przyzwoity człowiek musi uznać i ulec ich sile.
Trochę mi żal obrońców życia poczętego. Podziwiam ich za upór i determinację, więc zdradzę im sposób na osiągnięcie wymarzonego celu.
Dziwię się, że sami na to nie wpadli. Wszak ludzie pokroju red. Terlikowskiego i prof. Chazana nie są przecież w ciemię bici. A wspiera ich jeszcze autorytet Pasterzy i zaangażowanie sporej gromady Moherowych Owieczek. Cóż, widocznie, w ferworze walki, zapomnieli jaką Wunderwaffe dysponują.
A przecież to takie proste. Wystarczy sprawić, by argumenty przeciwników całkowitego zakazu aborcji przestały być aktualne! Jak to zrobić? Odpowiem w formie apelu:
APEL
Do Was się zwracam szlachetni obrońcy życia poczętego! Tylko Wy macie moc sprawczą względem skutecznej modlitwy. Módlcie się więc żarliwie i cierpliwie aby:
– gwałciciele przestali gwałcić,
– ciąże nie były zagrożeniem dla zdrowia i życia matek,
– każde poczęte dziecko, po urodzeniu, otrzymało 10 na 10 punktów w skali apgar.
Kiedy już to wymodlicie, armaty, które wytoczycie przeciwko aborcji, osiągną taki zasięg i taką siłę rażenia, że aborcja rozpadnie się w proch i pył już po kilku strzałach zaledwie. Bardziej się rozpadnie niż krzyżacka zawierucha!
Będziecie mogli w konstytucji zapisać całkowity zakaz aborcji i jeżeli ktoś się sprzeciwi, to oznacza, że jest on indywiduum i że nie ma wstydu ani honoru.
Dodatkowo zrobicie na pohybel rządzącym. Nie będą mieli kołderki do przykrywania sprawek nie całkiem czystych!
Do dzieła! Czas nagli!

środa, 21 marca 2018

Kongres założycielski

- Dobra! - Mikołaj Mika zerwał się z fotela i postrącał pluskwy. - Dość tego srania po krzakach! Zakładamy partię!

- A po co? - Apatycznie zapytał Boja.

- Po co... Po co... Trzeba coś robić, wiosna idzie! Założymy partię, wygramy wybory i zrobimy tu drugą... drugą...

- Drugą Jamajkę! - Wyrwał się Kolega Podśmiechujek.

- Dlaczego akurat Jamajkę?

- Bo jest najlepsza! Rum, cygara i Krystynka w stroju kąpielowym!

- O nie! - Zaprotestował Brat Ladaco. - Drugi Watykan zrobimy! Oczywiście, nie mam nic przeciwko rumowi i cygarom, ale Krystynka musi być kompletnie ubrana!

- A dlaczego właściwie mamy robić tylko jedno drugie coś tam? - Normalny myślał intensywnie. - Polska jest dużym krajem, zmieści się w niej Druga Jamajka, Drugi Watykan, Druga...

- Druga Amazonia! - Przerwała mu obcesowo Dobra Kobieta.

- Jaka Amazonia? Nie ma takiego kraju...

- Ale był! Kobiety w nim rządziły! Amazonki! Prawda, Pani Normalna?

- Mam to w dupie! - Pani Normalna od urodzenia nie stroniła od wulgaryzmów. - Wszystko mi jedno. Bylebym gówien po Psicy nie musiała sprzątać...

- I niech znajdzie się miejsce na kawałek Drugiej Japonii - Opryskliwie wtrąciła Koleżanka Wymówka. - Może Podśmiechujek zostanie pracowitym Japończykiem i przestanie mi podbierać dwuzłotówki z torebki?

Kolega Podśmiechujek udał, że nie słyszy.

- I PRL też ma być! - Zażądał stanowczo Dziad Śmietnikowy. - Jajakobyły "resortowy ojciec", będę się przy tym upierał!

- A Druga Kornwalia? - Nieśmiało zapytał Profesor Gender. - Wystarczy miejsca na Drugą Kornwalię? Marzą mi się piękne wrzosowiska i cydr bez konserwantów...

- Na wszystko wystarczy miejsca! - Boja wreszcie otrząsnął się z apatii. - Możemy też odebrać Duńczykom Bornholm. Zmienimy mu płeć i przerobimy na Majorkę... Zmusimy Unię by przyznała dotację na ten cel!

- A więc program już mamy - Ucieszył się Mikołaj Mika. - Teraz... Teraz... Co właściwie teraz powinniśmy zrobić?

- Teraz to ja idę do domu. Zaraz zaczyna się "Korona królów" - Odpowiedziała Pani Normalna. - Dość już mam słuchania waszych pierdół. I zapowiadam - żadnych zasranych składek płacić nie będę. Normalny! Dopilnuj Psicy, ma wypróżnić się porządnie...

- Ja też już idę - Dodała Dobra Kobieta. - Różaniec sam się nie odmówi... Acha! I nie gadać mi tu, że ja jestem za całkowitym zakazem aborcji. Nie jestem! Oprócz wiary mam też rozum...

- Poczekaj, idę z tobą - Zerwała się Koleżanka Wymówka. - Nie zostanę sama z bandą zwyrodnialców. Zaraz zaczną świńskie dowcipy opowiadać...

Kiedy Panie wyszły, odetchnęliśmy z ulgą.

- Uffff! - Normalny najgłośniej odetchnął z ulgą. - Skoro Pani Normalnej już niema, to przyznam się bez bicia, że mam ci ja, w spodniach ukrytą, litrową flaszę żubrówki. Macie jakąś szklankę, czy ciągniemy z gwinta?

- Mam tu fajny kubeczek plastikowy - Mikołaj Mika pokazał naczynie. - Jakieś dobre wiatry dzisiaj go przywiały... Nawet czysty jest! Polej po maluchu, zasłużyliśmy... Kawałek partii już jest, resztę założymy jutro... albo pojutrze... Władza nie zając, nie ucieknie nam...

poniedziałek, 19 marca 2018

Znaleźli sposób na PIS?

Na to wygląda!

Od niejakiego czasu kłują nas w oczy bulwersujące informacje o nagrodach.
Nagrody dla ministrów i wiceministrów. Nagrody dla premierów i wicepremierów. Nagrody dla prezesów i wiceprezesów (zdaje się, że tylko jeden Pan Prezes nie dostał nagrody). Nagrody dla chuj wie kogo jeszcze. Mamy wrażenie, że każdy PISuar (oprócz tego jednego) ma jakąś nagrodę na sumieniu.

Dzisiaj rano wyczytaliśmy w Onecie, że również pracownicy Trybunału Konstytucyjnego otrzymali nagrody! I to nie w postaci rajstop, skarpetek, czy papieru toaletowego. Nie! Całe 1,6 miliona łyknęli!

Wysokość kwoty powaliła nas na glebę. Z trudem pozbieraliśmy członki i, w nagrodę za hart ducha, udaliśmy się do sklepu w którym mamy jeszcze otwartą linię kredytową...

Teraz siedzimy przy kominku, a w takcie dorzucania plastikowych butelek do ognia, naszło nas kilka pytań:

Jak długo jeszcze?
Przejedzie się PIS na nagrodach?
Wystarczy tego paliwa do wiosny?
A tamtego paliwa do wyborów?

sobota, 17 marca 2018

Skrupulatny poczet władców Polski. Sieciech

Taki sobie szeregowy wojewoda.
Początkowo Sieciech był przydupasem księcia Władysława Hermana. Później przenicowało się trochę i Władysław Herman został przydupasem Sieciecha.
Ku przestrodze: Sieciech sterował nawą państwową (z tylnego siedzenia) przez ponad dwadzieścia lat!

Oto jego osiągnięcia:
- Do roku 1079 był przydupasem.
- Rok 1079 - Doprowadził do wygnania z Polski prawowitego króla, Bolesława Śmiałego i usadził na tronie (już jako zwykłego księcia) Władysława Hermana.
- Rok 1084 - Odebrał Hermanowi niesakramentalną żonę i nakazał mu chędożyć czeską Judytę.
- Rok 1085 - Zorientował się, że badania genetyczne nie są jeszcze znane. Zabronił Hermanowi chędożyć Judytę i sam zaczął to robić.
- Lata 1086 - 1090 - Ukształtował Bolesława Krzywoustego na swój wzór i podobieństwo.
- Rok 1089 - Aż dwie rzeczy zrobił:
   - Umieścił pierworodnego syna Hermana, Zbigniewa, w żeńskim klasztorze w Niemczech (To chyba najokrutniejszy czyn Sieciecha. Kto widział niemiecką zakonnicę, ten zrozumie).
   - Niewłasnoręcznie otruł nadzieję Narodu Polskiego, Mieszka Bolesławowica (syna Bolesława Śmiałego), który zapowiadał się na znakomitego władcę.
- Rok 1090 - Zaczął bić prywatne koślawe denary ze swoim wizerunkiem. Stały się one oficjalną walutą, bo nakazał w nich właśnie wypłacać sobie łapówki.
- Lata 1089 - 1100 - Truł, ścinał, wieszał, grabił, rabował, łamał prawo, spiskował, knuł i mieszał. Krótko mówiąc: wkurwiał ludzi!
- Lata 1093 - 1100 - W imieniu Hermana i ze zmiennym szczęściem toczył bijatyki z totalną już wtedy opozycją. Totalna występowała w imieniu synów Hermana: Zbigniewa i Bolesława.
- Rok 1100 - Przegrał i utracił władzę.

Sieciechowi odebrano obywatelstwo i wygnano z kraju. Niestety, Szwaby też go nie chcieli. Pojmali biedaka i ciupasem odstawili do granicy z Polską. Coś tam jeszcze próbował działać, ale dorwał go Bolesław Krzywousty i oślepił. Oślepił bardzo kulturalnie - wydłubał mu gałki nożem i widelcem...

środa, 14 marca 2018

Skąd wzięliśmy antysemityzm?

Skąd wzięliśmy antysemityzm? Oto jest pytanie!

Oczywistej oczywistości, że jesteśmy antysemitami, nie zamierzamy zaprzeczać. Wszyscy tak mówią, więc jest to prawda niepodważalna. Najwyższy czas przyznać się do tego grzechu i przestać go popełniać!

- Jak tego dokonać? - Nieretorycznie zapytał Mikołaj Mika.

- Ja tam mogę wyrzec się antysemityzmu nawet w tej chwili! - Zadeklarował Kolega Podśmiechujek - Nie wyrzeknę się tylko seksu pozamałżeńskiego i picia na krzywy ryj!

- Uprawiasz seks pozamałżeński??!!

- Na razie jeszcze nie. Ale nie tracę nadziei, że kiedyś się przydarzy...

- U nas w klasztorze - Zaczął Brat Ladaco - Zamiast antysemityzmu postanowiliśmy stosować... A nie... Przeor zakazał o tym mówić...

- Wiecie, chłopaki... - Normalny myślał intensywnie - Żeby zwalczyć antysemityzm trzeba poznać jego źródło... Jeżeli chodzi o Prawdziwych Żydów,  ja widziałem tylko Skrzypka na dachu... I to nie do końca, bo mi się przysnęło...  Skąd więc wytrzasnęliśmy antysemityzm? Wszak nie ogarnął nas wczoraj czy przedwczoraj...

Boja też myślał intensywnie, ale niewiele wymyślił, bo dręczyło go małostkowe pragnienie napicia się...

- Profesorze! - Spojrzał z nadzieją na Profesora Gendera - Ty jesteś naukowcem. Badałeś to zagadnienie?

Profesor oddał w ręce Boi piersiówkę i zabrał głos:

- Oczywiście. Zbadałem już wszystkie zagadnienia. Ten problem także. Przyczyna współczesnego polskiego antysemityzmu tkwi w niegdysiejszym zaborczym alkoholizmie!

- W czym???

- Żeby to zrozumieć, musimy cofnąć się do czasów I Rzeczpospolitej. W tamtym okresie Polacy chodzili do karczmy dla zabawy. Słuchali wesołej muzyki, tańczyli, hulali, swawolili i wypijali kolejkę za kolejką. Karczmarz nie pobierał zapłaty od razu. Każde zamówienie zaznaczał kreską na drzwiach. Na koniec konsument płacił, a że humor miał dobry, koło pióra mu latało czy liczba kresek zgadza się z liczbą wypitych kolejek. Gdzie tam! Jeszcze hojny napiwek zostawiał...

Prawie wszystko zmieniło się po zaborach. Tragiczne losy Ojczyzny sprawiły, że Polakom ani w głowie była zabawa. Do karczmy przychodzili, by utopić smutki i zalać robaka. Dwie rzeczy zostały tylko po staremu. Polacy nadal wypijali kolejkę za kolejką, a karczmarz nadal rysował kreski na drzwiach...
Powszechnie wiadomo, że wtedy karczmarzami byli przeważnie Żydzi. I to wtedy właśnie narodził się polski antysemityzm!

A narodził się na skutek kosmicznego nieporozumienia. Za zaborów Prawdziwy Polak pił w knajpie spokojnie przez około 2 godziny. Później robił się nerwowy. Nawet kiedy już niby to spał z twarzą wtuloną w kotlet panierowany, to tak naprawdę nie spał, tylko wpatrywał się w drzwi. Pilnie baczył, czy nie nadciąga kolejna katastrofa w postaci rozsierdzonej Pani Małżonki...

Przy okazji widział Żyda - karczmarza rysującego kreski... A że jego widzenie często-gęsto było już podwójne, zdawało mu się, że Żyd stawia dwie kreski. "Jakże to tak" - myślał sobie - "Jedna szklanica, a dwie kreski? Skandal"!! Zerwać się do boju nie miał  raczej siły, więc krzyczał tylko oburzony:

- Nie oszukuj Żydzie! Nie idź tą drogą!

Co Bogu ducha winny karczmarz miał na to odpowiedzieć? Przeważnie odpowiadał tak:

- Czego Szanowny Pan denerwuje się do biednego Icka? Szanowny Pan raczy przestać, bo biedny Icek wyrzuci na zbity pysk Szanownego Pana...

Stało się tedy, że rzekome podwójne kreski wrosły w serca i zatruły krew niepobratymczą...

No i jak to odkręcić?